Dwa tygodnie temu Demokraci przegłosowali projekt, który podważa konstytucyjną zasadę podziału władzy. Od teraz nominacje sędziowskie będą akceptowane przez senatorów zwykłą większością głosów, a nie większością kwalifikowaną (60 proc. głosów). Republikanie, ale także liczni eksperci są wzburzeni i protestują przeciwko podważaniu sytemu politycznego, którego jedną z zasad naczelnych jest równoważenie władz (system hamulców i równowagi).
Zmiana zasad dot. nominacji sędziowskich leżała w interesie prezydenta Obamy. Zależało mu na wprowadzeniu do sądu apelacyjnego dla dystryktu Columbia trzech zaufanych prawników. Nowelizację prawa poparło 52 senatorów. Sprzeciwiło się jej 48. Demokraci znieśli obowiązujący od ponad 200 lat precedens.
Wesprzyj nas już teraz!
Prawo nominacji sędziowskich większością kwalifikowaną pozwalało od lat hamować zapędy partii rządzącej i wzmacniało pozycję partii przegranej. Jednak zdaniem prezydenta Obamy, system ten nie tyle hamował co blokował pracę niektórych organów i należało go podważyć. Obama na konferencji prasowej tłumaczył, że ojcowie założyciele określając zasadę podziału władzy w konstytucji, a także tworząc „system hamulców i równowagi” na pewno nie chcieliby, aby wskutek braku akceptacji nominacji niektórych najwyższych urzędników przez dłuższy okres nie mogły pracować określone instytucje.
Nowelizacja prawa przyznaje partii zwycięskiej nie tylko przewagę w kongresie, ale także daje jeszcze większy wpływ na władzę sądowniczą. Prezydent może być pewny akceptacji nominacji sędziowskich, którzy korzystnie dla administracji będą rozstrzygać sporne sprawy obywateli z rządem, jak np. w przypadku ustawy zdrowotnej.
Sfrustrowani Demokraci „wysadzili” system polityczny
Charles Krauthammer komentując ostatnie zmiany na łamach lewicowej i prorządowej gazety „The Washington Post” nie szczędził słów krytyki pod adresem Demokratów i prezydenta. Zauważył, że „sfrustrowani Demokraci, pragnący wprowadzić do sądu trzech swoich ludzi wysadzili amerykański system polityczny”.
Krauthammer skrytykował nie tyle samą zmianę, co podważenie całego systemu władzy i zniesienie precedensu obowiązującego od ponad 200 lat. Jego zdaniem w Senacie dokonał się „gwałt przy użyciu brutalnej siły partii rządzącej”.
Publicysta wyjaśnia, że tym, co odróżnia system rządów sprawowany poprzez instytucje od rządów motłochu, jest możliwość zmiany przepisów, ale tylko przez zdecydowaną większość przedstawicieli władzy. „Dlatego – dodaje Krauthammer – zmiany w konstytucji wymagają zatwierdzenia przez dwie trzecie kongresmenów połączonych izb i trzy czwarte stanów”. Pisze dalej: „Jeśli będziemy mogli wprowadzać zmiany do konstytucji zwykłą większością głosów, to nie będzie to już konstytucja”.
Publicysta zarzuca prezydentowi Obamie „rażące przekroczenie uprawnień władzy wykonawczej”. Dziennikarz przypomniał sztuczki administracji z nominacjami kontrowersyjnych polityków, jednostronne wprowadzenie zmian do ustawy imigracyjnej – wbrew woli Kongresu, a także szereg niezgodnych z prawem posunięć związanych z przyjęciem i nowelizacją ustawy zdrowotnej.
Krauthammer pisze, że „łamanie prawa weszło w krew prezydentowi.” Jeszcze bardziej przeraża – zdaniem publicysty – jego zapowiedź, iż nie zamierza tolerować prób naprawienia wadliwych ustaw.
Publicysta zarzuca głowie państwa łamanie art. 2 dot. obowiązków prezydenta.
Konkludując autor krytycznego komentarza na łamach „The Washington Post” pisze, że w tej chwili w USA istnieje „Senat bez zasad i prezydent bez granic”. Krauthammer obawia się, że pewnego dnia obudzi się w kraju „autorytarnego bezprawia”.
Źródło: washingtonpost.com, AS.