W połowie marca agencja Reutera donosiła, iż Światowa Organizacja Zdrowia ponownie rozważy zmianę sposobu klasyfikacji pandemii i stanu PHEIC, który ma daleko idące konsekwencje prawne dla poszczególnych państw. Przyczyniły się do tego między innymi błędne decyzje polityczne i krytyka działań WHO przez różne środowiska, w tym przez naukowców, kwestionujących metody walki z wirusem SARS-CoV-2.
Stany Zjednoczone i Australia chcą wyciągnięcia konsekwencji wobec odpowiedzialnych za stworzenie wirusa. Domagają się rozliczenia Światowej Organizacji Zdrowia za „kontrowersyjną reakcję na pandemię”. Prezydent Donald Trump wstrzymał fundusze dla oenzetowskiej agendy, do czasu oceny jej odpowiedzi na obecny kryzys zdrowotny. Amerykańska administracja zablokowała również inicjatywę pozostałych państw G-20, chcących wzmocnienia mandatu WHO i przyznania jej dodatkowych środków na koordynację międzynarodowej walki z chorobą COVID-19.
Wesprzyj nas już teraz!
20 kwietnia David Nabarro, specjalny wysłannik WHO ostrzegł, iż obcięcie funduszy podczas pandemii koronawirusa jest „jak usunięcie prawej ręki chirurga, będącego w trakcie trudnej operacji”. Nagłe zawieszenie płatności przez Waszyngton na okres do 90 dni skrajnie zirytowało ministrów zdrowia w innych krajach.
W myśl niezatwierdzonego ostatecznie projektu komunikatu po wirtualnym szczycie grupy G20, według „The Guardian” uczestnicy mieli zobowiązać się do dalszego wzmacniania mandatu WHO w zakresie koordynowania walki z pandemiami, w tym dostaw środków medycznych, zwłaszcza narzędzi diagnostycznych, leków i szczepionek.
Światową Organizację Zdrowia powołano do życia w 1946 roku, w celu rozwiązywania problemów i nagłych kryzysów zdrowotnych w skali globalnej. Oenzetowska agenda działa w oparciu o konstytucję i międzynarodowe przepisy zdrowotne (IHR).
Po pandemii SARS w 2003 roku państwa członkowskie zaktualizowały mechanizmy służące zapobieganiu i kontrolowaniu pandemii. Dwa lata później WHO rozpoczęła program gotowości na takie przypadki. Wymaga on od państw członkowskich opracowania krajowych planów. Miały też powstać nowe regulacje służące stworzeniu międzynarodowego systemu zarządzania ryzykiem pandemii. Wymagałyby one od państw członkowskich szerszego raportowania odnośnie rozszerzonej listy chorób i nagłych wypadków, kontroli wjazdu i wyjazdu podróżnych, towarów oraz podjęcia środków ostrożności zgodnie z zaleceniami agendy.
System przetestowano w czasie wybuchu grypy wirusa A (H1N1). Choroba pojawiła się w Meksyku w kwietniu 2009 r. i szybko osiągnęła wymiar globalny. Wówczas WHO ustanowiła ramy gotowości na wypadek pandemii grypy (PIP). W 2013 roku zastąpiła wytyczne sprzed czterech lat tymczasowymi zaleceniami.
Przyjęte w 2005 r. regulacje (IHR), miały pomóc w zapobieganiu i ochronie oraz kontroli rozprzestrzeniania się chorób, przy zastosowaniu środków współmiernych do zagrożenia dla zdrowia publicznego, bez nadmiernej i niepotrzebnej ingerencji w międzynarodowy ruch i handel.
Stan PHEIC i jego konsekwencje
Na podstawie przepisów z 2005 roku, dyrektor generalny po konsultacji z państwem-stroną, w którym pojawiła się choroba oraz po zasięgnięciu opinii ekspertów – notabene powoływanych spośród przedstawicieli różnych organizacji pozarządowych (NGO), firm itp. – z Komitetu do spraw Nagłych, może ogłosić sytuację zagrożenia zdrowia publicznego o znaczeniu międzynarodowym, PHEIC [Emergency Health International of International Concern ,art. 12 IHR]. I to właśnie ten stan wywołuje konkretne skutki prawne dla państw.
