Kościół jest „od fundamentu” źle skonstruowany; władza proboszcza w parafii jest „niezgodna z teologią”, a świeccy „nie potrzebują pośredników” w dostępie do Boga. Takie treści rozpowszechnia broszura napisana przez księdza z Płocka, która ma wkrótce trafić do dziesiątek tysięcy polskich domów. Wszystko w ramach synodalności…
„Gdzie dwóch lub trzech…”
Broszura nosi tytuł „Gdzie dwóch lub trzech… Uczestniczę we wspólnocie Kościoła”. Na okładce widzimy trzy obejmujące się postaci: kobietę i dwóch mężczyzn, z których jeden jest (chyba) księdzem. Wszystko kolorowe, wesołe, „wspólnotowe”. Autorem tekstu jest ks. Zbigniew Paweł Maciejewski, proboszcz parafii Winnica z diecezji płockiej. Ks. Maciejewski, jak sam podaje, został uformowany przez Ruch Światło-Życie oraz Odnowę w Duchu Świętym. Prowadzi „Fundację Winnica”; to fundacja – a więc de facto sam ks. Maciejewski – jest wydawcą książeczki. Według jego własnych słów w ramach przedsprzedaży wysłano już 62 tysiące 765 egzemplarzy książeczki. Ks. Maciejewski zachęca, żeby księża rozdawali ją podczas wizyty kolędowej. Teoretycznie praca może zatem trafić nawet do kilkuset tysięcy osób; biorąc pod uwagę fakt, że jest krótka i prosta – część z nich rzeczywiście może ją przeczytać.
Wesprzyj nas już teraz!
Zgoda biskupa
Broszura została wydana za zgodą biskupa. Nie znajdą Państwo wprawdzie informacji o imprimatur, ale pytaliśmy o sprawę diecezję. Rzecznik diecezji płockiej dr Elżbieta Grzybowska dwukrotnie zapewniła nas, że – cytuję – „ks. Biskup Szymon Stułkowski zna treść książeczki i wydał zgodę na jej rozprowadzanie”.
Bp Szymon Stułkowski wywodzi się z diecezji poznańskiej. Ordynariuszem Płocka został w 2022 roku. Angażuje się w różne inicjatywy, spotykał się na przykład z Wojownikami Maryi. Poglądy biskupa na temat relacji między duchownymi a świeckimi nie są znane. Jest jednak w kontekście omawianego problemu charakterystyczne, że w 2001 roku obronił doktorat na Uniwersytecie Wiedeńskim u ks. prof. Paula Zulehnera. Praca dotyczyła wprawdzie dość spokojnego tematu (Przygotowanie do I Komunii; Porównanie doświadczeń z Polski, Austrii i Niemiec), ale promotor przyszłego biskupa do „spokojnych” bynajmniej nie należy.
Paul Zulehner jest znanym austriackim reformistą. W 2019 roku ogłosił petycję pt. „Amazonia także u nas!”. Zulehner domagał się rewolucji w podejściu do kapłaństwa. W tekście petycji pisał: „Nasi biskupi powinni zaproponować papieżowi to, co biskupi Amazonii: otwarcie drogi do święceń kapłańskich poprzez drogę święceń diakonatu dla osób, które angażują się na rzecz ruchu Jezusa, mają doświadczenie w kierowaniu wspólnotą Ewangelii i zostały wybrane przez społeczność. Aby kobiety nie pozostawały z tego wykluczone, prosimy biskupów o wsparcie papieża w utorowaniu wreszcie drogi kobietom do diakonatu”. Austriacki profesor napisał też książkę razem z biskupem Aliwal w RPA, Fritzem Lobingerem, który postulował tworzenie swoich kolektywnych grup duszpasterskich, złożonych z księży i świeckich z różnymi funkcjami, które miałyby przejmować tradycyjną rolę kapłanów.
Antyklerykalny egalitaryzm eklezjalny
Można sądzić, że ks. prof. Paul Zulehner przyjąłby z zadowoleniem książeczkę ks. Zbigniewa Maciejewskiego. Jej treść sugeruje bowiem swoisty egalitaryzm eklezjalny. Kapłan pisze o „herezji” podziału na duchownych i świeckich, przekonuje, że świeccy „nie potrzebują pośredników” w dostępie do Chrystusa oraz że urządzenie parafii tak, że kieruje nią ksiądz – jest „niezgodne z teologią”.
