Ogromne pieniądze i agenci z krajów islamskich, a także zamknięte osiedle muzułmańskie w stolicy Polski – czy na pewno nie powinniśmy się obawiać zagrożenia ze strony radykalnych wyznawców Allacha? – Polska przestała już być bezpieczna – uważa dziennikarz i publicysta, Witold Gadowski.
W zeszły poniedziałek, w warszawskim meczecie przy ulicy Wiertniczej pojawili się funkcjonariusze policji oraz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Poszukiwali obywatela Komorów, posiadającego kartę stałego pobytu w naszym kraju. Abu-Bakar został rozpoznany przez żyjących na terenie Polski muzułmanów jako salafita.
Wesprzyj nas już teraz!
Służby dokonały przeszukań i prowadzą śledztwo w sprawie działalności domniemanego radykała. To, nawiasem mówiąc, nie jedyny islamista, którego śladów poszukują jednostki odpowiedzialne za bezpieczeństwo Polaków. Jak powiedział Witold Gadowski, kolejnym jest Egipcjanin o imieniu Dżamal.
Publicysta poinformował o ogromnych, nieksięgowanych kwotach – liczonych w euro i dolarach – które pojawiły się w środowiskach żyjących na terenie Polski muzułmanów. Pieniądze pochodzą z Turcji, Pakistanu i Arabii Saudyjskiej. Trafiają przede wszystkim do stolicy, ale także do innych miejsc. – Polski fiskus w ogóle o tym nie wie. Te pieniądze są przekazywane z ręki do ręki, z walizki do walizki, często dystrybuowane przez w ogóle nie zarejestrowane w polskim porządku prawnym podmioty – wskazał Gadowski.
– W działającym na terenie Polski muzułmańskim związku religijnym trwa od dawna wojna pomiędzy kilkoma prezesami. Jeden z nich ma silne związki z Arabią Saudyjską. W tamtym kraju studiował i dostał się do elitarnego, wpływowego kręgu związanego z rodziną królewską. (…) Ten człowiek teraz wycina konkurencję – powiedział dziennikarz.
Drugim źródłem, z którego do „polskich” wyznawców islamu trafiają pokaźne kwoty, są – według wiedzy Witolda Gadowskiego – tureckie służby specjalne oraz krąg obecnego prezydenta tego kraju. – To konkurencyjna wobec Arabii Saudyjskiej gałąź propagowania islamu. W tej chwili ona święci swoje triumfy na Białorusi. Tam budowane są meczety za pieniądze tureckie, ale już niedługo ta, pasiona nimi umma będzie się rozrastała – ostrzegał publicysta.
Trzecia spośród wspomnianych islamskich gałęzi, powiązana jest z Pakistanem i z tamtejszym dżamaatem. – Przyjeżdżają tutaj tak zwane czwórki z dżamaatu. Zwykle dwóch ludzi to są „świątobliwi mężowie”, którzy oddają się medytacjom i modłom. Dwóch pozostałych to już zazwyczaj osobnicy związani z pakistańskimi służbami. Oni tutaj bardzo dobrze się mają – powiedział Gadowski.
Badacz islamu dodał, że w Warszawie za fundusze malezyjskie powstaje obecnie zamknięte osiedle, na którym będą mogli mieszkać tylko muzułmanie. Działać ma tam m.in. wewnętrzny meczet.
– Jeżeli myślą państwo, że w Polsce nie ma zagrożeń, że panujemy nad środowiskiem islamskim, to pragnę poinformować, że tak nie jest (…). Polska przestała już być bezpieczna. To, co mówiłem przed wieloma tygodniami: że broni nas tzw. ekonomia terroryzmu, że nie znajdziemy się na nagłówkach światowych agencji – dziś to już nie działa – podsumował publicysta. W jego przekonaniu, „nadchodzi moment znużenia zamachami w Londynie czy Paryżu”, zaś terroryści szukają nowych miejsc dla swojej działalności i spektakularnych ataków. Takim miejscem jest katolicka Polska – uważa Witold Gadowski.
Źródło: witoldgadowski.pl
RoM