Agencja Reutera sugeruje, że przedstawiciele WHO, której siedziba mieści się w Genewie, chcą zmienić zasady ogłaszania stanu PHEIC, jak i stosowania określenia stanu pandemii, którego ogłoszenie wywołuje skutki polityczne.
Stan PHEIC został zdefiniowany jako wydarzenie nadzwyczajne, stanowiące zagrożenie dla zdrowia publicznego w innych państwach i potencjalnie wymagające skoordynowanej reakcji międzynarodowej.
O tym, czy dany przypadek należy do tej kategorii, decyduje Dyrektor Generalny WHO po konsultacji z ekspertami. Ustalają oni zalecenia tymczasowe, które mają być wdrażane przez państwa, by zapobiegać rozprzestrzenianiu się choroby. Winni jednocześnie unikać nadmiernej ingerencji (o ile to możliwe) w pasażerski i towarowy ruch międzynarodowy.
Obecnie sugeruje się większe stopniowanie restrykcji i rezygnację z binarnej opcji: ogłaszania stanu PHEIC lub nie. Urzędnikom oenzetowskim zależy także na przymuszeniu państw do ściślejszej współpracy i wyasygnowania większych składek do budżetu WHO, okrojonego po kryzysie w 2008 r.
Celem jest zmobilizowanie środków oraz środowiska naukowego na rzecz opracowywania leków i szczepionek w skali globalnej, bez powodowania niepotrzebnego alarmu publicznego.
Dyrektor generalny WHO już na początku tego roku żalił się, że obecny system ogłaszania stanu zagrożenia zdrowia publicznego jest „zbyt tępy”. – Jest albo czerwony, albo zielony – mówił Tedros Adhanom Ghebreyesus podczas konferencji 29 stycznia. – Myślę, że trzeba to teraz zmienić. Nie musi być: tak lub nie. Może wystąpić sytuacja pośrednia – wyjaśnił, sugerując wprowadzenie „żółtego etapu”, który może być „ostrzeżeniem… wystarczająco poważnym, ale nie tak naprawdę czerwonym”.
Oenzetowska agenda spotkała się z ostrą krytyką części polityków, medyków, a także mediów ze względu na reakcję na obecnego koronawirusa, sprzyjanie narracji chińskiej i sugerowanie drastycznych restrykcji w oparciu o niewiarygodne dane. Organizacji zarzucono szerzenie dezinformacji poprzez przedstawianie wykluczających się stanowisk odnośnie obecnej domniemanej pandemii. Sprzyjało to powstawaniu chaosu gdyż rządzący w różnych krajach nieraz bezrefleksyjnie powtarzali sprzeczne komunikaty.
Gdy WHO ogłaszało COVID-19 jako pandemię, dyrektor generalny powiedział, że agencja jest zaniepokojona „alarmującym poziomem rozprzestrzeniania się i dotkliwością” nowego koronawirusa SARS-CoV-2.
Straszne słowo „pandemia”
Naukowcy krytyczni wobec działań WHO wskazują, że ogłoszenie pandemii powoduje niepotrzebną panikę i może skłonić rządy do nadzwyczajnej interwencji w postaci zakazywania lub ograniczania publicznych zgromadzeń czy podróży.
Zgodnie z międzynarodowymi przepisami, Organizacja – w razie zagrożenia zdrowia publicznego – może formalnie ogłosić stan PHEIC gdy epidemia spełnia dwa kryteria: stanowi zagrożenie dla więcej niż jednego kraju i wymaga skoordynowanej reakcji międzynarodowej. Formalnie oznacza to także wezwanie do zwiększenia funduszy na rzecz WHO i akceptacji przez kraje zaleceń, mających na celu ograniczanie transgranicznego rozprzestrzeniania się choroby.
WHO ogłosiła PHEIC m.in. w czasie epidemii Eboli na terenie Afryce Zachodniej (2014 r.) i dwa lata później, z powodu wirusa Zika w Brazylii.
