Nie dojdzie do skutku debata o agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy. Były prezydent najpierw zainicjował debatę, a później sam ją odwołał. Zapowiedział za to… podanie do sądu Instytutu Pamięci Narodowej.
Dawny przywódca „Solidarności” w charakterystycznym dla siebie stylu poinformował na jednym z serwisów społecznościowych, że nie dojdzie do skutku debata, którą zaproponował na początku stycznia. W liście do dyrektora IPN w Gdańsku, prof. Mirosława Golona, Lech Wałęsa napisał wówczas m. in.: „Mając na względzie prawdę historyczną, powołując się na właściwą rolę IPN, a jednocześnie trwającym nieustannie stalkingiem, proponuję publiczny finał sprawy tzw. Bolka z moim udziałem”.
Wesprzyj nas już teraz!
Instytut przystał na tę ofertę. Debata miała odbyć się 13 marca z udziałem historyków i publicystów zajmujących się w przeszłości agenturalną przeszłością Wałęsy. Pisał o niej wielokrotnie m. in. dr hab. Sławomir Cenckiewicz, obecny szef Centralnego Archiwum Wojskowego. Ponadto odnosił się do niej w swoich filmach i artykułach reżyser Grzegorz Braun.
Kilka dni temu okazało się, że tego samego dnia, którego miała odbyć się dyskusja, biuro Lecha Wałęsy organizuje jego wykład w… Chile. Wczoraj na łamach serwisu wykop.pl eksprezydent napisał m.in.: „Poprosiłem IPN, aby zorganizował spotkanie prowadzące do prawdy, ale z tego co widać nie da się. Zrobimy inaczej”. Zarzucił Instytutowi umożliwienie „nieodpowiedzialnym i niefachowym ludziom” publikowania kłamstw dotyczących byłego przewodniczącego „S”. Wałęsa powtórzył, że dokumenty na jego temat mające świadczyć o agenturalnej współpracy z reżimem PRL są sfabrykowane, zaś on sam w rzeczywistości stanął na czele zwycięstwa nad komunizmem.
„Ja mówiłem, że tak będzie” – skomentował za pośrednictwem facebooka Sławomir Cenckiewicz.
RoM