Jeśli skalę dziennikarskiej przyzwoitości chcielibyśmy ocenić w skali 0-10, to internetowemu portalowi „Gazety Wyborczej” należałoby przyznać notę nie większą jak milion poniżej zera. Wszystko za sprawą tytułu – wzbudza on u czytelnika błędne mniemanie, jakoby katolicki ksiądz z Bydgoszczy z powodu pazerności planował powtórzyć wizytę duszpasterską.
Redaktorzy „GW” doskonale zdają sobie sprawę, że wielu czytelników ogranicza swoją uwagę jedynie do tytułów. Mimo tego zdecydowali się zaserwować swoim odbiorcom niemal śmiertelną dawkę antyklerykalizmu.
Wesprzyj nas już teraz!
Jeśli ktoś zechciał sięgnąć do tekstu nieco głębiej i po przeczytaniu tytułu spojrzał również na pierwszy, wytłuszczony akapit, wciąż trwał w fałszywym przekonaniu, że w Bydgoszczy wierni mieli do czynienia z pazernym na pieniądze duszpasterzem, niezadowolonym z otrzymanych w trakcie kolędy datków. Środowiska lewackie niezwykle chętnie umacniają stereotyp łączący katolickich kapłanów z umiłowaniem mamony.
Prawdy dotyczącej artykułu ze świecą szukać także w kolejnym akapicie. Dopiero dalej – w ostatnim akapicie – dowiadujemy się, że ulotki jakie odnaleźli w bydgoskich blokach mieszkańcy są falsyfikatem, a ksiądz Jan Andrzejczak, proboszcz z parafii Matki Boskiej Królowej Męczenników, zaprzeczył autentyczności takich materiałów, zaś ulotki określił mianem manipulacji i kłamstwa. Fałszerstwem jest również znajdujący się na ulotkach podpis, udający jego parafkę.
Sprawa oszustwa trafiła na policję. A gdzie finał znajdzie nieuczciwa postawa portalu „Gazety Wyborczej”?
Źródło: wiadomosci.gazeta.pl / mbkm.pl
MWł