W pierwszym rozdzialiku pt. „Największa herezja” ks. Zbigniew Maciejewski przekonuje, że nie chce wdawać się w „doraźne utarczki”, ale pragnie zejść do „«piwnicy», by przyjrzeć się fundamentom”.
„Co widzę? Nie jest dobrze! Widzę istotny błąd konstrukcyjny. Kościół zbudowany jest na dwóch oddzielnych płytach, które inaczej pracują, mają inną dynamikę. Przez to «budowla» Kościoła rozjeżdża się, pęka pod własnym ciężarem” – przekonuje.
Błąd konstrukcyjny… Czytelnik dowiaduje się zatem, że „ktoś” źle skonstruował Kościół – teraz trzeba go przebudować. Kto? Czy chodzi o Tradycję Kościoła? A może o samego Chrystusa, który powołał dwunastu Apostołów i dał im konkretną i wyraźną władzę w Kościele? Na to pytanie autor broszury nie odpowiada.
Jak należy walczyć z „błędem konstrukcyjnym”? Odcinając się od „największej herezji w Kościele”, która nie ustanie, póki duchowni i świeccy będą o sobie nawzajem mówić „oni”. Ks. Maciejewski ma oczywiście rację, bo radykalne przeciwstawianie sobie księży i świeckich jest, naturalnie, błędne. Nie chodzi o to, jaką prawdę podaje w tym passusie – ale o to, jak ją podaje. Jedną chorobę – klerykalizmu ze strony duchownych i braku zainteresowania Kościołem ze strony świeckich – próbuje się tutaj leczyć hasłami egalitarystycznymi i sugerowaniem, jakoby Kościół był „źle skonstruowany” – co wskazuje wyłącznie na konstruktywizm tych, którzy takimi hasłami szermują.
Dalej następuje rozdział „Twój chrzest”. Dzięki sakramentowi chrztu, przypomina kapłan, ochrzczony uczestniczy w potrójnej misji Chrystusa: prorockiej, kapłańskiej i królewskiej. Ponownie, nie jest problemem prawda, którą autor książeczki przypomina, ale jak to robi.
Pisze tymczasem: „Ochrzczony JEST prorokiem w Kościele, JEST kapłanem w Kościele, JEST królem w Kościele”. Rozwija to następnie: „Wydaje się niektórym ludziom, że ksiądz ma jakieś lepsze dojścia, wejścia do Pana Boga. Nie ma! […] Kapłan to po łacinie pontifex, czyli dokładnie ten, który buduje mosty. W domyśle między ludźmi a Bogiem. Kapłan jest zatem pośrednikiem. W Nowym Testamencie jest tylko jeden „kapłan – pośrednik”. Jest nim Jezus Chrystus. Kto ma łączność z Chrystusem ma łączność z Bogiem. Każdy wierny, każdy ochrzczony (zjednoczony z Chrystusem), ma bezpośredni dostęp do Chrystusa, co za tym idzie także do Boga. Nie potrzebuje pośredników”.
„Nie potrzebuje pośredników”… Czytelnik niewątpliwie wielokrotnie słyszał to hasło wypowiadane przez prymitywnych, niewykształconych antyklerykałów. Po co mi ksiądz, przecież ja nie potrzebuję pośrednika, żeby się pomodlić… Ks. Maciejewskiemu, jak możemy domniemywać, nie o to chodziło: ale broszura jest krótka i nie wyjaśnia, o co chodzi. Każdy odczyta ją tak, jak mu intuicja podpowie: a takie hasła rodzą tylko jedno, właśnie antyklerykalne skojarzenie.
Później następują rozdzialiki mówiące o synodalności i przekonywujące, że Bóg może przemawiać przez każdego człowieka (z wieloma wykrzyknieniami, sugerującymi, że to możesz być właśnie TY!); wreszcie w rozdziale „Uczestniczę we wspólnocie Kościoła” autor powraca do swojej wcześniejszej myśli o „złym urządzeniu” spraw kościelnych.
Pisze: „To może być nawet wygodne. Wybrać jednego człowieka, udzielić mu święceń i powierzyć mu parafię z wszystkimi sprawami. Spraw jest dużo więc może zróbmy zrzutkę, by nie musiał pracować gdzie indziej, a pilnował tylko spraw parafii. Jeśli parafia większa to dajmy mu pomocnika, albo pomocników – wikariuszy, katechetów. I sprawa załatwiona. Nie wiem czy taki model kiedykolwiek działał, ale dzisiaj na pewno nie zadziała. I nie chodzi tylko o to, że zaczyna brakować wikariuszy, a czasem już i proboszczów i parafie są łączone, ale dlatego, że od początku jest to niezgodne z teologią”.
