Jeśli weźmiemy, bracia najdrożsi, pod uwagę, jakie i jak liczne są rzeczy, które są nam przyobiecane w niebie, to liche stanie się dla ducha wszystko, cokolwiek posiada on na ziemi. Majętność bowiem ziemska w zestawieniu ze szczęśliwością niebieską ciężarem jest, nie wsparciem.
Życie czasowe w zestawieniu z życiem wiecznym winno być raczej nazywane śmiercią, aniżeli życiem. Sam bowiem dokonujący się każdego dnia ubytek, jaki wynika z podległości zepsuciu, czymże innym jest, jak nie obfitowaniem śmierci?
Któryż natomiast język zdoła wypowiedzieć, albo jaki intelekt zdoła uchwycić, ile jest radości owego Niebieskiego Państwa – znajdować się pośród chórów anielskich, wraz z najbardziej błogosławionymi duchami trwać wobec Chwały Stwórcy, doświadczać obecności Bożego Oblicza, Nieopisane oglądać Światło; nie doznawać udręki żadnego strachu przed śmiercią, weselić się darem wiekuistego niepodlegania zepsuci?
Wesprzyj nas już teraz!
Posłyszawszy jednak o tych rzeczach duch roznieca się i już pragnie przebywać tam, gdzie ma nadzieję radować się bez końca. Tymczasem do wielkich zdobyczy nie można dojść inaczej, jak tylko przez wielkie trudy. Stąd i Paweł, wybrany głosiciel Słowa, mówi: Nie weźmie wieńca, jak tylko ten, co należycie będzie walczył (por. 2 Tm 2, 5). Niech więc uwesela umysł wielkość zdobyczy, ale niech go też nie odstręcza pełen znojów bój. Dlatego tym, co do Niej przychodzą, Prawda mówi: Jeśli kto idzie do Mnie, a nie ma w nienawiści ojca swego i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, a jeszcze też duszy swojej, nie może być uczniem Moim.
Św. Grzegorz Wielki, Homilie na Ewangelie, VIATOR, Warszawa 1998, s. 359-360.