W Europie rozgrywa się batalia o strategiczną przyszłość Unii Europejskiej. Z jednej strony są siły, które pragną ściślejszego związania z polityką Stanów Zjednoczonych. Z drugiej są ci, którzy utrzymują, że Europa powinna zmniejszyć zależność od Ameryki. Ta rywalizacja częściej odbywa się między stolicami państw europejskich w gabinetach polityków z udziałem przedstawicieli wpływowych think tanków, rzadziej jest omawiana na forum publicznym.
„Atlantyści” przekonują, że kraje UE powinny podporządkować swoją politykę strategicznym interesom USA. „Autonomiści” opowiadają się za realizacją własnej strategii, niezależnej od Waszyngtonu. Chcą odejścia od Pax Americana stworzonego po drugiej wojnie światowej. NATO, dwustronne traktaty obronne, Układ ogólny w sprawie taryf celnych i handlu (GATT), który później przekształcił się w WTO – Światową Organizację Handlu oraz system z Bretton Woods, obejmujący Bank Światowy, MFW, plan Marshalla i powiązanie walut z dolarem, a także inicjacja procesu integracji europejskiej – to zasadnicze elementy porządku stworzonego przez Waszyngton. USA oczekiwały w zamian za ochronę militarną pełnego dostępu amerykańskich korporacji i kapitału do rynku sojuszników oraz rezygnacji z pełnej strategicznej niezależności.
Koniec zimnej wojny miał zmienić dynamikę tego porozumienia i USA zapragnęły rozszerzyć swoją hegemonię na cały świat, włączając do projektu Chiny, które miały ogromną przewagę nad Ameryką pod względem jednostkowych kosztów pracy. Chiny nie tylko nie zamierzały uznać gospodarcze, strategiczne i moralne przywództwo Waszyngtonu, ale wkrótce wyrosły na strategicznego rywala Stanów Zjednoczonych.
Wesprzyj nas już teraz!
Także inne państwa przeciwstawiły się rozszerzeniu amerykańskiej sfery wpływów, bo zagrażało to prowadzeniu przez nie niezależnej polityki zagranicznej. Część państw wybrała strategię równoważenia polityki amerykańskiej i ochrony własnych interesów strategicznych.
Skonsternowane elity Waszyngtonu, które operowały przez większość swojego życia zawodowego w jednobiegunowym porządku świata, wszczęły politykę, która powoduje szkody uboczne w Europie.
Polityka subsydiowania rodzimych przedsiębiorstw, próba reindustrializacji USA i zniwelowania luki produkcyjnej między nimi a Chinami, usiłowanie odcięcia Chin (i Rosji) od porządku gospodarczego kierowanego przez USA, a zwłaszcza od technologicznych źródeł wzrostu gospodarczego, już ma poważne konsekwencje dla krajów UE.
Ta konkurencja amerykańskiego przemysłu z europejskim i odcinanie Europy od zewnętrznych źródeł wzrostu, powoduje, że część europejskich polityków pragnie się uwolnić niejako z uścisku Amerykanów. Najlepiej to widać na przykładzie najcenniejszej europejskiej spółki technologicznej: holenderskiej firmy ASML zajmującej się zaawansowaną technologią litograficzną niezbędną w produkcji półprzewodników. Spółka wytwarza niezwykle precyzyjne maszyny litograficzne, które służą do przenoszenia bardzo złożonych wzorów obwodów na płytki krzemowe. ASML jest jednym z kluczowych wąskich gardeł w całym światowym przemyśle półprzewodników. Spółka jest wciągana w rywalizację USA z Chinami. Firmie zakazano sprzedaży do Chin swojego najbardziej zaawansowanego sprzętu do litografii ultrafioletowej. Rząd USA chce także przekonać europejskich producentów do ograniczenia eksportu technologii do Chin, co z kolei ograniczy wpływy z eksportu dla Europejczyków.
Rywalizacja dotyczy także ograniczenia eksportu rosyjskich, chińskich i południowokoreańskich – znacznie tańszych niż amerykańskie – reaktorów jądrowych do Europy.
