– Prędzej czy później dostaniemy pieniądze z KPO. Sądzę, że na przełomie tego roku – powiedział w czwartek premier Mateusz Morawiecki pytany na konferencji w Kielcach, czy poda się do dymisji, jeśli do końca roku rządowi PiS nie uda się zagwarantować Polakom kilkuset miliardów złotych w ramach KPO.
W swojej odpowiedzi premier ocenił, że różne programy unijne na najbliższą perspektywę można łącznie liczyć na ponad 700 mld zł. – I wszystkie one są ważne, natomiast ważne jest również to, żebyśmy już dzisiaj ruszali z projektami, bo możemy z niektórymi nie zdążyć, jeżeli za późno zostaną rozpoczęte w przyszłym (roku), czy w kolejnych latach – dodał. Wskazał, że dlatego już kilka miesięcy temu zlecił Polskiemu Funduszowi Rozwoju, aby zbudował odpowiednią „machinę finansowania” tych projektów, które z programu odbudowy czy innych, miałyby być finansowane.
– I dzisiaj jestem dobrej myśli, że z jednej strony nasi partnerzy europejscy widzą, że my spokojnie dajemy sobie radę w tych okolicznościach, ponieważ naprawiliśmy finanse publiczne państwa polskiego – powiedział. – To jest ta nasza siła, której nasi przeciwnicy polityczni nie potrafią zrozumieć, bo za ich czasów pieniądze przeciekały przez budżet, jak przez durszlak – powiedział. Wskazał, że wystarczy popatrzeć na lukę VAT i ówczesne dokumenty Komisji Europejskiej. – To skandal, jak wielka pula pieniędzy uciekała wtedy, dużo większa niż to, o czym dzisiaj mówimy, czyli środki unijne – podkreślił.
– Jak zliczymy sobie te gigantyczne ubytki finansowe ze strony Platformy Obywatelskiej, to jest to dużo więcej, niż np. cały Krajowy Program Odbudowy, więc mogę powiedzieć tylko, że jestem spokojny o cały program finansowania – prędzej czy później pieniądze dostaniemy – zadeklarował. – Sądzę, że na przełomie tego i przyszłego roku – dodał. (PAP)