19 września 2025

80. sesja Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Kim będzie nowy sekretarz generalny i czy dojdzie do reformy?

(ONZ)

Tegoroczna osiemdziesiąta sesja Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych ma być poświęcona reformie organizacji, ale także konfliktom na Ukrainie i w Strefie Gazy, regulacji tak zwanej sztucznej inteligencji, jak również wyborowi nowego sekretarza generalnego ONZ. Wielu ekspertów światowych oddanych sprawie globalnego zarządzania wypowiedziało się na temat przyszłości ONZ i jej roli w kontekście nowej ery rywalizacji mocarstw i narastających konfliktów.

Selim Yenel, prezes Global Relations Forum z Turcji przypomina, że po zakończeniu II wojny światowej Stany Zjednoczone ustanowiły porządek wspierany przez kilka organizacji wielostronnych, w tym ONZ. Przetrwał on do końca zimnej wojny, kiedy upadł Związek Radziecki, ale porządek ten ewoluował „nie w sposób, jaki Stany Zjednoczone sobie wyobrażały”. Wyjaśnia, że „wraz ze wzrostem liczby członków Organizacji Narodów Zjednoczonych i powiązanych z nią instytucji, takich jak Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Oświaty, Nauki i Kultury (UNESCO) oraz Światowa Organizacja Handlu, wpływy Stanów Zjednoczonych zaczęły słabnąć”. Uznawano nawet, że np. UNESCO działało wbrew polityce administracji.

Obecnie ONZ i jej agendy jest znacznie osłabiona, wręcz „system ONZ został zepchnięty na margines dzisiejszego krajobrazu geopolitycznego, a dekady wysiłków na rzecz reformy Rady Bezpieczeństwa ONZ nie przyniosły rezultatów”. Dlatego proponuje on, by zachować te agendy, które się sprawdziły w działaniu. Uważa, że można globalnie wciąż współpracować, by uregulować kwestię wykorzystywania „sztucznej inteligencji”. Opowiada się także za dalszą koordynacją polityki w „trudnych kwestiach, z którymi coraz częściej mierzą się kraje”, by próbować przezwyciężyć wzajemną nieufność przenikającą obecnie stosunki międzynarodowe.

Wesprzyj nas już teraz!

Ryan Neelam, dyrektor Programu Opinii Publicznej i Polityki Zagranicznej, Lowy Institute (Australia) zwraca uwagę na kryzys multilateralizmu i konieczność „uratowania przyszłych pokoleń przed plagą wojen”. Obecnie konflikty w Europie, na Bliskim Wschodzi czy Afryce, a także eskalacja napięć między głównymi mocarstwami, podważyły dekady „szerokiego konsensusu w sprawie handlu opartego na zasadach”. Kraje uciekają się do użycia siły, by bronić swoich interesów. Kurczą się budżety pomocy zagranicznej w obliczu stale rosnących wydatków wojskowych i środki na walkę ze zmianami klimatu oraz realizację celów zrównoważonego rozwoju.

Neelam spodziewa się dalszej eskalacji konfliktów, ponieważ „kraje europejskie będą przewodzić w mobilizowaniu poparcia dla Ukrainy w obliczu agresji Rosji, nawet gdy Trump dąży do zawarcia porozumienia pokojowego poza ramami ONZ”. Z kolei „w przypadku Strefy Gazy narastające międzynarodowe zaniepokojenie tragiczną sytuacją humanitarną napędza ponowny nacisk na utworzenie państwa palestyńskiego. Kraje zachodnie, w tym Australia, Kanada, Francja i Wielka Brytania planują zwiększyć swój wpływ na te działania we wrześniu, obok ciągłych żądań zawieszenia broni, uwolnienia izraelskich zakładników i pełnego dostępu do pomocy humanitarnej”.

Brak funduszy dla ONZ – USA, które wpłacają najwięcej, aż 22 procent regularnego budżetu zapowiedziały dalszą redukcję środków – zmusiła szefa ONZ, Sekretarza generalnego António Guterresa do drastycznych cięć kosztów. Ekspert obawia się, że „jeśli kraje odwrócą się od ideałów, które kiedyś połączyły je, tworząc Organizację Narodów Zjednoczonych, żadne reformy nie będą wystarczające, aby ją uratować”. I ucierpią osoby najsłabsze, które korzystały z programów pomocowych.