W 2009 roku wybuch grypy H1N1 uznany został za pandemię. Posunięcie to wywołało później ogromną krytykę ze strony części rządów, które zdecydowały się na podjęcie kosztownych działań, w tym gromadzenie zapasów leków przeciwwirusowych oraz przeprowadzenie powszechnej akcji szczepionkowej przeciwko grypie, która ostatecznie okazała się łagodniejsza niż pierwotnie sądzono. Dr Margaret Chan, ówczesna dyrektor generalna WHO, broniła swojej decyzji jako „słusznego alarmu”.
W lipcu zeszłego roku Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła PHEIC w związku z epidemią Eboli we wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga. Urzędnicy WHO wszczęli alarm, by „zachęcić” do globalnej reakcji i zwiększyć finansowanie szczepionek, ale niektórzy uczeni i państwa członkowskie zakwestionowali „narrację” agendy i pytali, czy naprawdę konieczny jest alarm międzynarodowy, a także, czy rzeczywiście mamy do czynienia z problemem globalnym, skoro epidemia wirusa Ebola dotknęła tylko Kongo i sąsiednią Ugandę. Krytycy zasugerowali więc bardziej umiarkowane i stopniowe podejście.
Gdy COVID-19 zaczął rozprzestrzeniać się poza Chiny, ponownie pojawiły się głosy, by wprowadzić stan PHEIC, a gdy nie nastąpiła pożądana reakcja ze strony państw, urzędnicy WHO ogłosili pandemię.
Ekspert w sprawie globalnego zdrowia publicznego, Lawrence Gostin związany z Georgetown University Law School w Waszyngtonie, przyznaje, że słowo „pandemia” wywołuje strach, ale w ten sposób mobilizuje się inne państwa do działania.
Śledząc choroby na przestrzeni czasu, epidemiologowie starają się przewidywać, czy mamy do czynienia z wybuchem choroby zakaźnej, epidemią czy pandemią. Różnice dotyczą skali zjawiska.
W najbardziej klasycznym sensie, gdy epidemia rozprzestrzenia się na wiele krajów lub regionów świata, uważa się ją za pandemię. Jednak niektórzy epidemiolodzy klasyfikują sytuację w ten sposób dopiero, gdy choroba utrzymuje się w niektórych spośród nowo dotkniętych regionów wskutek lokalnej transmisji.
Liczni uczeni wskazują, że definicja pandemii wywołuje reperkusje polityczne, a nie tylko medyczne. Pandemia jest najwyższym poziomem globalnego zagrożenia zdrowia. Nakazuje rządom, agencjom i organizacjom pomocowym na całym świecie, aby przestawiły wysiłki z powstrzymywania choroby na łagodzenie. Ma to daleko idące konsekwencje gospodarcze, polityczne i społeczne w skali globalnej. Jest to też wydarzenie historyczne.
„Politico” przyznaje, że „nie ma nic tak politycznego jak pandemia”. Nie chodzi jedynie o medycynę, ale o decyzje ciążące na przyszłości całych społeczeństw, wskutek wprowadzenia licznych restrykcji.
Kryzysy zdrowotne sprzyjają radykalnym i trwałym zmianom
Sytuacje kryzysowe dotyczące zdrowia publicznego wykorzystuje się do daleko idących posunięć. W związku z obecną pandemią, Rezerwa Federalna USA zdecydowała się wpompować 1,5 miliarda dolarów w Wall Street, aby ponownie rozruszać giełdę. Po tsunami w 2004 roku luksusowe hotele sprywatyzowały położone wzdłuż brzegu Oceanu Indyjskiego plaże, z których lokalne społeczności rybackie korzystały od pokoleń. W następstwie huraganu Katrina sprywatyzowano szkoły i mieszkania. Po ataku na bliźniacze wieże WTC w 2001 r. i wojnie wypowiedzianej terroryzmowi rozbudowano na świecie systemy inwigilacji.
