24 listopada 2023

O. prof. Dariusz Kowalczyk o broszurze z Płocka: Duchowość wspólnoty czy… antysacerdotalizm?

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Problem z duchownymi, w tym z biskupami, jest dziś raczej taki, że wielu, przestraszonych nagonką w mediach, łajaniem i drwinami w internecie, boi się mówić własnym głosem z głębi tradycji Kościoła, i próbuje podlizywać się światu, aby ten ich poklepał po plecach. Dziś trzeba odbudowywać poczucie godności i wielkości kapłańskiego powołania. I nie chodzi tu o jakieś klerykalne wywyższanie się, ale o świadomość złożonego w rękach kapłanów daru – pisze o. prof. Dariusz Kowalczyk SJ, komentując broszurę synodalną z Płocka.

***

Zbigniew Paweł Maciejewski, kapłan diecezji płockiej, wydał broszurę, którą chce szeroko rozprowadzać, zatytułowaną: „Gdzie dwóch lub trzech… Uczestniczę we wspólnocie Kościoła”. Cel broszury – na ile go rozumiem – jest zbożny. Chodzi o wskazanie na to, co Jan Paweł II nazwał „duchowością Komunii”. W „Novo millennio ineunte” Papież Polak zostawił nam swoisty „testament”: „Czynić Kościół domem i szkołą komunii: oto wielkie wyzwanie, jakie czeka nas w rozpoczynającym się tysiącleciu. […] Komunia powinna być wyraźnie widoczna w relacjach między biskupami, kapłanami i diakonami. Między duszpasterzami a całym Ludem Bożym, między duchowieństwem i zakonnikami, między stowarzyszeniami i ruchami kościelnymi”.

Wesprzyj nas już teraz!

Ks. Maciejewski stara się to wezwanie, które wyrasta z Soboru Watykańskiego II, rozwinąć na swój sposób. Robi to z pasją, która jednak razi pewną jednostronnością. Nasuwa się pytanie, czy jego rozważania pomogą w rozwijaniu współodpowiedzialności i współpracy duchownych i świeckich w Kościele, czy też jedynie staną się kolejnym przyczynkiem do uderzenia w katolickich kapłanów i pomniejszania ich roli we wspólnocie Kościoła.

Płocki kapłan woła: „Wszyscy w Kościele są równi, ale… niektórzy są równiejsi. I to jest największa herezja w Kościele! Nie ustanie ona póki duchowni o świeckich będą mówić «oni». Nie ustanie, póki świeccy o księżach mówić będą «oni». Nie ustanie póki duchowni i świeccy nie odkryją słowa «MY»”.

Mamy tu odprysk modnej dziś w różnych „postępowych” kręgach tezy, że największym problemem Kościoła współczesnego jest klerykalizm. To teza nie tylko błędna, ale i szkodliwa. W różnych słownikach możemy przeczytać, że klerykalizm, to „stanowisko ideologiczne opowiadające się za dominacją idei religijnych oraz wpływem instytucjonalnego kleru na życie społeczne, polityczne oraz kulturalne aż do całkowitego podporządkowania go duchowieństwu i Kościołowi”. W Polsce nie ma takiego klerykalizmu, nawet jeśli w określonych przypadkach może się zdarzyć zbyt autorytarny ksiądz. Ale to nie jest wina jakiegoś klerykalnego systemu, powszechnej klerykalnej mentalności, ale charakteru konkretnego człowieka. Chyba, że klerykalizmem będziemy nazywać zwyczajne poczucie odpowiedzialności pasterza za powierzonych mu wiernych. Problem z duchownymi, w tym z biskupami, jest dziś raczej taki, że wielu, przestraszonych nagonką w mediach, łajaniem i drwinami w internecie, boi się mówić własnym głosem z głębi tradycji Kościoła, i próbuje podlizywać się światu, aby ten ich poklepał po plecach.

Dziś trzeba odbudowywać poczucie godności i wielkości kapłańskiego powołania. I nie chodzi tu o jakieś klerykalne wywyższanie się, ale o świadomość złożonego w rękach kapłanów daru. Kiedyś po upadku ZSRR pewien młody ksiądz z Polski udał się na daleką Syberię z duszpasterską posługą. Trafił do wioski, w której od dziesięcioleci nie widziano kapłana, a gdzie życie katolickie animowały starsze pobożne panie, czyli tzw. babuszki. Jedna z nich chciała pocałować kapłana w rękę. Ten schował swą dłoń mówiąc, że nie trzeba. Babuszka popatrzyła na niego z uśmiechem i rzekła: „Synku. Toż to ja nie ciebie chce całować, ale kapłaństwo naszego Pana Jezusa Chrystusa!”.

