– Próbki pobrane przez polskich biegłych w Smoleńsku znajdują się na terenie Rosji, czekamy na ich przekazanie Polsce – poinformowała Prokuratura Generalna.
Obecna w dniach 15 września do 13 października grupa polskich biegłych pobrała próbki z miejsca katastrofy Tu-154M m.in. z wraku brzozy z którą, wedle oficjalnych ustaleń, miał się zderzyć prezydencki samolot.
Wesprzyj nas już teraz!
Jednak wszystkie działania polskich śledczych w Rosji opierają się na realizacji wniosku o pomoc prawną. Oficjalnie to rosyjscy śledczy wykonują wszystkie czynności dochodzeniowe. Polacy otrzymali pozwolenie na samodzielne przesłuchiwanie świadków, robienie pomiarów, fotografii i pobieranie próbek. Wszystkie dokumenty zabierali Rosjanie, i po pewnym upływie czasu wysyłali do polskiej Prokuratury Wojskowej.
I właśnie próbki pobrane przez biegłych kilkanaście dni temu, wśród których znajdują się jony wysokoenergetyczne (mogą to być materiały wybuchowe), zostały – podobnie jak inne materiały zdobyte przez polskich śledczych – zatrzymane przez Rosjan.
Tym razem jednak procedura ich przechowywania będzie inna niż w przypadku dokumentów. Zostały one zaplombowane i mają zostać wysłane do Polski w formie oryginalnego załącznika do protokołu czynności.
To znacznie wydłuży proces badania pobranych próbek. Tymczasem, według ekspertyzy amerykańskich naukowców, którą opublikował na swojej stronie internetowej prof. Kazimierz Nowaczyk, wynika, że na fragmencie ubrań jednej z ofiar katastrofy obecny był trotyl.
Źródło: „Nasz Dziennik”/niezależna.pl
ged