4 sierpnia 2015

Ustawa o mowie nienawiści. Za co chcą nas karać?

(Fot. Alan Voorhees / Freeimages.com)

Sejm przyspieszył pracę nad ustawą o mowie nienawiści. Zbliżone projekty złożyły SLD, Twój Ruch i Platforma Obywatelska, zakładają one zwiększenie kar grożących za nienawistne wypowiedzi pod adresem homoseksualistów i transseksualistów. Warto więc przyjrzeć się wybranym przypadkom procesów przeciwko mowie nienawiści w krajach, w których tego typu przepisy są stosowane. A także zastanowić się, czy szczególne uprzywilejowywanie homoseksualistów ma jakikolwiek sens?

 

Jeśli popierana między innymi przez Platformę ustawa o mowie nienawiści wejdzie w życie, to za znieważenie mniejszości seksualnych grozić będzie do trzech lat więzienia, a za groźby – do pięciu lat. Jednak już obecnie obowiązujący Kodeks Karny przewiduje kary za propagowanie totalitaryzmu, a także za nawoływanie „do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość”. Zdaniem zwolenników nowej ustawy to jednak nie wystarcza.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jak w rozmowie z „Tygodnikiem Powszechnym” powiedział nowy Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar, niezbędna jest nowelizacja Kodeksu Karnego, tak aby tożsamość płciowa oraz orientacja seksualna znalazły się wśród przesłanek powiązanych z mową nienawiści. Zdaniem Bodnara byłby to czytelny znak pokazujący brak przyzwolenia ze strony państwa wobec określonych zachowań.

 

Paragrafy wyszczególniające mowę nienawiści wymierzoną w mniejszości seksualne wprowadzono już w niektórych państwach tzw. Zachodu. Znamiennym przykładem jest chociażby Szwecja, gdzie w 2002 r. roku wyodrębniono obrażanie osób ze względu na orientacją seksualną jako jedną z przesłanek mowy nienawiści. Ten paragraf stał się przyczyną kłopotów prawnych zielonoświątkowego pastora Ake’a Greena. Wygłoszone przez niego 20 lipca 2003 roku kazanie uznane zostało za „homofobiczne”.

 

Cóż tak nienawistnego powiedział pastor? Stwierdził m.in., że według Biblii homoseksualizm nie jest czymś wrodzonym, a niemoralnym wyborem. Podkreślił, że nie można być jednocześnie chrześcijaninem i homoseksualistą. Zauważył przy tym, że zgodnie z Biblią homoseksualiści – podobnie jak inni grzesznicy – mogą się nawrócić, a ich grzechy mogą zostać odpuszczone.

 

O kazaniu powiadomiona została prokuratura i pastor w niecały rok później został skazany na miesiąc więzienia za „brak szacunku wobec pewnej grupy ludzi”. Green odwołał się do sądu apelacyjnego. Sprawa zyskała duży rozgłos, a przed sądem zgromadziła się liczna publiczność. Ostatecznie w lutym 2005 r. sędzia pastora uniewinnił. Na tym się jednak nie skończyło. Spodziewano się apelacji do sądu najwyższego ze strony mniejszości homoseksualnych i taka rzeczywiście miała miejsce. W listopadzie 2005 r. po długim oczekiwaniu Sąd Najwyższy wydał wyrok uniewinniający. W uzasadnieniu stwierdził jednak, że gdyby brać pod uwagę wyłącznie prawo szwedzkie, to wyrok powinien być skazujący. Ale byłoby to sprzeczne z Europejską Konwencją Praw Człowieka, podpisaną przez państwa należące do Rady Europy. Werdykt skazujący nie zostałby podtrzymany w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strassburgu. Perypetie pastora pokazały jednak, że na mocy przepisów dotyczących „mowy nienawiści” można być bliskim uwięzienia za… cytowanie Pisma Świętego.

