Alexander Betts ekspert ds. polityki migracyjnej i wykładowca Uniwersytetu Oksfordzkiego wieloletni współpracownik licznych organizacji międzynarodowych, zajmujących się kwestiami imigrantów, radzi rządom, by w obliczu obecnego kryzysu zwalczały z jednej strony prawicową ksenofobię, z drugiej zaś – lewicowy relatywizm. Stwierdził też, że państwo powinno krnąbrnych imigrantów osądzać za przestępstwa i karać, ale nie może wprowadzać absurdalnych zakazów np. wstępu na basen. Zdaniem komentatora islam można pogodzić z liberalnymi wartościami.
Alexander Betts nie ma wątpliwości, że prawie wszyscy azylanci przybywający przez Morze Śródziemne do Europy to są muzułmanie i fakt ten został wykorzystany, by ukształtować opinię publiczną. Jego zdaniem rekordowa liczba imigrantów nie zaszkodzi Europie, która potrzebuje rąk do pracy. Według Bettsa faktem jest też, iż państwa członkowskie Unii Europejskiej tak naprawdę nie chcą przyjmować muzułmańskich imigrantów, ponieważ obawiają się islamu. Wykładowca twierdzi, że Europa już w przeszłości udowodniła, że jest w stanie poradzić sobie z dużym napływem uchodźców. W okresie „zimnej wojny” miliony ludzi przenosiło się z Europy Wschodniej do Europy Zachodniej, uciekając przed komunizmem. Później do Europy przesiedlono w latach 80. i 90. ub. wieku setki tysięcy wietnamskich uchodźców. W 1990 r. w zachodniej części Europy pojawiła się znaczna liczba imigrantów z Bośni i Kosowa, w tym wielu muzułmanów.
Wesprzyj nas już teraz!
Jednak w ostatnim czasie ataki terrorystyczne w Paryżu, doniesienia o przemocy seksualnej, a także o rabunkach w Kolonii – kontynuuje Betts – radykalnie zmieniły nastawienie opinii publicznej, co poważnie utrudniło życie azylantom. Były pracownik instytucji oenzetowskich uważa, że zawiodły elity polityczne Europy, które nie potrafiły wyartykułować, jakiej Europy chcą i „jak jej mieszkańcy powinni myśleć o islamie”.
Elity te prześcigają się – czytamy – w hipokryzji. „Wiele krajów zobowiązało się do deportacji dziesiątek tysięcy, choć wiedzą, że jest to logistycznie niewykonalne” – pisze konsultant m.in. Rady Europy i UNHCR. Jego zdaniem politycy nie potrafili nawet powiedzieć czegoś bardziej konkretnego na temat islamu i integracji, w obawie przed oskarżeniami wyborców lub wyrokiem mediów. Zaczęli też prowadzić w całej Europie strategie, które „są fundamentalnie sprzeczne z wartościami liberalnymi”.
Betts niesłusznie stwierdza, że „statystycznie nie istnieje większe prawdopodobieństwo, iż uchodźcy będą zaangażowani w działania terrorystyczne lub przestępstwa w porównaniu z resztą populacji”. Dodaje jednak, że przeciwny pogląd powoduje iż pod znakiem zapytania stoi „eksperyment” otwartej imigracji. Wystarczy jeden incydent z udziałem imigrantów, który – jak tłumaczy – mobilizuje prawicę i centroprawicę, by zaostrzyć kontrolę graniczną.
Oksfordzki doradca ubolewa z powodu słabości partii centrowych na kontynencie i polaryzacji opinii publicznej. Wskazuje np. na sytuację polityczną w Wielkiej Brytanii, która przypomina spolaryzowany klimat z lat 80. ub. wieku, kiedy Margaret Thatcher była premierem. Upadek „centrum” spowodowały po części nieudolne elity, które nie potrafiły znaleźć przekonujących odpowiedzi na kwestie takie, jak globalizacja, imigracja i integracja. Jego zdaniem, by „uzdrowić” sytuację konieczna jest trzeźwa artykulacja i wzmocnienie wartości liberalnych. Intelektualista twierdzi, że zasadniczo Europa jest zbudowana na wspólnej wierze w wolność jednostki, zatem „wartości europejskie historycznie obejmują zobowiązania na rzecz szerzenia praw człowieka, demokracji, równości płci, wolności słowa, wolności wyznania i prawa do azylu”.
Liberał radzi Europejczykom, by unikali skłonności do generalizowania. Podaje przykład Bornheim w Niemczech, gdzie po doniesieniach o napaściach seksualnych zakazano mężczyznom – uchodźcom wstępu na baseny publiczne. Ten rodzaj polityki – według profesora – jest niedopuszczalny. Imigranci, którzy popełnili przestępstwa, powinni być osądzeni i ukarani. Betts dodaje, że nie można stosować zbiorowych zakazów wobec tych, którzy migrują do Europy. „Ekspert” nie waha się stwierdzić także, że europejskie rządy muszą zapewnić wolność wyznania. W liberalnym społeczeństwie – jak pisze – ludzie muszą mieć możliwość wyznawania religii i przekonań, jakich chcą.
Alexander Betts uważa, że Europa musi lepiej chronić wolność słowa. Samo etykietowanie, że coś jest „religijne” – jego zdaniem – nie oznacza, iż nie można krytykować „świętości”. Dodaje jednak, że „mowa nienawiści” przekracza pewien próg i wymaga regulacji. Tłumaczy, że drwienie nawet z ważnych dla danej religii postaci, jest jak najbardziej dopuszczalne. Betts dodaje, że „politycy powinni oprzeć się pokusie, aby ograniczać wolność słowa na kampusach uniwersyteckich”, co przewiduje m.in. brytyjska ustawa antyterrorystyczna. Zabrania ona np. wpuszczania na teren kampusu „radykalnych mówców”.
Ekspert dodaje także, że Europa musi chronić prawa do azylu i dlatego europejscy politycy powinni jasno wyartykułować, dlaczego uchodźcy są szczególnie uprzywilejowaną kategorią imigrantów. Dodaje, że propozycja niemiecka, przewidująca deportowanie imigrantów skazanych za przestępstwa np. w Kolonii, jest niewłaściwa. Jego zdaniem to uchodźcy, którzy nie powinni być deportowani z powrotem do krajów, w których są prześladowani.
Według Bettsa z zagrożeniem bezpieczeństwa ze strony azylantów należy radzić sobie poprzez usprawnienie pracy wywiadu i wymiaru sprawiedliwości. Podaje na dowód słuszności swoich rozważań przykład Wielkiej Brytanii, która uniknęła w ciągu ostatnich dziesięciu lat ataku terrorystycznego dzięki „wyjątkowej sprawności wywiadu, a nie z powodu polityki imigracyjnej”. Zdaniem Bettsa, Europejczycy nie muszą obawiać się islamu, ponieważ jest on „kompatybilny z wartościami liberalnymi”. Tłumaczy, że „Europa potrzebuje nowej polityki centrowej, zakorzenionej w liberalizmie, która zwalczy ksenofobię prawej strony i moralny relatywizm lewej”.
Źródło: foreignaffais.com, AS.