Termin pandemia – jak sugeruje zbiorowe opracowanie naukowe z grudnia 2017 roku, powstałe z udziałem m.in. S. Rutherforda, i A. Mao; C. Chu – nie został jednoznacznie zdefiniowany w opracowaniach medycznych, ale istnieją pewne kluczowe cechy pandemii. Chodzi o szeroki zasięg geograficzny, rozprzestrzenianie się, nowość, zjadliwość, wysokie wskaźniki ataku i wybuchowość, minimalna odporność populacji, zakaźność, które pomagają nam lepiej zrozumieć to pojęcie.
Ogłoszenie pandemii ma wpływ na sektor zdrowia, gospodarkę, bezpieczeństwo społeczności krajowej i globalnej – przypominają uczeni. Powoduje także znaczne zakłócenia polityczne i społeczne – dodają.
Pandemia jest określeniem używanym zwyczajowo w odniesieniu do szeroko rozpowszechnionej epidemii choroby zakaźnej w danym kraju lub też na jednym albo większej liczbie kontynentów jednocześnie. Niemniej jednak w ciągu ostatnich dwóch dekad termin ten nie został zdefiniowany w wielu współczesnych opracowaniach medycznych.
Międzynarodowa definicja zawarta w Słowniku epidemiologicznym opisuje pandemię jako „epidemię występującą na całym świecie lub na bardzo dużym obszarze, przekraczającą granice międzynarodowe i zwykle dotykającą dużej liczby ludzi” (Harris, 2000).
Epidemie sezonowe, przekraczające granice międzynarodowe i dotykające dużej liczby osób, nie są uważane za pandemie. Współczesne definicje obejmują „rozległą epidemię”, „epidemię […] na bardzo dużym obszarze i zwykle dotykającą dużą część populacji” oraz „rozprzestrzenione lub występujące szeroko w całym regionie, kraju, na kontynencie lub na całym świecie” (Morens i wsp., 2009). W przypadku grypy biolodzy wymagają również, aby szczepy pandemiczne uległy kluczowym mutacjom genomowym.
Aby WHO ogłosiła alarm pandemiczny na poziomie szóstym, musi istnieć ciągła transmisja w co najmniej dwóch regionach jednocześnie. Standardowa definicja pandemicznej grypy odnosi się do sytuacji, w której nowy i wysoce zjadliwy podtyp wirusowy, na który nikt (lub niewielu) w populacji ludzkiej ma odporność immunologiczną, łatwo przenosi się między ludźmi i w momencie gwałtownie rozprzestrzenia się na całym świecie.
Każda pandemia niszczy życie ludzkie i rozwój gospodarczy. Na przykład „wpływ grypy pandemicznej, tj. H1N1 w 2009 r. dotyczył nie tylko śmiertelności, ale także systemów opieki zdrowotnej, zdrowia zwierząt, rolnictwa, edukacji, transportu, turystyki i sektora finansowego. Krótko mówiąc, pandemia zagraża wszystkim aspektom tkanki gospodarczej i społecznej” (Drake, Chalabi i Coker, 2012).
SARS w 2003 r. i pandemia wirusa Ebola, odpowiednio w 2013 i 2015 r. zakłóciły gospodarkę i porządek społeczny w Chinach i Afryce Zachodniej (Nabarro i Wannous, 2016).
WHO walczy o fundusze i władzę
John MacKenzie, wirusolog i doradca komisji ratunkowej WHO przyznaje, że agencja oenzetowska obecnie desperacko walczy o to, by 194 państwa członkowskie faktycznie zastosowały się do jej wskazówek. Richard Horton, redaktor wpływowego magazynu medycznego „Lancet” ubolewa, że WHO „została pozbawiona władzy i zasobów”. Jej uprawnienia koordynacyjne i potencjał są słabe, zaś „zdolność do kierowania międzynarodową reakcją na zagrażającą życiu epidemię nie istnieje”.
Organizacja przypomina coś w rodzaju międzynarodowego ministerstwa zdrowia publicznego. W latach 80. i 90. wydawało się, iż traci swój wcześniejszy dynamizm, ponieważ choroby, do zwalczania których została powołana – m.in. ospa czy żółta gorączka – zostały albo zlikwidowane, albo zanikały. Pod przywództwem dr. Hiroshiego Nakajimy w latach 1988-1998 przeżywała stagnację. Niektóre państwa członkowskie skarżyły się na złe zarządzanie i korupcję.
