Jeśli ktoś przypadkiem nabrał się na przyjazny uśmiech minister Nowackiej i jej deklarowaną troskę o zdrowie uczniów – odarty został z resztek złudzeń.
MEN zmienia model edukacji seksualnej w polskiej szkole! 6 marca upubliczniono ostateczną wersję rozporządzeń określających podstawę programową edukacji zdrowotnej, wprowadzających do szkół podstawowych i ponadpodstawowych nowy model edukacji seksualnej. Od 31 października trwały masowe sprzeciwy wobec pomysłu MEN na obowiązkową edukację zdrowotną z zawartym komponentem edukacji seksualnej oraz walka o zachowanie dotychczasowego modelu dobrowolnego wychowania do życia w rodzinie.
Walka zaowocowała jednym – dobrowolnością edukacji zdrowotnej [przez najbliższy rok 2025/26, co podkreśla MEN, nazywając ten rok szkolny pilotażowym]. Barbara Nowacka pozostała głucha na zasadnicze argumenty przeciwników założeń i konstrukcji nowego przedmiotu.
Wesprzyj nas już teraz!
Obecnie głównym kontekstem seksualności ma stać się zdrowie. Tym samym rodzina w sferze seksualnej traci swoje znaczenie. Zlikwidowane mają być prorodzinne wzorce zachowań, obowiązujące obecnie w WDŻ: małżeństwo, model rodziny oparty o związek kobiety i mężczyzny chcących mieć dzieci, akceptacja własnej płci. Zastąpić je mają wzorce antyrodzinne, jak: kryterium zgody na seks, związki partnerskie, w tym jednopłciowe, brak zachęty do akceptacji własnej płci, czyli transpłciowość. To wynika jednoznacznie z upublicznionych podstaw programowych i niewiele zmienia tu przypudrowanie groźnej prawdy.
Antyrodzinny trujący jad promujący seksdobrostan bez zobowiązań sączy się rozporządzenia, choć już nie tak prowokująco jak w wersji pierwotnej. Taktycznie, dla uspokojenia opinii publicznej, ukryto zło pod grubą warstwą make-upu.
Usunięto z podstawy najbardziej krytykowane pojęcia i przykłady – znikły „zachowania autoseksualne”, przedstawione jako norma medyczna uczniom klas IV-VI szkół podstawowych, czy przykłady orientacji psychoseksualnej prezentowane w klasach VII-VIII (heteroseksualna, homoseksualna, biseksualna, aseksualna). Ale skoro i tak lista przykładów zmian dotyczących dojrzewania, należących do normy medycznej pozostała w kl. IV-VI, a starsi uczniowie nadal mają omawiać pojęcie i kierunki rozwoju [!] „orientacji psychoseksualnej”, to jasno wynika, iż kosmetyczny lifting dokonany przez MEN ma charakter pozorowanej zmiany. Zapewne usunięte taktycznie zapisy powrócą na etapie programów nauczania i podręczników. Wszak jakoś istniejącą w podstawie normę medyczną w aspekcie dojrzewania oraz rozwój orientacji trzeba będzie nowocześnie wykazać i zilustrować, oczywiście w duchu założeń całego antyzdrowotnego przedmiotu.
Podobna sytuacja dotyczy pojęć związanych z „tożsamością płciową”. Usunięto wprawdzie z podstawy „cispłciowość” i „transpłciowość”, ale skoro temat „tożsamości” pozostał, otwiera to pole do realizacji trującego przekazu. Ten przekaz to – możesz wybrać, kim jesteś, w zależności od swojego „poczucia”, a płeć biologiczna nie może być twoim „gorsetem”, możesz go dowolnie zmieniać. Brak jednoznacznej zachęty do akceptacji własnej płci – a tego w podstawie edukacji zdrowotnej nie znajdziemy! – może zaburzyć harmonijny rozwój psychofizyczny dziecka i wepchnąć je na zgubną drogę tranzycji.
Powyższy zabieg pozornej zmiany, ukrywającej faktyczny zamiar projektodawców, zastosowano w szkołach podstawowych. W podstawie dla szkół średnich seksedukacja nie została już tak skrzętnie zakamuflowana.
Uczniowie jednak mają poznać oprotestowane w wielu opiniach: „kwestie prawne i społeczne związane z przynależnością do grupy osób LGBTQ+”, różne formy aktywności seksualnej (czyli np. seks oralny, analny, w grupie, a może jeszcze inne formy dewiacji ), mają też poruszać zagadnienie kluczowe dla modelu „kompleksowej edukacji seksualnej” oraz „edukacji zmieniającej pojęcie płci” – czyli kwestię tzw. stereotypów płciowych.