Tak! Czasem świeccy mają większe wyczucie godności kapłaństwa, niż sami księża. I nie ma to nic wspólnego z tzw. klerykalizmem świeckich. Całe to gadanie o równości w Kościele jest często na głowie postawione. Służy nie budzeniu adekwatnego zaangażowania w życie Kościoła u wszystkich wiernych, ale wprowadzaniu ideologicznego zamieszania, w którym pomniejsza się znaczenie kapłaństwa hierarchicznego, ogranicza bezrozumnie rolę biskupów i kapłanów. I nie ma to nic wspólnego z jakimś głębszym rozumieniem Kościoła, który przecież od początku jest zbudowany na fundamencie Chrystusa i apostołów, a nie na fundamencie jakiś rad i narad, choć i te mają swoją rolę do spełnienia.

Ksiądz Maciejewski słusznie zauważa, że w Kościele katolickim kapłan jest czymś zasadniczo różnym od kapłanów pogańskich. W tym ostatnim przypadku ludzie ustanawiają sobie jakieś miejsce, budują tam świątynię i ustanawiają kapłana, który ma w ich imieniu składać ofiary, by zdobyć przychylność bogów. W chrześcijaństwie sprawy wyglądają inaczej. W Liście do Hebrajczyków czytamy: „Chrystus nie sam siebie okrył sławą przez to, że stał się arcykapłanem, ale uczynił to Ten, który powiedział do Niego: Ty jesteś moim Synem…” (5,5). Jako prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek Chrystus jest arcykapłanem, doskonałym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi. Ale zaprosił swoich uczniów do uczestnictwa w Jego misji i „uczynił nas królestwem – kapłanami dla Boga i Ojca swojego” (Ap 1,6). Mówimy zatem o jedynym kapłaństwie Chrystusa i uczestniczącym w nim powszechnym kapłaństwie wiernych.

Jezus jednak, powołując Dwunastu, ustanowił też kapłaństwo urzędowe, czyli hierarchiczne, służebne, tj. biskupów i zależnych od nich prezbiterów. To kapłaństwo różni się od kapłaństwa powszechnego „istotą, a nie stopniem tylko, są sobie jednak wzajemnie przyporządkowane; jedno i drugie bowiem […] uczestniczy w jedynym kapłaństwie Chrystusowym” (LG, 10). W kapłaństwo hierarchiczne wchodzi się poprzez sakrament święceń, który obejmuje trzy stopnie, obok wspomnianych biskupstwa i prezbiteratu jest jeszcze diakonat, tyle że ten ostatni stopień jest „nie dla kapłaństwa, lecz dla posługi” (LG, 29). A zatem nie jest rozsądne zwracanie uwagi na powszechne kapłaństwo wiernych w sposób, który umniejsza, albo sprawia takie wrażenie, znaczenie kapłaństwa hierarchicznego.

Tymczasem ksiądz Maciejewski pisze: „Każdy wierny, każdy ochrzczony (zjednoczony z Chrystusem), ma bezpośredni dostęp do Chrystusa, co za tym idzie także do Boga. Nie potrzebuje pośredników. Dlatego mówimy o powszechnym kapłaństwie wiernych. Każdy wierny zakorzeniony jest w Bogu i każdy wierny może być łącznikiem między Bogiem a światem”. No i co z tego miałoby tak właściwie wynikać?! Jak wizja kapłana w świecie?

Dziś nie potrzeba kapłanów, którzy na każdym kroku mrugają do wiernych, że ich kapłaństwo nie jest niczym szczególnym w porównaniu z powołaniem świeckiego, ale takich kapłanów, jak Jan Maria Vianney, skromnych, pokornych, pracowitych, a zarazem głęboko przekonanych o wielkości kapłaństwa służebnego, które jest Bożym darem i powołaniem. Patron proboszczów napisał:

„Spróbujcie wyspowiadać się przed Matką Boską albo przed którymś z aniołów. Rozgrzeszą was? Nie. Czy mogą dać wam ciało i krew Pańską? Nie. Jedynie kapłan ma władzę powiedzieć wam: «Idź w pokoju, przebaczam ci». Kapłaństwo jest naprawdę czymś bardzo wielkim. Kapłan zrozumie siebie dobrze dopiero w niebie. Gdybyśmy rozumieli na ziemi, czym jest kapłaństwo, umarlibyśmy nie z przejęcia, lecz z miłości”.

Dariusz Kowalczyk SJ

Ks. prof. Bortkiewicz TChr o „synodalnej” broszurze z Płocka. Zdecydowane słowa

O. prof. Dariusz Kowalczyk o broszurze z Płocka: Duchowość wspólnoty czy… antysacerdotalizm?

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(11)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 135 428 zł cel: 300 000 zł
45%
wybierz kwotę:
Wspieram