W sumie ponad 30 ofiar po stronie rebeliantów i wojsk rządowych – to bilans starć pod syryjskim Damaszkiem. Początkiem walk miała być eksplozja wywołana przez bojownika organizacji powiązanej z Al-Kaidą.
O starciach poinformowało opozycyjne Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka. Bojownik powiązanego z Al-Kaidą ugrupowania Front Nusra miał wysadzić w powietrze wojskową placówkę pod Damaszkiem. Akcja zamachowca wywołała starcia między wojskami rządowymi a rebeliantami. W wyniku walk poległo 15 rebeliantów i 16 żołnierzy syryjskiego dyktatora Baszara Al-Asada.
Wesprzyj nas już teraz!
Bojownicy z frontu Nusra twierdzą, że zamachowiec miał zdetonować się wraz z samochodem pod wojskową placówką, ale ostatecznie wysiadł z niego przed zdetonowaniem ładunku. Rebelianci powiązani z Al-Kaidą twierdzą, że zajęli wojskową placówkę i obecnie toczą walkę o kolejny obiekt.
Rządowe media poinformowały o wybuchu. Nie chcą jednak podać dokładnej liczby jego ofiar. Jak twierdzi Obserwatorium, rebelianci zaatakowali też kontrolowane przez rząd przedmieście Dżaramana. W odpowiedzi na atak rebeliantów rząd wysłał tam odrzutowce.
Trwający od marca 2011 roku krwawy konflikt wewnętrzny w Syrii spowodował dotąd ponad 100 tys. ofiar śmiertelnych i trwałe przemieszczenie około 7 mln ludzi.
Źródło: niezależna.pl
ged