Dla lewicy każdy sposób, by ograniczyć ochronę dzieci nienarodzonych jest dobry. 20 senatorów postanowiło wykorzystać falę nienawiści przeciwko katolikom, by uderzyć w wolność słowa przy użyciu mechanizmów cenzury, oferowanych przez branżę Big Tech.
Deputowani Partii Demokratycznej wystosowali list do prezesa Google, Sundara Pichaia, domagając się, by gigant internetowy usuwał z wyników wyszukiwania nazwy ośrodków ciąży kryzysowej, czyli tych przychodni, które pomagają kobietom donieść na początku niechcianą ciążę do pomyślnego rozwiązania. Chodzi o to, by przy wpisywaniu haseł związanych z aborcją nie pokazywały się wyniki wyszukiwania lub reklamy przychodni pro-life.
Przedstawiciele wyższej izby Kongresu zdecydowali się użyć osobliwej retoryki w swoim ataku na prawo dzieci do życia i prawo kobiet do prawdziwej opieki ciążowej. W piśmie nazwali oni ośrodki pro-life „fałszywymi klinikami aborcyjnymi”, zarzucając ich właścicielom podszywanie się pod aborcjonistów.
Wesprzyj nas już teraz!
Odcięcie kobietom myślącym o zabiciu swoich dzieci dostępu do wiedzy na temat alternatyw dla aborcji byłoby poważnym zabezpieczeniem zbrodniczych interesów przemysłu aborcyjnego.
Jak zaznaczają lewicowi senatorzy, jeżeli nie uda się całkiem ukryć tych wyników w wyszukiwarce w mapach Google, to należy je przynajmniej odpowiednio napiętnować. „Jeśli Google musi nadal wyświetlać te mylące rezultaty w wynikach wyszukiwania i Mapach Google, wyniki powinny przynajmniej być odpowiednio oznaczone” – czytamy w liście.
Gdyby Google uległ naciskom ze strony proaborcyjnych prawodawców, nie byłby to pierwszy przypadek cenzury stosowanej wobec treści pro-life przez tego giganta Big Tech:
Gigant Big Tech wspiera „wolny wybór” pod warunkiem, że jest wrogi życiu
Irlandia: Google czasowo zakazało publikacji reklam o charakterze pro-life
Źródło: lifesitenews.com
FO