Na przełomie wieków sytuacja zmieniała się. W 1998 roku na czele WHO stanęła była norweska premier, lekarz i zdeklarowana marksistka Gro Harlem Bruntland, która wcześniej upowszechniała środki antykoncepcyjne wśród młodzieży w swoim kraju, a później stała na czele komisji, przygotowującej plan zrównoważonego rozwoju dla świata (Komisja Brundtland i raport „Nasza wspólna przyszłość” z 1987 r.).
Struktura WHO, w tym jej niejasny mandat, praktycznie pozwalają kształtować oblicze tej instytucji dyrektorowi generalnemu. Ma on ogromne uprawnienia. Brundtland czuła się komfortowo na scenie światowej. – Byłam już przywódcą politycznym i przywykłam do tego rodzaju władzy – powiedziała reporterowi „The Guardiana”.
Podobnie jak jej przyjaciel Kofi Annan, sekretarz generalny ONZ, Brundtland wierzyła, że ciała międzynarodowe powinny być przygotowane do przejęcia globalnego zarządzania kosztem suwerenności państw. – Jeśli zadaniem jest kierowanie i koordynowanie kwestii zdrowia na świecie, nie jest to kwestia tego, o co prosi jeden lub kilka rządów – powiedziała, dodając: – Pracujemy dla ludzkości.
W 2002 roku, gdy rolnik w chińskiej prowincji Guangdong zachorował na śmiertelną, nigdy wcześniej nie widzianą chorobę układu oddechowego, która szybko rozprzestrzeniła się wśród personelu szpitalnego i wkrótce ogłoszona została pierwszą pandemią XXI wieku – SARS-CoV – norweska polityk zmusiła WHO do wykorzystania nieformalnych kontaktów oraz rozwijanego wówczas dopiero internetu dla zlokalizowania potencjalnego wybuchu epidemii.
W listopadzie 2002 r. rząd w Pekinie dowiedział się o pierwszych przypadkach nowej choroby, lecz nie powiadomił WHO. W ramach nowego podejścia personel Brundtland monitorował jednak chińskie fora medyczne i media. 10 lutego 2003 r. David Heymann, dyrektor wykonawczy departamentu chorób zakaźnych WHO, otrzymał wiadomość e-mail od syna byłego członka personelu organizacji w Chinach z ostrzeżeniem o „dziwnej zaraźliwej chorobie”, która już miała spowodować zgony 100 osób, ale „nie można tego upublicznić”. WHO przekazała posiadane informacje władzom w Pekinie, a te złożyły swój pierwszy oficjalny raport na temat choroby następnego dnia.
Chociaż WHO nie miała formalnych uprawnień do monitorowania i cenzurowania swoich członków, Brundtland i tak nie zawahała się tego zrobić.
W marcu 2003 roku, gdy choroba rozprzestrzeniła się – po raz pierwszy w historii dotarła do Hongkongu, Wietnamu, a następnie Kanady – WHO wydała zalecenie, aby nie podróżować do dotkniętych obszarów (wcześniej decyzja o doradztwie w zakresie podróży pozostawała zawsze w gestii państw członkowskich). Pomimo braku formalnych uprawnień do uziemienia samolotów, zastosowane działania odniosły skutek.
WHO przekracza zasady
Odpowiedź Organizacji na SARS została uznana za ogromny sukces i urzędnicy ONZ zdecydowali się jeszcze bardziej nagiąć zasady. – Brundtland robiła rzeczy, na które nie zezwalał mandat WHO – komentował prof. David Fidler, prawnik z Indiana University. – W pewnym sensie wykorzystała SARS jako sposób na przetestowanie bardzo radykalnych zmian – ocenił amerykański wykładowca.
