„Były premier wcale się nie odciął od spraw krajowych i partyjnych, lecz wciąż jest głównym rozgrywającym i kimś w rodzaju superwizora Ewy Kopacz. I to on de facto ułożył listy PO” – sugeruje Stanisław Janecki na łamach tygodnika „wSieci”.
Stanisław Janecki w artykule „Listy Tuska” zaprzecza jakoby Ewa Kopacz była „silną kobietą PO, która rozstawia innych po kątach”. „Najważniejsze decyzje narzucił jej Donald Tusk, który specjalnie przyleciał do Warszawy. Nie miał czasu na wzięcie udziału w zaprzysiężeniu prezydenta Andrzeja Dudy, bo listy były dla niego ważniejsze. Ich ostateczny kształt jest wynikiem strategii obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej, lecz także jego obsesji” – przekonuje autor artykułu.
Wesprzyj nas już teraz!
O jakiej obsesji mowa? Publicysta zaproponował interpretację „zesłania” Grzegorza Schetyny na listę świętokrzyską, wedle której ma to być osobista zemsta Tuska na swoim partyjnym nieprzyjacielu. Janecki sugeruje, iż w świętokrzyskiem – gdzie wyborcy Platformy nie należą do większości – mocną pozycją cieszy się mimo wszystko Marzena Okła-Drewnowicz z PO. Ona najprawdopodobniej prześcignie Schetynę, dzięki czemu partia będzie mogła zrzucić na obecnego ministra spraw zagranicznych winę za przegraną w tym okręgu wyborczym. Finalnie jednak decyzja ta ma zapewnić Ewie Kopacz zwycięstwo nad przegranym w świętokrzyskim Schetyną w walce o dalsze „przywództwo” w partii.
Janecki określa proponowaną przez Tuska strategię jako „zarządzanie konfliktami”, których mnóstwo powstało i ma powstać wskutek decyzji osobowych związanych z listami wyborczymi. „W podsycaniu konfliktów wewnętrznych – co ewidentnie stanowi strategię Tuska – chodzi o takie ustawianie działaczy Platformy, żeby nieustannie zdawali jakieś testy lojalności” – pisze publicysta.
Anonimowi członkowie PO, do których dotarło „wSieci” mają podobno potwierdzać, iż za stworzeniem list stoi rzeczywiście Donald Tusk, próbujący poróżnić między sobą niektórych startujących w wyborach polityków.
FO