Brytyjski „The Guardian” opisuje proceder dezercji w ukraińskim wojsku. Jak się okazuje, skala zjawiska jest dużo poważniejsza niż wcześniej sądzono.
„Dokładna liczba [dezerterów – red.] jest objęta tajemnicą wojskową, ale urzędnicy przyznają, że jest ona duża. Mówią, że jest to zrozumiałe, gdy zmęczeni żołnierze służą od miesięcy bez odpowiedniej przerwy” – czytamy w artykule.
Dziennik przypomina niedawną sprawę dezercji oddziałów szkolonych za granicą. W zeszłym tygodniu rząd wszczął śledztwo w sprawie 155 Brygady Zmechanizowanej. Pięćdziesięciu sześciu żołnierzy zaginęło podczas szkolenia we Francji. Setki innych uważa się za zaginionych. Dowódca jednostki, Dmytro Riumszyn, został aresztowany. Grozi mu 10 lat więzienia za niedopełnienie obowiązków służbowych i niezgłaszanie nieusprawiedliwionych nieobecności.
Wesprzyj nas już teraz!
Do podobnej sytuacji dochodzi również w Polsce. Jak ustaliły media, z wojska uciekło już 10 proc. żołnierzy szkolonych ramach misji EUMAM (European Union Military Assistance Mission Ukraine). To w sumie około 1300 osób.
Olha Reshetylova, ukraińska komisarz ds. ochrony praw członków służb, powiedziała, że rozumie, dlaczego niektórzy ludzie odeszli. Oprócz przedłużającej się wojny, jako jeden z powodów dezercji wymieniła samą strukturę ukraińskiej armii i postawę dowództwa.
„Mamy to postsowieckie dziedzictwo, w którym żołnierz jest niewolnikiem swojego dowódcy. Ale ukraińska armia się zmienia. Staramy się ją zmienić, uczynić bardziej nowoczesną i zorientowaną na człowieka” – powiedziała.
Od stycznia do października 2024 r. ukraińscy prokuratorzy wszczęli 60 tys. spraw przeciwko żołnierzom podejrzanym o dezercję, prawie dwa razy więcej, niż w latach 2022 i 2023 łącznie. Za dezercję grozi do 12 lat więzienia.
Źródło: theguardian.com / własne PCh24.pl
PR