Po SARS zdecydowano się sformalizować takie podejście, wprowadzając w 2005 r. nową wersję Międzynarodowych Przepisów Zdrowotnych (IHR), głównego dokumentu prawnego, który obowiązuje wszystkie państwa członkowskie. Według Fidlera, IHR jest radykalnym dokumentem, wymagającym od państw członkowskich postępowania zgodnie z wytycznymi i standardami określonymi przez WHO.
Od 2009 r. Organizacja spotyka się z potępieniem ze strony prasy i społeczności międzynarodowej za radzenie sobie z kolejnymi kryzysami.
Do dziś trwają spory o to, czy grypa H1N1 była faktycznie pandemią czy może fałszywym alarmem, który kosztował świat wiele miliardów dolarów. Państwa oskarżyły urzędników WHO, że ogłosili pandemię grypy, której wcale nie było, a zostało to zrobione na potrzeby koncernów farmaceutycznych. W grupie, która w 2004 roku przygotowywała dokument dla WHO w sprawie stosowania szczepionek i środków przeciwwirusowych, pracowało trzech naukowców otrzymujących wypłaty od firm farmaceutycznych, co niesie ze sobą ryzyko tzw. konfliktu interesów.
Fidler zauważył, że WHO, której przewodniczyła wówczas Margaret Chan, stała się zbyt niepewna. W tym czasie skutki kryzysu finansowego z 2008 r. zaczęły odbijać się na budżecie agendy. – Wystąpił duży niedobór funduszy – twierdzi Andrew Cassels, dyrektor ds. strategii w WHO w latach 2008–2013. Były „cięcia wprowadzone w programach reagowania kryzysowego, redukcje personelu”. Luka w finansowaniu wyniosła w 2012 r. prawie 300 mln dolarów. Zamknięto całe biura, w tym zespół naukowców zajmujących się reakcją na pandemię.
Kiedy epidemia wirusa Ebola uderzyła w zachodnią Afrykę w 2014 r., w przeciwieństwie do poprzedniej pandemii, tym razem WHO działała wolno i powszechnie uważano, że utraciła kontrolę nad sytuacją. Ostatecznie USA oraz kilka innych narodów rozmieściło liczący ponad 5 tysięcy osób personel wojskowy na prośbę dotkniętych krajów. Powołano też ad hoc komitet ONZ w celu przejęcia obowiązków od Organizacji, której reakcja oceniona została jako „rażąca porażka”.
Duża część winy spadła na dyrektor Chan, która wydawała się zszokowana, podkreślając w prasie, że WHO jest technicznym organem doradczym i że to rządy krajowe ponoszą ostateczną odpowiedzialność za zdrowie swoich obywateli. Chan chciała, by WHO była agencją apolityczną.
W lipcu 2017 r. w atmosferze skandalu wybrano na szefa WHO Tedrosa Adhonoma wspieranego przez blok krajów afrykańskich i azjatyckich, w tym Chiny, które mają znaczący wpływ na te kraje. Były minister zdrowia i spraw zagranicznych Etiopii rywalizował o stanowisko z kandydatem mocarstw, które tradycyjnie kształtowały oblicze WHO, takich jak USA, Wielka Brytania i Kanada. Udzieliły one wsparcia brytyjskiemu doktorowi Davidowi Nabarro.
Walka była zaciekła i padały ostre oskarżenia. Mimo to Etiopczyk został pierwszym dyrektorem generalnym z tak zwanego kraju rozwijającego się od czasów brazylijskiego kandydata dr. Marcolino Gomes Candau w 1953 r.
Dlaczego WHO ogłosiła pandemię COVID-19?
Horton z magazynu „Lancet” wskazuje, że po tym, jak WHO ogłosiła PHEIC w związku z obecnym kryzysem, „kraje, zwłaszcza zachodnie, nie słuchały lub nie starały się zrozumieć, co faktycznie dzieje się w Chinach”.
5 lutego WHO poprosiła o dodatkowe 675 milionów dolarów na sfinansowanie odpowiedzi wobec koronawirusa. Anthony Costello z UCL powiedział, że kiedy spotkał się z szefem WHO 4 marca, agenda otrzymała zaledwie 1,2 miliona.
