Jeszcze 30 lat temu o winach z Argentyny niemal nikt w Europie nie słyszał – dziś ojczyzna papieża Franciszka jest piątym na świecie producentem tego trunku. Ale el vino argentino to nie tylko ilość; to także doskonała jakość, niska cena i medale na najbardziej prestiżowych imprezach branżowych.
Argentyna słynie przede wszystkim z czerwonych win wytwarzanych ze szczepu malbec. Te purpurowe winogrona, wymagające wiele ciepła i promieni słonecznych, pochodzą z Francji i przed zadomowieniem się w Ameryce Południowej uprawiane były głównie wokół miasta Cahors w płd.-zach. części tego kraju. Między francuskimi i argentyńskimi malbecami jest jednak więcej różnic niż podobieństw: te pierwsze, stateczne i treściwe, o smolistej barwie, przypominają stylem wina bordoskie; malbec w Argentynie daje zaś wina słoneczne i owocowe, przybrane w żywe aromaty cedru, fiołków, wanilii i czekolady, choć o równie potężnej strukturze co w Cahors.
Wesprzyj nas już teraz!
Najpopularniejsze argentyńskie malbeki pochodzą z Mendozy – regionu winiarskiego odpowiadającego za 70 proc. produkcji wina w tym państwie. To tam właśnie produkowana jest większość „argentyńczyków”, które trafiają na półki sklepów w Polsce. Od 25 zł do 40 zł można brać je w ciemno, podobnie jak wina z Chile: w tej klasie cenowej trudno o godną konkurencję, zwłaszcza jeśli chodzi o supermarkety. Trudno się zatem dziwić, że ciężkie, nasycone miąższowym, soczystym owocem argentinos – dające gwarancję dobrego smaku przy niewygórowanej cenie – to jedyne wina, których sprzedaż wzrosła w USA w najgorszym momencie ekonomicznego kryzysu.
Wśród czerwonych win z Argentyny – prócz stuprocentowych malbeków – warto szukać zaskakująco udanych mieszanek tego szczepu z merlotem (nadającym miękkość i wnoszącym tony ciemnych owoców) i syrah. W Mendozie oraz innych argentyńskich regionach winiarskich (np. San Juan) wytwarza się też ciekawe czerwona wina z takich winogron jak cabernet sauvignon (przywodzący na myśl chilijskie wina z tego szczepu), pinot noir (jeszcze nieliczne wina, ale z wolna dorównujące najlepszym pinotom nowozelandzkim), tempranillo i bonarda. Ich ciężar oraz alkoholową moc łagodzą zwykle krągłe garbniki i aksamitny posmak. Dzięki temu – choć np. malbeki najharmonijniej łączą się ze stekami wołowymi, z których słynie lokalna kuchnia – wina z Argentyny znakomicie komponują się również z lżejszymi mięsami.
Nieco w cieniu słynnego malbeca znajdują się białe wina. A szkoda, bo z roku na rok w Argentynie powstaje coraz więcej interesujących win o jasnej barwie. Białym odpowiednikiem malbeca jest torrontés, uprawiany głównie w regionach San Juan i La Rioja (nie mylić z hiszpańską Rioją). Daje on aromatyczne, orzeźwiające wina, w których smaku i zapachu odnajdujemy brzoskwinie, pomarańcze, morele i oryginalne akcenty korzenne. Trunki z torrontés zawierają też sporą dawkę naturalnej, balsamicznej słodyczy, która potrafi dla nich zjednywać nawet osoby niechętnie nastawione do białych win wytrawnych. Niezłe rezultaty dają też w Argentynie białe szczepy „międzynarodowe”: chardonnay i sauvignon blanc, także w kupażach (mieszankach szczepów), choć tym smacznym winom brakuje przeważnie indywidualności. Wyjątkiem jest bliski papieżowi Franciszkowi region Buenos Aires (kard. Bergoglio był tam arcybiskupem), do niedawna w ogóle nie kojarzony z winami: stworzone tam chardonnay zostało niedawno nagrodzone srebrnym medalem na największym konkursie winiarskim świata, czyli londyńskim Decanter World Wine Awards. Miejmy nadzieję, że równie wyborne sauvignon blanc i cabernet sauvignon z tego niedocenianego regionu sprawią, iż dorówna on wkrótce w sławie Mendozie.
Jeżeli już wspomnieliśmy Franciszka – papieża-jezuitę – to warto dodać, że pierwszą komercyjną winnicę założyli w Argentynie właśnie… jezuici. Powstała ona w 1557 r. w Santiago del Estero, wraz z wybudowanymi przez zakonników kanałami irygacyjnymi, niezbędnymi do nawadniania upraw. Nie była to zresztą jedyna zasługa Kościoła katolickiego dla przemysłu winiarskiego w Argentynie, albowiem pierwsze krzewy winogron w tym państwie zasadził i wyhodował ojciec Jan Cédron, chrześcijański misjonarz. Dziś jego imieniem nazwana jest jedna z najmodniejszych winiarni w mieście Mendoza.
Grzegorz Wierzchołowski