Dowiadujemy się zatem, że model funkcjonowania parafii, którą kieruje proboszcz wraz z innymi księżmi – jest „niezgodny z teologią”. Z jaką teologią, chciałoby się zapytać? Z teologią egalitaryzmu pewnie nie, podobnie jak z teologią luterańską; ale nie przypominam sobie, by teologia Kościoła katolickiego krytykowała strukturę parafialną! To zaklinanie rzeczywistości i próba rozgrywania jakiejś „idealnej Ewangelii” przeciwko Tradycji Kościoła.
Obrońcy mówią: to dla niewykształconych
Zapytałem diecezję płocką o ocenę tych twierdzeń. W odpowiedzi rzecznik dr Elżbieta Grzybowska przesłała mi opinię ks. dr. Marcina Sadowskiego, profesora Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku. Ks. dr Sadowski napisał w obronie ks. Maciejewskiego między innymi tak:
„Książeczka «Gdzie dwóch lub trzech…» jest broszurą o charakterze duszpasterskim, a nie uniwersyteckim podręcznikiem do teologii. Broszury o takim charakterze pisane są prostym językiem, z przykładami, w stylu, który umożliwia osobom, które nie ukończyły studiów teologicznych ogólne zrozumienie tematu i podjęcie refleksji. Nie można od tego typu publikacji oczekiwać precyzji teologicznej równej doktoratom czy książkom habilitacyjnym z teologii”.
Ks. Sadowski, broniąc publikacji, wystawił jej chyba najcięższy możliwy zarzut. Zauważył przecież, że broszura ma trafić do osób niewykształconych teologicznie. Będą ją rozumieć dosłownie. I choć jest prawdą, że od takich publikacji nie możemy oczekiwać precyzji naukowej teologii, to musimy oczekiwać… prawdy.
Tymczasem prości czytelnicy dowiedzą się, że:
– konstrukcja Kościoła jest „od fundamentów” źle urządzona;
– zwykłe życie w parafii to organizacyjny błąd, bo jest „niezgodne z teologią”;
– każdy jest „kapłanem, prorokiem i królem” i dzięki byciu ochrzczonym „nie potrzebuje pośrednika”, bo ksiądz „nie ma lepszego dojścia” do Boga niż świecki.
Innymi słowy, broszura ks. Maciejewskiego wprowadza pod strzechy synodalne hasła o partycypacji, równości i przebudowie Kościoła. To slogany, którymi posługują się dzisiaj radykalni reformiści, zwykle nastawieni bardzo krytycznie do idei kapłaństwa urzędowego.
Broszura zaadresowana do świeckich nie mówi o konieczności przyjmowania doktryny Kościoła, modlitwie, poście i pokucie. Nie wzywa do budowania na fundamencie Kościoła, jakim jest Chrystus, ale do strukturalnych „reform”, bez bliższego ich określania.
Ostatecznym sensem jest „zmiana”, „synodalność” dla samej „synodalności”, „naprawianie” Kościoła. Jednak Kościół katolicki w Polsce ma się źle nie dlatego, że Lud Boży jest „okopany” na pozycjach księży i świeckich – ale dlatego, że znaczna część katolików po prostu ignoruje Ewangelię. Niektórzy księża i świeccy nie żyją zgodnie z nauką Chrystusa, nie wierzą w Jego Królowanie. Ot, cała tajemnica kryzysu – ludzie małej wiary…
Dostarczenie do kilkudziesięciu tysięcy domów broszury ks. Maciejewskiego może mieć finalnie tylko jeden skutek: wywołanie fermentu i oczekiwania gwałtownej „zmiany”.
Dekonstrukcja zamiast reformy, gwałtowna przebudowa zamiast nawrócenia. Oto synodalność w praktyce: zamiast zbliżać ludzi do Chrystusa, uderza w sakramentalną strukturę Kościoła.
Jeżeli ksiądz będzie chciał Państwu podczas wizyty kolędowej wręczyć broszurę ks. Maciejewskiego – proszę jej nie brać, stanowczo odmawiając.
Paweł Chmielewski
O. prof. Dariusz Kowalczyk o broszurze z Płocka: Duchowość wspólnoty czy… antysacerdotalizm?
Ks. prof. Bortkiewicz TChr o „synodalnej” broszurze z Płocka. Zdecydowane słowa