Zakończyło się śledztwo w sprawie imprez organizowanych w siedzibie premiera Wielkiej Brytanii, podczas gdy cały kraj pogrążony był w głębokim lockdownie. Dochodzenie objęło także inne budynki rządowe. Konsekwencje, jakie spotkały elity łamiące wprowadzane przez siebie restrykcje, okazały się zaskakująco nikłe.
126 wystawionych mandatów. To całość reperkusji, jakie dotknęły kręgów rządowych Wielkiej Brytanii w związku ze spotkaniami towarzyskimi, odbywającymi się regularnie na Downing Street mimo COVID-owych obostrzeń. Organy ściągania poinformowały dziś, że zakończyły działania w tej sprawie.
Kary finansowe nałożono w związku z 8 imprezami w rządowych budynkach. 28 osób otrzymało więcej niż jeden mandat – od dwóch do pięciu. Policja zapowiedziała, że nazwiska ukaranych nie zostaną upublicznione.
Wesprzyj nas już teraz!
Biuro Borisa Johnsona oświadczyło, że nie został on obciążony kolejnym mandatem poza tym, o którym poinformowano już w pierwszej połowie kwietnia. Wśród ukaranych wówczas osób znalazła się żona premiera i minister finansów Rishi Sunak.
Zakończenie policyjnego śledztwa otwiera drogę do publikacji pełnego raportu Sue Gray, urzędniczki służby cywilnej, która wcześniej prowadziła wewnętrzne dochodzenie w tej samej sprawie. Jak podają brytyjskie media, opublikowanie sprawozdania może nastąpić nawet już w przyszłym tygodniu.
Informacje o odbywających się na Downing Street nieformalnych spotkaniach towarzyskich w czasie obowiązywania restrykcji covidowych zachwiały pozycją Johnsona. Jego ustąpienia domagali się nie tylko politycy opozycji, ale też część posłów Partii Konserwatywnej. Rosyjska napaść na Ukrainę i aktywna rola, jaką Wielka Brytania odgrywa w udzielaniu pomocy Kijowowi, na pewien czas odwróciły uwagę od sprawy przyjęć.
(PAP)/ oprac. FA