Prowadzony przez kraje Zachodniej Europy eksperyment polegający na sprowadzaniu i podejmowaniu prób asymilowania imigrantów, przynosi coraz gorsze owoce. Liczne zamachy, morderstwa z użyciem bomby, broni palnej lub noża, profanacje symboli i miejsc kultu chrześcijan, to niestety w tych państwach codzienność. Lewicowe rządy odpowiedzialne za ten stan rzeczy, oczywiście nie mają na to recepty. Tymczasem nowe fale imigrantów, z różnych stron, nacierają na Europę.
Imigranci tworzą gangi, wobec których nawet policja jest bezradna. W ostatnich dniach media podały informacje o zuchwałym odbiciu więźnia z policyjnego konwoju przez taki gang. Sytuacja ta miała miejsce w Szwecji. Konwojowanym przestępcą był młody imigrant. Miał wysoki wyrok za zastrzelenie na siłowni Szweda. Był on przypadkową ofiarą – zginął podczas strzelaniny pomiędzy członkami imigranckich gangów, jaka rozpętała się w siłowni. Osierocił troje dzieci.
Badania prowadzone w krajach Europy Zachodniej świadczą o tym, że za wzrost przestępczości w tych krajach odpowiadają głównie cudzoziemcy. Socjalistyczny rząd Niemiec stara się tuszować sprawę. Natomiast władze Szwecji, które dawniej przyjmowały imigrantów na potęgę, teraz wycofują się z tego, bardzo ograniczają przyjmowanie imigrantów i tworzą program nakłaniający cudzoziemców do reemigracji.
Wesprzyj nas już teraz!
Szwedom nie ma co się dziwić, bowiem od czasu kiedy imigranci z krajów muzułmańskich zaczęli masowo napływać do ich kraju, żyją w strachu. Tylko w ubiegłym roku w Szwecji padł niechlubny rekord prawie 400 strzelanin, w których zginęło ponad 60 osób. W Soedertaelije – niedużym mieście koło Sztokholmu (gdzie masowo zamieszkują imigranci), w roku 2022 doszło do tylu przestępstw z użyciem broni palnej, co w wielkiej angielskiej metropolii Londyn. Imigranci z Syrii, Turcji i Iraku, w mieście Soedertaelije, zorganizowali zwalczające się gangi. Podczas niedawnej wymiany ognia między przedstawicielami imigranckich gangów poważnie ranna została matka i jej pięcioletnie dziecko. W jakim miejscu to się stało? Zdawałoby się bardzo bezpiecznym – na placu zabaw.
Co raz światowe media podają informacje o aktach przemocy dokonywanych przez imigrantów, przeważnie pochodzących z krajów muzułmańskich. Weźmy dla przykładu jedynie obecny rok. W styczniu napastnik, który używał języka arabskiego, atakował ludzi nożem w na paryskim dworcu. Zranił aż 6 osób. W lutym nożownik zabił jedną osobę i ranił ciężko dwie w holenderskim mieście Delft. W marcu, tego roku, w Lizbonie doszło do ataku nożownika. Agresor, który pochodził z Afganistanu, zabił dwie osoby. Również w marcu imigrant z Iranu w centrum Goeteborga ciężko ranił nożem 10-letatkę. Co ciekawe ten Irańczyk wcześniej dokonał w Szwecji 52 różnych przestępstw.
Wzrost przestępczości to nie jedyny zły efekt sprowadzania do swoich krajów imigrantów – kolejny jest obecnie doskonale widoczny we Francji. Chodzi tu o ogromne koszty zasiłków socjalnych wypłacanych imigrantom. Rujnują one budżety wielu państw, szczególnie teraz w dobie kryzysu ekonomicznego. To jest też głównym powodem podwyższenia wieku emerytalnego we Francji i związanych z tym wybuchem niepokojów społecznych. Imigranci, którzy otrzymują od państwa wysokie zasiłki, nie widzą potrzeby podejmowania pracy. Aby temu przeciwdziałać, w ubiegłym roku, parlament Danii przygotował specjalną ustawę, która już obowiązuje. Warunkuje ona otrzymanie zasiłku przez imigranta, przepracowaniem przynajmniej 37 godzin w ciągu tygodnia.
Imigranci z państw muzułmańskich mają zupełnie inne od Europejczyków podejście do pracy. Mężczyźni pracują o tyle, o ile muszą. Kobiety pracują zarobkowo bardzo rzadko. Pracują raczej wykonując obowiązki domowe, rodzicielskie. W Danii, jeśli chodzi o rodziny imigranckie – z Turcji, Bliskiego Wschodu czy Afryki, na dziesięć kobiet pracuje połowa. Premier Danii Mette Frederiksen, która była inspiratorką powstania ustawy warunkującej otrzymanie zasiłku od podjęcia pracy, myśląc o imigrantach, powiedziała: „Przez zbyt wiele lat wyrządzaliśmy krzywdę wielu ludziom, nie żądając od nich niczego”.
