O prawnych, społecznych i ideologicznych następstwach ewentualnej ratyfikacji przez Polskę konwencji Rady Europy o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej – dyskutują w Sejmie uczestniczy konferencji zorganizowanej przez Parlamentarny Zespół na Rzecz Ochrony Życia i Rodziny i Polską Federację Ruchów Ochrony Życia.
W konferencji „Ratyfikacja Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej – następstwa dla jednostki, społeczeństwa i państwa” uczestniczą parlamentarzyści, działacze pro-life, prawnicy, pedagodzy i psycholodzy.
Wesprzyj nas już teraz!
Wicemarszałek Sejmu Marek Kuchciński (PiS) podkreślił, że podjęcie dyskusji na temat konwencji to obowiązek dla przedstawicieli władzy ustawodawczej. – Jest to obowiązek, żebyśmy sprawy, które należą do najważniejszych dla współczesnej i przyszłej Polski w perspektywie właściwego rozwoju cywilizacji, poruszali w Sejmie – powiedział.
Zdaniem polityka PiS konwencja podważa nie tylko tożsamość kulturową polskiej rodziny, ale uderza także w główne filary cywilizacji europejskiej. – Z polskiej perspektywy politycznej – dodawał – konwencja jest gorsza od marksizmu. Tam widzieliśmy, czym jest komunizm, a tutaj pod płaszczykiem różnych przepisów uderza się czymś, co jest niekonstytucyjne, zagraża naszemu bytowi i normalnemu rozumieniu rodziny i w czym od wieków byliśmy wychowywani – podsumował wicemarszałek Kuchciński.
Antoni Szymański, socjolog, wiceprzewodniczący zrzeszającej 130 organizacji prorodzinnych Polskiej Federacji Ruchów Ochrony Życia przypomniał, że Polska podpisała konwencję RE w grudniu 2012 r., a obecnie bardzo zabiega o jej ratyfikację. Dyskusję na temat konwencji Rada Ministrów ma podjąć pod koniec lutego br.
Szymański ubolewał, że przez rok nad dokumentem nie było niemal żadnej dyskusji. – Konwencja jest w polskim społeczeństwie nieznana. Również w tym gmachu, gdzie stanowi się polskie prawo, jest dokumentem nieznanym – mówił działacz pro-life.
Konwencję nazwał „konstytucją gender”, obszernym dokumentem, na którego 34 stronach „drobnym maczkiem napisane są rozwiązania prawne, które – jeśli ratyfikujemy konwencję – przeorganizują nasze życie społeczne”. Szymański ocenił, że konwencja będzie niewątpliwie bardzo mocno uderzała w podstawowe wspólnoty, jakimi są rodzina i małżeństwo. W tym sensie będzie uderzała także w ład społeczny. Może się okazać, że wraz z jej ratyfikację „zostaniemy zobowiązani mocą międzynarodowego organu do przestrzegania bardzo szczegółowych przepisów”.
Dodał, że jeśli dzisiaj wielu Polaków oburza program „Równościowe przedszkole” oraz m.in. projekty ustaw o przeciwdziałaniu mowie nienawiści czy o uzgodnieniu płci, to należy brać pod uwagę, że takie rozwiązania są zawarte właśnie w przepisach konwencji przemocowej.
„Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej” wskazuje na płeć „społeczno-kulturową”, czyli „społecznie skonstruowane role, zachowania, działania i atrybuty, które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn” i nakazuje „wykorzenianie” stereotypów płciowych. A także „zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na (…) stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn”.
W tych działaniach państwo miałoby sięgać po „kampanie i programy realizowane na wszystkich szczeblach na rzecz podnoszenia świadomości” (art. 13), zmiany w programie edukacyjny, a także po „zachęty” dla mediów do włączenia się w walkę z przemocą wobec kobiet i „płcią społeczno-kulturową” oczywiście.
Źródło: KAI/PCh24.pl
ged