Gdy amerykańska korporacja medialna SNI nabyła większość akcji Grupy TVN niektórzy polscy komentatorzy wieszczyli konserwatywną reformę stacji. Powodem takich oczekiwań było usytuowanie koncertu na konserwatywnym południu Stanów Zjednoczonych. Nadzieje są jednak nieuzasadnione. SNI zrywało współpracę z ludźmi krytykującymi homoseksualistów.
„Bogobojni republikańscy kowboje” – pisał o właścicielach koncernu SNI bloger MatkaKurka. Niestety sama lokalizacja siedziby firmy w Knoxville w stanie Tennessee to za mało by mówić o prawdziwych kontrrewolucjonistach. Chociaż na południu USA dominuje przywiązanie do religii i tradycyjnych wartości, to tamtejsi biznesmeni układając ramówkę swoich mediów kierują się oglądalnością.
Wesprzyj nas już teraz!
Boleśnie przekonali się o tym bracia Benhamowie. Nieskrywający swojego przywiązania do religii bliźniacy dorobili się pieniędzy i renomy w branży budowlanej. Stacja telewizyjna HGTV należąca do SNI zaproponowała im prowadzenie własnego show. Jak informuje tygodnik „Do Rzeczy”, zajmujący się tematyką remontowo-ogrodniczą kanał HGTV jest perłą w koronie korporacji i dociera do 100 milionów widzów.
Mimo, że program z udziałem bliźniaków mógł być medialnym sukcesem stacja zdecydowała się zakończyć współpracę z jego prowadzącymi. Powodem jest sceptyczne podejście Benhamów do homoseksualizmu oraz sprzeciw wobec aborcji. „Homoseksualizm i jego agenda atakują nasz naród” – stwierdził jeden z braci. Zdanie to ściągnęło na niego lawinę nienawiści ze strony środowisk tropiących „mowę nienawiści”. David Benham został okrzyknięty ekstremistą. Ton ten podjęły także liberalne media. W obawie o utratę oglądalności HGTV zrezygnowało z produkcji nowego programu z udziałem konserwatywnych braci.
Czy w takiej sytuacji można mówić o konserwatywnym obliczu koncernu SNI? Twórca imperium medialnego, do którego odwołuje się firma był konserwatystą. Jednak jego pierwsza gazeta powstała w roku 1878. Obecnie nikt w Stanach Zjednoczonych nie uważa korporacji za twórcę tradycyjnego przekazu. Zdziwieni takim odbiorem w Polsce są amerykańscy medioznawcy z którymi rozmawiał tygodnik „Do Rzeczy”. Oczekiwanie zmian w TVN jest w społeczeństwie tak wielkie, że blogerzy i publicyści chcieli dostrzec szansę na zmianę tam, gdzie jej nie ma.
Źródło: „Do Rzeczy”
MWł