Protest przeciwko zbieraniu podpisów pod ustawą „Stop pedofilii”, marsz „Dość rasizmu i faszyzmu” czy wydarzenie „Hańba biskupa” tylko z pozoru mają znamiona spontanicznych, oddolnych akcji. W relacjach z tych wydarzeń przewijają się wciąż te same twarze, głoszone są te same hasła. Okazuje się, że taktyka sterowanych inspiracji nadal pozostaje efektywna. „Zawodowi rewolucjoniści” pozostają w cenie już od dawna.
W 1917 roku bolszewicy stanowili zdecydowaną mniejszość nawet wśród komunizujących partii. Nie przeszkodziło im to jednak przejąć władzy i ustanowić system totalitarny odpowiedzialny za śmierć milionów ludzi. W 1968 francuscy studenci spotkali się z miażdżącą reakcją państwa, jednak odnieśli niekwestionowane zwycięstwo w sferze kultury. Dzisiejsi homoaktywiści to jedynie nieliczna garstka krzykaczy, lecz ideologia gender na dobre zagnieździła się już w dyskursie akademickim jednego z najważniejszych państw świata.
Wesprzyj nas już teraz!
Rewolucyjna taktyka niewiele się zatem zmieniła przez ostatnie sto lat. Zarówno w 1917 jak i 2019 roku niezwykle skuteczni pozostają „zawodowi rewolucjoniści” – osoby przeszkolone i opłacone w celu nadania rewolucji odpowiedniego kierunku.
31.05.2019 Warszawa. Garstka niezwykle hałaśliwych aktywistów LGBT pod pozorem „imprezy” atakuje stanowisko fundacji Pro-prawo do życia, która zbiera podpisy pod inicjatywą ustawodawczą „Stop pedofilii”. Dlaczego jednak tęczowe środowiska określają walkę z pedofilią mianem zachowań homofobicznych?
„Pokazujemy (…) na swoich wielkoformatowych plakatach, że seksedukacja, której domagają się zwolennicy ideologii LGBT sprzyja pedofilii. I to się im bardzo nie podoba, stąd ten atak. Warto przypomnieć sobie, że w latach 80’ XX wieku środowiska homoseksualne wprost domagały się legalizacji stosunków seksualnych z dziećmi, zwłaszcza z chłopcami” – mówi Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro – prawo do życia, organizatora zbiórki podpisów.
Okazuje się, że u zwolenników tolerancji ze świecą szukać zachowania potwierdzającego głoszone na sztandarach hasła. „Mówili o tolerancji by następnie wykrzykiwać obelgi i wyzwiska pod adresem zbierających podpisy (…) włączyli głośną muzykę by zakłócić nasz głośnik zachęcający do zbierania podpisów. Usiłowali także zablokować dostęp do naszego stanowiska osobom chętnym podpisać inicjatywę” – kontynuuje dyrektor Fundacji Pro. W zachowaniach świeżo upieczonych studentów lub licealistów zwracała uwagę ich agresja, bezczelność i poczucie bezkarności. Ponadto policja – delikatnie mówiąc – nie wywiązała się najlepiej ze swoich obowiązków.
„Widzieliśmy jak policjanci bardzo delikatnie traktują te osoby (…) policja wyglądała na bezradną. Jeżeli nie będzie stanowczej reakcji z ich strony, to będzie się to nasilało. Jeśli się temu nie przeciwstawimy wszyscy, a zwłaszcza państwo, to w Polsce ta agresja będzie się nadal zaostrzała” – przewiduje Mariusz Dzierżawski. O tym, że akcja miała charakter zorganizowany świadczy fakt zakłócania zbiórek podpisów w Poznaniu, Białymstoku czy Szczecinie. Wszystko w jeden weekend.
Pojawiam się i znikam
XXI wiek ma jednak do siebie to, że powszechny obieg informacji, dostęp do technologii oraz szybkość z jaką przekazywane są nowe rewelacje pozwalają na dokładne prześwietlenie uczestników takich wydarzeń. Okazuje się, że podczas akcji o podobnej tematyce często najbardziej widoczne są te same osoby. Podczas takich wydarzeń jak „Dość rasizmu i faszyzmu”, „Hańba biskupa” czy protestu przeciwko zbiórce podpisów pod inicjatywą ustawodawczą „Stop pedofilii” dostrzegamy te same twarze, głoszące wciąż te same hasła.
„Zawodowi rewolucjoniści” są potrzebni każdej wywrotowej inicjatywie. Wśród osób zaangażowanych spontanicznie muszą znaleźć się osoby posiadające know-how w jaki sposób przeprowadza się protesty. Często jest to praca na pełny etat, czego można się domyślić obserwując stanowiska totalnej opozycji i przewijających się tam ludzi. W ten sam sposób, z jednakowym zaangażowaniem bronią dzików, Puszczy Białowieskiej, stają w obronie lekarzy rezydentów, środowisk LGBT czy protestują wraz z nauczycielami. Wszystko by uderzyć w PiS. Jednak w przypadku homoaktywistów sprawa wydaje się mieć dużo większy ciężar gatunkowy. Ci pierwsi bowiem walczą jedynie o swoje przywileje i chwilową zmianę elit u władzy, tym drugim z kolei chodzi o całkowitą transformację zdrowego społeczeństwa poprzez zniszczenie rodziny i chrześcijaństwa. Bo jakim cudem wstawianie w aureolę Matki Boskiej Częstochowskiej tęczowego symbolu zboczenia czy głoszenie haseł „Jezus Chrystus miał dwóch ojców” ma być walką w obronie tzw. mniejszości seksualnych?