13 marca Organizacja ogłosiła więc pandemię. Nazwanie obecnego kryzysu zdrowotnego w ten sposób może nie zmienić faktów w terenie, ale może budzić obawy społeczne i napędzać zmianę strategii na rzecz łagodzenia szkód.
Globalne kryzysy zdrowotne zaczynają się od „wybuchu” – nagłego wzrostu potwierdzonych przypadków choroby, obejmującej niewielki region geograficzny, taki jak Wuhan. Jeśli choroba rozprzestrzeni się tuż poza tę społeczność, mamy do czynienia z epidemią. Pandemia, zgodnie z klasyczną definicją, to epidemia, które przekracza granice międzynarodowe i dotyka wielu ludzi na całym świecie.
– Chodzi o geografię – mówił Lauren Sauer, adiunkt medycyny ratunkowej i dyrektor ds. operacyjnych w biurze Johns Hopkins Office of Critical Event Readyness and Response. – Tu nie chodzi o dotkliwość, nie chodzi o dużą i małą liczbę przypadków. W rzeczywistości jest to semantyka. Ale semantyka staje się ważna, gdy rozmawiasz z ogółem społeczeństwa na temat tych problemów – wyjaśniał.
– Pandemia nie jest słowem używanym nieodpowiedzialnie – przekonywał z kolei sam dyrektor generalny WHO. – To słowo, którego niewłaściwe użycie może wywołać nieuzasadniony strach lub nieuzasadnioną akceptację zakończenia walki, prowadząc do niepotrzebnego cierpienia i śmierci – dodał.
Gostin, który jest również dyrektorem Centrum Współpracy Światowej Organizacji Zdrowia w zakresie krajowego i globalnego prawa dotyczącego zdrowia, podkreślił, że „panika” jest dosłownie wpisana w słowo „pandemia”.
W 2009 roku ludzie na całym świecie wpadli w panikę, kiedy WHO opisała grypę H1N1 jako pandemię. Organizacja została później skrytykowana za podniesienie publicznego alarmu, gdy wirus okazał się nie być aż tak bardzo śmiertelny. H1N1 powraca teraz sezonowo i WHO wzywa do szczepienia się przeciwko grypie. Według Gostina, ogłoszenie pandemii wiąże się z mobilizacją funduszy w celu wyprodukowania szczepionki.
Z prawnego punktu widzenia nie ma jednak znaczenia, czy Organizacja nazywa daną sytuację pandemią, czy nie. – Opisanie sytuacji jako pandemii nie zmienia oceny WHO dotyczącej zagrożenia stwarzanego przez tego wirusa – sugerował dyrektor generalny podczas briefingu 11 marca.
Gostin zauważył, iż WHO tak naprawdę wcześniej ogłosiła coś znacznie ważniejszego: stan PHEIC. Deklaracja ta legalnie pozwala na wydawanie zaleceń dotyczących sposobu radzenia sobie z epidemią przez kraje członkowskie. Mobilizuje również fundusze i wsparcie polityczne.
Jednak „pandemia”, chociaż może być etykietą pozbawioną znaczenia prawnego, ma swoją wartość. Pandemia oznacza: władze nie wierzą już, że mogą powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa i muszą przejść do strategii łagodzenia, takiej jak zamykanie szkół i odwoływanie masowych spotkań.
Szef WHO zdecydował się określić obecny kryzys zdrowotny pandemią, ponieważ – jak przyznał – wiele krajów nie walczyło z nią jak należy. Nie wdrażało wytycznych związanych z ogłoszonym wcześniej stanem PHEIC. Teraz zaś muszą gromadzić zapasy środków przeciwwirusowych i szczepionek oraz zwiększyć wpłaty do budżetu WHO.
Urzędnicy oenzetowskiej agendy zaapelowali o dodatkowe wpłaty na Fundusz Awaryjny WHO na wypadek sytuacji kryzysowych. Kraje nie są zmuszane do ich wnoszenia, ale lider Organizacji napisał na Twitterze, że „z zadowoleniem przyjmuje apel do krajów o zrównoważone finansowanie działań WHO w zakresie gotowości i reagowania”.
Agnieszka Stelmach