Problem z imigracją do Europy, głównie osób z państw Bliskiego Wschodu, Azji i Afryki, nie maleje, ale narasta. Na pewno są państwa, takie jak Rosja czy Białoruś, którym zależy na „nakręcaniu” tego problemu, gdyż to destabilizuje państwa Zachodniej Europy. Łatwo można to dostrzec widząc co, od przeszło dwóch lat, dzieje się na naszej granicy z Białorusią. Nie jest to jednak jedyny szlak, którym imigranci próbują dostać się do Europy. Włosi mają nową falę imigracyjną osób płynących do nich z Afryki. Każdej doby drogą morską do wybrzeży Włoch dociera nawet tysiąc imigrantów. Rząd tego państwa, z powodu tej wielkiej fali imigracyjnej, ogłosił stan kryzysowy.
Również Węgry starają się powstrzymać napór imigrantów, którzy w tym roku idą z nowych kierunków – z Afganistanu, Indii, Pakistanu, Nepalu i Bangladeszu. W tym roku na granicy węgierskiej zatrzymano już około 13 tysięcy nielegalnych imigrantów, a 113 przemytników ludzi zostało postawionych przed sądem. Trwa prawdziwa inwazja imigrantów, chcących wejść do Europy przez Turcję. Unia Europejska płaci Turcji ogromne pieniądze, aby ta zatrzymała tę falę imigracyjną. Turcja pieniądze chętnie bierze, ale o szczelność swoich granic, jeśli chodzi o imigrantów, dba tylko pozornie. Obecnie imigranci wchodzą do państw Zachodniej Europy, bez większych problemów, przez granicę turecko – bułgarską.
Na państwach Europy Zachodniej mści się polityka prowadzona przez ich rządy w poprzednich latach. Wówczas, szczególnie w latach 2013 -15, zapraszano a nawet sprowadzano imigrantów, głównie z Bliskiego Wschodu i Afryki. Przyjechało ich wówczas kilka milionów. Było to celowe działanie lewicowych rządów państw UE. Miało to prowadzić do osłabienia narodowej struktury społeczeństw tych państw, oraz chrześcijaństwa, aby łatwiej było lewicy przeobrazić Unię Europejską w sztuczny twór, pozbawiony państw narodowych.
Również Polska nie jest wolna od problemów związanych z żyjącymi u nas imigrantami. Według policyjnych statystyk imigranci, z różnych stron świata, popełnili w naszym kraju prawie 15 tysięcy przestępstw. Głównie dotyczą one odurzania się alkoholem lub narkotykami, a dokładnie jazdą pod wpływem tych substancji psychoaktywnych oraz posiadaniem narkotyków, co w Polsce jest zabronione. Na liście przestępstw są też kradzieże, bójki i gwałty. Dzięki twardej obronie naszej granicy z Białorusią, nie zalała nas fala imigrantów z państw muzułmańskich czy afrykańskich. Większość przebywających w Polsce cudzoziemców to obywatele krajów graniczących z nami od wschodu, czyli Ukraińców oraz Białorusinów. Siłą rzeczy to właśnie oni, Ukraińcy i Białorusini, popełnili w ubiegłym roku najwięcej przestępstw. Na trzecim miejscu, w tym niechlubnym rankingu są Gruzini.
Wprawdzie nie wybuchają u nas bomby detonowane przez imigrantów – terrorystów, jednak nie mniej groźny potrafi być pijany Białorusin czy Ukrainiec za kierownicą tira. Głośnym echem odbił się w mediach tragiczny wypadek spowodowany przez nietrzeźwego kierowcę z Ukrainy, który zabił pieszą i staranował kilka pojazdów. W roku 2022 kierowcy imigranci (80 procent Ukraińcy) spowodowali aż 330 poważnych wypadków drogowych. Ma to związek z „dzikim” stylem jazdy, wciąż preferowanym na Wschodzie. Pijanych kierowców traktuje się tam pobłażliwie, co prowadzi do katastrofalnej liczby wypadków w Rosji, na Ukrainie czy na Białorusi. Sam byłem tego świadkiem kiedy, jeszcze długo przed agresją Rosji na Ukrainę, podróżowałem samochodem do Kijowa. Co kilkanaście kilometrów w rowie przy drodze leżał wrak samochodu. Wówczas też zauważyłem, że najczęściej używanym, przez ludzi ze Wschodu, przyrządem w aucie jest klakson, a przepisy i znaki drogowe traktują oni bardzo wybiórczo.
Słuszna była i jest decyzja – żeby do Polski nie wpuszczać imigrantów „wpychanych” nam przez Rosję i Białoruś podczas wojny hybrydowej. O poziomie agresji przybyszów z Azji i Afryki, którzy siłowo próbują sforsować naszą granicę, świadczą ich codzienne ataki na funkcjonariuszy Straży Granicznej. Wraz z nastaniem wiosny rośnie liczba cudzoziemców na granicy z Białorusią oraz ich agresywnych wyczynów. Tylko ostatniego weekendu granicę atakowało ponad 300 imigrantów. Niestety nie brakowało takich, którzy swoje rozgoryczenie spowodowane nieudanymi próbami wdarcia się do Polski, rozładowywali rzucając w funkcjonariuszy SG kamieniami i konarami drzew. Gdyby ci imigranci chcieli osiąść w Polsce, zapewne wszystkie prawa u nas obowiązujące, a im wadzące, również próbowaliby pokonać „kamieniem i konarem”.
Adam Białous
„Masa krytyczna” i koniec „uniwersytetu prawdy”, czyli nauka w służbie przerabiania społeczeństw