Społeczeństwo nie potrzebuje rewolucji. Wiedział to Lenin, kiedy wraz z jego bolszewikami doprowadzali do puczu – dzisiaj szumnie nazywanego rewolucją – w Piotrogrodzie. Wystarczyły mu odpowiednie kadry, będące w mniejszości nawet wśród komunistów ale wiedzące jak zachować się kiedy nadarzy się odpowiednia okazja. 6 listopada 1917 mieszkańcy miasta w zdecydowanej większości nie mieli pojęcia, że oto następuje nagła zmiana władzy. Bojówki przejęły garnizony i punkty strażnicze, co wystarczyło by uzyskać realną władzę w mieście.
W 1968 roku było podobnie. Nie wszyscy członkowie amerykańskiego pokolenia baby-boomers zostali przecież wysłani na studia, gdzie przejawiali postawy kontestacyjne tworząc podatny grunt do zaimplementowania zgubnych idei. Nie każdy młody Amerykanin był przecież hippisem. Sorbońscy studenci także byli w mniejszości. Wyraźnie uwydatnił to „Marsz miliona” na Polach Elizejskich, gdzie popierający de Gaulle’a Francuzi liczebnie kilkukrotnie przewyższyli strajkujących studentów.
Nie samą ideą żyje człowiek
Pozostaje jeszcze kwestia finansowania. Bolszewicy trwaliby w politycznym niebycie gdyby nie działalność ówczesnego niemieckiego MSZ, chcącego osłabić Rosję w przeciągającej się wojnie. Niemieckie marki sfinansowały nie tylko przejazd Lenina zaplombowanym pociągiem, ale także zapewniały środki na życie prominentnym działaczom, za ich pomocą drukowano masę ulotek, plakatów i materiałów propagandowych oraz prowadzono ożywioną agitację. Do wsparcia Lenina przekonał Niemców Aleksander Izrael Łazariewicz Helphand, wpływowy przedsiębiorca z Konstantynopola, posiadający rekomendacje tamtejszej ambasady.
LSD nie rośnie na drzewach. Uświadomili to sobie kontestujący obowiązek pracy amerykańscy hippisi, którym skończyły się pieniądze od łożących na ich edukację rodziców. Dzisiaj już nikt nie ma wątpliwości o wspieraniu ruchów pacyfistycznych lat ’60 i ’70 w Stanach Zjednoczonych przez Związek Sowiecki. Jak podaje były oficer GRU, Stanisław Lunev, Sowieci wydali na tę działalność ponad miliard dolarów, co wynosiło więcej niż wsparcie dla VietKongu. Sami Amerykanie przyznali, że Rosjanie mogli przeznaczyć nawet do 600 milionów dolarów na antywojenne przedsięwzięcia do 1983 roku.
Współczesna mutacja rewolucji, która przywdziała tęczowe barwy także nie może odbywać się bez „koła zamachowego” w postaci olbrzymich pieniędzy. W Polsce kłania się Fundacja Batorego wspierana przez środki pochodzące z Open Society Foundations – organizacji założonej w latach ’80 przez Georga Sorosa. Instytucja wspiera takie inicjatywy jak Federacja Znaki Równości, Fundacja Akceptacja, Fundacja na rzecz Równości i Emancypacji STER, Fundacja na rzecz Różnorodności Polistrefa, Fundacja na rzecz Różnorodności Społecznej, Fundacja Równość.org.pl, Fundacja Wolność od Religii, Kampania Przeciw Homofobii, Kultura Równości, Stowarzyszenie Grupa Stonewall, Stowarzyszenie Homo Faber, Stowarzyszenie Lambda Warszawa, Stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza, Stowarzyszenie na rzecz Osób LGBT Tolerado, Stowarzyszenie Queerowy Maj…uff, mam wymieniać dalej? Wiedzą Państwo w czym rzecz. A mówimy tutaj tylko o Polsce.
Społeczeństwo nie chce i nie potrzebuje rewolucji. Można by powiedzieć za Krzysztofem Karoniem, że chodzi o doprowadzenie do sytuacji gdzie hałaśliwa mniejszość dojdzie do władzy i ustanowi system wyzysku zajmujący się produkcją pasożytów żerujących na zdrowej tkance społecznej. Człowiek znający wartość pracy, wiary i rodziny nigdy nie pójdzie za hasłami wywrotowców. Ale motywacje ekonomiczne nie są w tej całej układance najważniejsze. Dużo istotniejsze cele zawierają się w sobie całkowite przekształcenie społeczeństwa w myśl antykatolickich idei, podważających same podstawy istnienia człowieka – jego seksualność i płeć. A to musi wzbudzić sprzeciw zanim będzie za późno.
Piotr Relich