„Pan Bóg dla liberałów jest jedynie populistyczną deklaracją, która może (a czasami musi) zapewniać powszechne poparcie i wyborcze głosy. Liberalizm zarzuca przy tym całkowicie pojęcie takie jak solidaryzm społeczny, porządek kochania i – co najbardziej istotne – dobro wspólne. Człowiek w liberalizmie jest tylko indywidualnością, która musi się przygotować do konkurencji z innymi”, pisze na łamach tygodnika „Niedziela” Witold Gadowski.
W ocenie publicysty nie ma kogoś takiego jak „konserwatywny liberał”. Jego zdaniem tego typu określenie ma identyczne znaczenie jak określenie „konserwatywny komunista”.
„Katolik nie może być liberałem, bo gubi przy tym istnienie prawa naturalnego i Dziesięciu Przykazań. To właśnie współcześni politycy europejscy, którzy mienią się holenderskimi lub niemieckimi chrześcijańskimi demokratami, są odpowiedzialni za inwazję antychrześcijańskich ideologii związanych z wokeizmem, LGBT, czy wręcz quasi-komunistycznymi pomysłami dzisiejszego kierownictwa UE”, podkreśla ekspert programu „Prawy Prosty PLUS” na antenie PCh24 TV.
Wesprzyj nas już teraz!
„Bycie katolikiem to konsekwencja w upartym twierdzeniu, że wolność jest jedynie wspaniałym narzędziem do realizowania wartości nadrzędnych wynikających z Dekalogu. To właśnie Dziesięć Przykazań stanowi cel. Katolik jest po to, aby realizować rozwój dobra w świecie. Dopiero przy takim pojmowaniu sensu pojawia się całkiem realny wymiar pojęcia dobro wspólne. Człowiek działa we wspólnocie, buduje wspólnotę, troszczy się o jej wysublimowany etycznie kształt”, podsumowuje Witold Gadowski.
Źródło: tygodnik „Niedziela”
TG