 

Podobna przeprawa stała się udziałem francuskiego polityka Christiana Vanneste’a. W wywiadzie dla dziennika „Voix du Nord” (Głos Północy) stwierdził, że homoseksualizm jest czymś niższym od heteroseksualizmu i uznanie go za normę stanowiłoby zagrożenie dla ludzkości. Słowa te wywołały oburzenie trzech organizacji homoseksualnych, polityk został oskarżony o mowę nienawiści. Na początku 2006 r. sąd w Lilie skazał Vanneste’a na karę 3 tys. euro grzywny oraz wypłacenia po 2 tysiące euro trzem pozywającym go organizacjom LGBT. Decyzję potwierdził sąd apelacyjny w Douai. 25 stycznia 2007 r. sąd kasacyjny anulował jednak wyrok argumentując, że zaskarżona wypowiedź mieściła się on w granicach wolności słowa.

 

Francuskie prawo przeciwko tzw. mowie nienawiści jest wyjątkowo surowe. Od 2003 r. homofobia jest uznawana tam za przestępstwo na równi z rasizmem. Za obelgi homofobiczne grozi do pół roku więzienia i 22 tysięcy euro grzywny( zob. więcej o walce z homofobią we Francji).

 

Za Wielką Wodą lepiej nie jest

 

Ostatecznie Green i Vanneste zostali uniewinnieni. Tego szczęścia nie mieli Elaine i Jonathan Huguenin, właściciele amerykańskiej firmy fotograficznej. Zostali pozwani za odmowę wykonania zdjęć podczas „ślubu” lesbijek. Sąd Najwyższy stanu Nowy Meksyk uznał ich za winnych. Małżeństwo złożyło odwołanie do federalnego Sądu Najwyższego, który… odmówił zajęcia się sprawą. Uzasadniając decyzję powołał się na obowiązujący w Nowym Meksyku akt broniący praw człowieka (NMHRA). „Gdy Elane Photography odmówiła sfotografowania ceremonii pary tej samej płci naruszyła NMHRA tak samo, jak gdyby odmówiła wykonania zdjęć na ślubie pary homoseksualnej” – twierdzili sędziowie Sądu Najwyższego.

 

Sprawa ta pozornie nie dotyczyła mowy nienawiści, jednak w praktyce była z nią powiązana, choć w nietypowy sposób. Właściciele powołali się bowiem – i nie bez racji – na prawo do wolności słowa. Jego częścią jest komunikacja przez dzieła artystyczne, takie jak fotografie. Wygląda więc na to, że w imię tolerancji władze nie tylko walczą z „mową nienawiści”, lecz także zmuszają do „mowy miłości”. Dochodzi do poważnego ograniczenie wolności słowa.

 

Z kolei w Kanadzie w 2013 r. tamtejszy Sąd Najwyższy wydał wyrok przeciwko protestantowi Williamowi Whatcottowi, rozpowszechniającemu ulotki krytyczne ukazujące homoseksualizm. Używał w nich biblijnego języka, m.in. słowa „sodomita”. Kanadyjscy sędziowie stwierdzili, że Whatcott jest winny popełnienia przestępstwa, ponieważ prezentacja poglądów może podlegać ograniczeniom. Mężczyzna zapowiedział jednak, że się nie ugnie i nadal będzie prezentował treści krytyczne wobec homoseksualizmu – bez względu na koszty.

 

Absurd przepisów wymierzonych szczególnie przeciwko mowie nienawiści względem homoseksualistów lub transseksualistów polega na tym, że istnieje duża liczba środowisk niepodlegających takiej ochronie, choć są dyskryminowane, a ich przedstawiciele obrażani. Często w stopniu większym niż homoseksualiści. Dlaczego tylko wybrana kategoria osób podlegać ma szczególnej ochronie? I dlaczego przedstawianie argumentów naukowych, ale i religijnych ma być karane więzieniem? Dyskusja na ten temat jest jednak kneblowana.

 

Marcin Jendrzejczak

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij