W niedziele w stolicy Mołdawii doszło do kolejnej manifestacji. Lewica wyprowadziła na ulice około 20 tysięcy osób. Po dwutygodniowej misji w Mołdawii Międzynarodowy Fundusz Walutowy zapowiedział, że nie zamierza rozmawiać o udzieleniu pożyczki.
Niedzielną manifestacją zorganizowały prorosyjskie ugrupowania lewicy. – Jeśli prezydent nie ustąpi przed końcem następnego tygodnia, to zintensyfikujemy nasze protesty – groził przewodniczący Partii Socjalistycznej Igor Dodo. – Wcześniejsze wybory muszą się odbyć nie później niż na początku wiosny 2016 roku – podkreślał. Według współorganizatora niedzielnych protestów, Naszej Partii, celem lewicy ma być uwolnienie Mołdawii od rządów oligarchii. Policja, poza zabezpieczeniem samej manifestacji, strzegła także pobliskich budynków rządowych.
Wesprzyj nas już teraz!
Uczestnicy niedzielnej manifestacji wezwali do ustąpienia władz państwowych (łącznie z prezydentem), prokuratora generalnego, szefa służb specjalnych oraz państwowego radia i telewizji. Jak podkreślał jeden z lewicowych liderów, zagranica nie rozwiąże mołdawskich problemów. Mołdawianie muszą odsunąć od władzy rządzącą elitę, a następnie sami zadecydować o swoim losie.
21 września na skutek skandalu związanego z malwersacją 880 milionów euro ze stanowiska szefa mołdawskiego banku centralnego ustąpił Dorin Dragutanu. Dzień później pracę rozpoczęła misja Międzynarodowego Funduszu Walutowego w tym kraju.
6 września duży protest zorganizowała prozachodnia grupa Godność i Sprawiedliwość. Jej sympatycy rozbili w stolicy miasteczko namiotowe.
źródło: news.yahoo.com
mat