Na kijowskim Majdanie spokojnie minęła tylko noc. Przedstawiciele opozycji zostali zapewnieni, że milicja nie będzie interweniowała. Do starć doszło w czwartek rano.
Z Kijowa dobiegają sprzeczne informacje. Strona rządowa podtrzymuje, że to milicjanci są ofiarami atakujących demonstrantów. Wielu funkcjonariuszy Berkutu miało odnieść rany.
Wesprzyj nas już teraz!
Z kolei przedstawiciele antyrządowych demonstracji podają informację, że to milicja ruszyła do ataku. Do Kijowa mają być zwożeni żołnierze i bandyci z poleceniem nacierania ma pikietujących. Zdaniem opozycji strzelać miał też snajper. MSW odbija piłeczkę, twierdząc, że snajper strzelał, ale do milicjantów.
W odpowiedzi przywódcy Majdanu ogłosili, że złapali snajpera. Prezentowali nawet jego broń. Nie był to jednak karabin snajperski, ale broń myśliwska bez lunety.
Czwartkowe wydarzenia na Ukrainie są niemniej dramatyczne niż te ze środy. Wówczas zginęło – według oficjalnych danych – 28 osób. Tymczasem dzisiaj napływające informacje mówiące o co najmniej 200 rannych, niemal na pewno są też ofiary śmiertelne. Ukraińskie gazety mówią nawet o 35 zabitych.
Na Majdanie cały czas trwają starcia. Milicjanci są rozbrajani. Wycofują się z Placu Niepodległości. Demonstranci opanowują kolejne ulice Kijowa. W stolicy Ukrainy jest m.in. polski minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski. Unia Europejska tymczasem rozważa nałożenie na Kijów sankcji.
Źródło: rp.pl
ged