W rezultacie część europejskich polityków zastanawia się, czy strategiczne podporządkowanie się Waszyngtonowi jest już warte świeczki. Powraca gaullistowska krytyka atlantyzmu i koncepcja szerszej oraz ściślejszej integracji europejskiej, by stworzyć duży blok gospodarczy, który będzie skutecznie rywalizował na arenie międzynarodowej.
„Autonomiści” nie chcą poświęcać europejskiej gospodarki na ołtarzu walki Ameryki z Chinami o panowanie nad zachodnim Pacyfikiem. Postulują prowadzenie autonomicznej polityki handlowej i dyplomatycznej w kontrze do „atlantystów”, którzy wskazują, że cały XX wiek pokazał, iż Europa odnosi większe sukcesy w sojuszu z USA. Nie chodzi bowiem jedynie o optymalne umowy handlowe i równowagę sił, ale sojusz z większą siłę militarną i znaczeniem dyplomatycznym.
Rywalizację tę dobrze widać także na przykładzie strategii wojskowych. Zarówno amerykańska strategia bezpieczeństwa narodowego, jak i strategia obrony narodowej wyznaczają kierunki planowania wojskowego, wskazują na co mają być przeznaczane zasoby itd.
Strategie te uzależnione są od bazy przemysłowej. W 2024 r. zarówno Stany Zjednoczone, jak i Unia Europejska (UE) formalnie po raz pierwszy ogłosiły strategie przemysłu obronnego w następstwie luk ujawnionych przez wojnę na Ukrainie.
Strategia Przemysłu Obronnego Stanów Zjednoczonych, jak i Strategia Przemysłu Obronnego Unii Europejskiej koncentrują się na budowie odporności i wspieraniu innowacji.
Jak zauważa Atlantic Council, tylko amerykańska strategia kładzie nacisk na „potrzebę trwałego zaangażowania i ścisłej współpracy” z sojusznikami i partnerami.
Strategia europejska koncentruje się na „przełamaniu zależności od amerykańskiego sprzętu wojskowego” i dąży do ustanowienia nowego programu europejskiego przemysłu obronnego, by zwiększyć produkcję broni na kontynencie.
Kraje UE mają jednak problem z koordynacją wysiłków obronnych, ze względu na czasami odmienne interesy narodowe, protekcjonizm, biurokratyzację, traktaty UE ograniczające wykorzystanie środków na bezpośrednie wydatki wojskowe, zależność przemysłu obronnego od kompetencji Komisji Europejskiej (chociaż państwa mogą odmówić scedowania kontroli nad sprawami przemysłu obronnego, powołując się na klauzulę bezpieczeństwa narodowego, to jednak podlega to badaniu przez Brukselę, która może zakwestionować wydatki wojskowe itp.).
Amerykanie w swojej strategii kładą nacisk na utrzymanie dominacji w zakresie zdolności wojskowych i zdolności do projekcji siły w celu obrony Pax Americana.
Europa natomiast chce uniezależnić się od „wąskich gardeł” bazy przemysłowej USA, konkurując z amerykańskimi przedsiębiorstwami z branży obronnej. Obie strony walczą o znaczący udział w światowym rynku obronności (szacowany na dwa biliony dolarów w 2023 r.), co potencjalnie wzmaga rywalizację między sojusznikami.
Póki co, kraje europejskie są podzielone w tej kwestii, tym bardziej, że mniejsze kraje UE miałyby przyczyniać się do wzmocnienia bazy produkcyjnej Francji i Niemiec. Ponadto Amerykanie wciąż dysponują narzędziami wpływu na politykę europejską poprzez instytucje finansowe i nie tyko. Co najważniejsze, nie zamierzają rezygnować z ich użycia w celu dyscyplinowania sojuszników, co już nieraz miało miejsce w czasie narastania kryzysów w latach powojennych.
Źródło: intelnews.com, atlanticcouncil.org
AS