W 2020 na jaw wyszły dodatki pieniężne, jakie z partyjnych subwencji wypłacili sobie członkowie zarządu „Razem”, po tym jak formacja ta wkroczyła w parlamentarne progi. Politycy ugrupowania zapewniali jednak, że nie przeznaczyli ich na własne wydatki, a przekazali na organizację kampanii wyborczej. Wyniki śledztwa dziennikarzy rzeczpospolitej nad dokumentami opublikowanymi niedawno przez Państwową Komisję Wyborczą świadczą jednak, że mogło być inaczej.
12 października Państwowa Komisja Wyborcza upubliczniła doniesienia dotyczące nieścisłości w sprawozdaniu z wykorzystania przez partię „Razem” budżetowych subwencji w 2019 roku. Członkowie władz ugrupowania wypłacili sobie z nich premie opiewające na 99 tysięcy złotych. Przedstawiciele stronnictwa od początku utrzymywali, że działanie miało na celu wyłącznie przekazanie tych środków na rzecz kampanii wyborczej SLD, bo to z jego list startowali w ostatnich wyborach podopieczni Adriana Zandberga. Dokumenty opublikowane przez PKW świadczą jednak, że większość aktywistów nie wpłaciła na rzecz kampanii wyborczej pełnej premii. Według dziennikarzy „Rzeczpospolitej” w ten sposób postąpił jedynie Adrian Zandberg.
Najwyższa kwota, jaką można przeznaczyć na dotację kampanii wyborczej wynosi 56,3 tys. złotych. Aby obejść to ograniczenie politycy wspomagali kampanię wyborczą wykorzystując konta swoich rodzin. Jednak, jak donosi rp.pl, suma wpłat ze wszystkich kont, pomiędzy które podzielili blisko stu tysięczne premie, w wypadku większości posłów nie równała się otrzymanym pieniądzom. „W przypadku Pauliny Matysiak suma wynosi 71 tys., Marceliny Zawiszy – 77 tys., a Macieja Koniecznego – 56 tys.”, informuje medium.
Wesprzyj nas już teraz!
Co stało się z brakującą częścią premii, z których politycy rzekomo nie korzystali na własny użytek? Możliwe, że rzeczywiście zostały one przekazane na cele partyjne, jednak na konta SLD przekazali je członkowie rodzin działaczy noszący inne nazwiska. Państwowa Komisja Wyborcza nie badała sprawy pod tym kątem. Sami działacze Lewicy są jednak nie do końca zgodni co do losu, jaki spotkał wysokie premie. Marcelina Zawisza, inaczej niż większość komentujących zajście członków partii „Razem”, twierdziła że środki wsparły nie tylko kampanię wyborczą, ale także inne cele społeczne. Sami przedstawiciele zarządu ugrupowania nie chcieli udzielić „Rzeczypospolitej” komentarza do sprawy, z wyjątkiem Macieja Koniecznego, który powiedział jedynie, że nie zamierza niczym uzupełnić składanych już przez kolegów wyjaśnień.
Źródła: rp.pl
FA