Przykłady można mnożyć… Istota zamierzenia MEN pozostała i przedmiot ten jest całkowicie sprzeczny z brzmieniem ustawy, na którą się cynicznie powołuje w projekcie rozporządzenia z 7.02.25 r. To tam została podana delegacja ustawowa nowego przedmiotu edukacja zdrowotna oraz zapisy likwidujące przedmiot wychowanie do życia w rodzinie. Tymczasem art. 4 ust. 3 ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, jednoznacznie zobowiązuje ministra edukacji do wprowadzenia do programów nauczania szkolnego „wiedzy o życiu seksualnym człowieka, o zasadach świadomego i odpowiedzialnego rodzicielstwa, o wartości rodziny, życia w fazie prenatalnej oraz metodach i środkach świadomej prokreacji”.
Edukacja zdrowotna zaprzecza temu wielokrotnie, nie ucząc świadomego i odpowiedzialnego macierzyństwa ani ojcostwa, dyskredytując rodzinę i ukazując ją jako opresję i źródło stresu oraz skupiając się na przyjemności bez zobowiązań, antykoncepcji i aborcji. Inne liczne zapisy, jak choćby elementy „religii klimatyzmu” zawarte w podstawie edukacji zdrowotnej w dziale „zdrowie środowiskowe” wskazują na ideologiczne podłoże przedmiotu, spójne z celami zrównoważonego rozwoju.
Wychowanie do życia w rodzinie – z dobrym doświadczeniem uczniów wybierających ten przedmiot, z przygotowaną kadrą około 12 tysięcy nauczycieli, programami i podręcznikami, funkcjonującymi i udoskonalanymi od 1998 r. – zostało „relegowane” z polskiej szkoły przez lewicową funkcjonariuszkę, której powierzono tekę ministra edukacji.
Za drzwi wyrzucono – bez żadnego uzasadnienia w postaci ewaluacji przedmiotu, badań czy choćby ankiet – przedmiot, który chronił polskich uczniów przed lawiną zjawisk obserwowanych w ciągu ostatnich lat w krajach UE. Dlaczego? Bowiem w 2012 r. upubliczniono deprawujące standardy edukacji seksualnej w Europie WHO, które stały się następnie podstawą kompleksowej edukacji seksualnej [CSE], obowiązującej w większości krajów UE. Wprowadzana edukacja zdrowotna wyrasta z tego samego modelu, choć – taktycznie – nie powołuje się nań wprost.
Wczesne inicjacje seksualne, niechciane ciąże nieletnich, aborcje, choroby weneryczne i inne przenoszone drogą płciową, przestępczość na tle seksualnym, powszechne tranzycje coraz młodszych dzieci i inne patologiczne zjawiska oraz zachowania ryzykowne – jakie masowo występują w innych krajach – były w Polsce skutecznie powstrzymywane przez roztropny system profilaktyki. Jednym z elementów konstrukcyjnych tamy powstrzymującej systemową seksualizację było Wychowanie do życia w rodzinie. MEN właśnie demontuje tę tamę.
Rodzicu, teraz czas na zadanie sobie kluczowego pytania: jakiej przyszłości chcesz dla swojego dziecka? Czy chcesz, by potrafiło założyć trwałą, szczęśliwą rodzinę, pragnęło mieć dzieci i czerpało radość z macierzyństwa lub ojcostwa?
A może chcesz, aby podjęło współżycie jeszcze w szkole i wszelkie kontakty seksualne – heteroseksualne, homoseksualne, biseksualne, grupowe – uznawało za tak samo dobre i warte wypróbowania?
Zamieńmy na listę podobnych pytań kluczowe założenia programowe tzw. edukacji zdrowotnej. Przełóżmy je na konkrety, a zrozumiemy, o co toczy się gra. Oni idą po nasze dzieci!
Wzywamy rodziców, by teraz sami – w opozycji do MEN – odpowiedzialnie wznosili profilaktyczną tamę.
Nie posyłajcie swoich dzieci na edukację zdrowotną i składajcie formalną rezygnację z udziału w tych zajęciach!
Ostrzegajcie innych rodziców przed antyzdrowotnymi oraz seksualizującymi treściami ukrytymi za fasadą haseł o zdrowiu. Wnioskujcie do dyrektorów szkół i lokalnych włodarzy samorządowych o realizację w szkołach waszych dzieci dobrych zajęć profilaktycznych, prorodzinnych, przeciwdziałających zapaści demograficznej.
Program profilaktyczno-wychowawczy szkoły powinien uwzględniać te zagadnienia i wskazywać metody realizacji. Zadbajcie, by tak się stało. To jedno z praw Rady Rodziców w szkole. Warto czerpać z doświadczenia i gotowych, zatwierdzonych przecież przez MEN, programów i materiałów WDŻ. Zajęcia można finansować z budżetu samorządów i realizować w trybie dodatkowych warsztatów czy zajęć uzupełniających oraz na wybranych lekcjach wychowawczych, lub w dowolny sposób.
Wykorzystajmy czas, by wzmocnić opór rodziców i wyposażyć ich w niezbędną wiedzę, dzięki której możliwa będzie ochrona jak największej liczby dzieci przed zamierzoną demoralizacją i deprawacją.
Hanna Dobrowolska
Ekspert oświatowy
Ruch Ochrony Szkoły, Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły ratujmyszkole.pl
Zobacz także