„Film jest najważniejszą ze sztuk. (…) Szczególnie wie o tym – i szczególnie w to wierzy – lewicowo-liberalna opozycja, która już kilkakrotnie właśnie w wejściu na ekrany filmu upatrywała upragnionego gejmczendżera, momentu, który odwróci pasmo klęsk w starciu ze znienawidzonym Kaczyńskim”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Rafał Ziemkiewicz.
Publicysta przypomina, że w przeszłości „PiS-owski reżim” miał obalić film Smarzowskiego, potem film Sekielskich, następnie film Vegi, a w międzyczasie kilka skeczy i spektakli typu „Pożar w burdelu”. Teraz ma to zrobić najnowsza produkcja Agnieszki Holland.
Zdaniem autora „Polactwa” film Agnieszki Holland wygrywa wybory, ale dla PiS. „A raczej nie tyle sam film je wygrywa, ile stworzenie jego premierą okazji dla wrogich PiS liderów opinii, by się po raz kolejny moralnie napuszyć i nabzdyczyć na Polaków, że są podli, bo w przeciwieństwie do oświeconych salonów nie chcą w brodatych bandytach z drugiego końca świata, atakujących Polskę i polskich funkcjonariuszy na rozkaz Łukaszenki i Putina, widzieć uciekających przed wojną bezbronnych kobiet i dzieci, które najwyższy moralny obowiązek każe wpuścić i przytulić”, wyjaśnia.
Wesprzyj nas już teraz!
„Dla mnie fenomenem jest to, jak bardzo lewicowo-liberalne urojenie wyższościowe wyjadło tzw. elitom mózgi, tak że dla napuszenia się swą moralną wyższością gotowe są zaprzepaścić nawet wymarzone odsunięcie PiS od władzy i zapomnieć o rozliczeniach”, podsumowuje RAZ.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
„Tylko świnie siedzą w kinie”. Film Agnieszki Holland przywołuje czasy okupacyjnej propagandy?