Michele Valensise, prezes Instytutu Spraw Międzynarodowych (Włochy) również obawia się o przyszłość ONZ i cały system, który narodził się osiemdziesiąt lat temu. Winą za pogorszenie sytuacji wini nie ONZ, a państwa członkowskie, zwłaszcza stałych członków Rady Bezpieczeństwa.

Przypomina, że świat – mimo podziałów – staje się coraz bardziej współzależny. Ekspert wskazuje, że w związku z planowanymi dalszymi cięciami składek do wspólnego budżetu ONZ głównych państw-darczyńców, „pilnie potrzebne są międzynarodowe działania mające na celu złagodzenie skutków cięć budżetowych dla najbardziej potrzebujących i wrażliwych grup społecznych na świecie”.

Zwłaszcza obawia się cięcia wydatków na rzecz „globalnej promocji zdrowia, które mogą odnotować spadek o 60% w tym roku w porównaniu z 2022 rokiem”. Poza tym niepokojąca jest „rosnąca nieufność do porozumień o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej”.

Duże nadzieje wiąże z wyborem nowej lub nowego Sekretarza generalnego w 2026 r. „Nowy Sekretarz generalny może przyczynić się do ożywienia organizacji i przeciwdziałania straszliwym pułapkom nacjonalizmu i jego szkodliwym skutkom”.

Héctor Cárdenas, przewodniczący Meksykańskiej Rady Stosunków Zagranicznych zwraca uwagę na „długotrwałą ambiwalencję wobec systemu ONZ”, która wyrażała się w nieopłacaniu składek przez Waszyngton nie tylko za Trumpa, ale już wcześniej za rządów Reagana, czy Clintona, a także w podziale państw w związku z inwazją na Irak za rządów George’a W. Busha.

„Standardowy budżet ONZ oscyluje wokół 3,6 miliarda dolarów, jednak deficyt w wysokości 400 milionów dolarów wymusił w tym roku cięcia nadzwyczajne. Do wiosny 2025 roku Stany Zjednoczone były zadłużone na około 1,5 miliarda dolarów, Chiny na prawie 600 milionów dolarów, a dziesiątki innych krajów również pozostawały w tyle (w tym, co z przykrością muszę stwierdzić, Meksyk, kraj należący do COMEXI). Problemem nie jest biurokratyczna nieudolność Nowego Jorku, ale członkowie, którzy odmawiają wywiązywania się ze swoich zobowiązań” – uważa ekspert.

Podkreśla również, że bez reformy Rady Bezpieczeństwa ONZ, w których stałego miejsca domagają się kraje G4 (Brazylia, Niemcy, Indie i Japonia), nie uleczy się systemu ONZ. Przeciwko stałej obecności państw G4 występuje grupa „Zjednoczenie dla Konsensusu”, kierowana przez Włochy, a w skład której wchodzą Kanada, Egipt, Meksyk, Pakistan, Korea Południowa, Turcja i inne państwa przeciwstawiające się „utrwalaniu przywilejów” i opowiadające się za rozszerzeniem wyłącznie mandatów wybieralnych. Z kolei koalicja L.69 krajów rozwijających się nalega zarówno na rozszerzenie liczby członków stałych, jak i wybieralnych.

Pokazuje to sprzeczności w zakresie legitymizacji ONZ, jak i kalkulacje regionalne. Rezultatem tych wszystkich działań jest paraliż całego systemu ONZ, w tym mechanizmu rozstrzygania sporów Światowej Organizacji Handlu, Światowej Organizacji Zdrowia, GAVI itp.

Ekspert wskazuje, że w celu uzdrowienia ONZ, USA ponownie muszą zaangażować się w wielostronny mechanizm, który same zaprojektowały i który nadal służy ich interesom. Ponadto, „Chiny powinny połączyć swój rosnący ciężar finansowy z autentycznym szacunkiem dla porządku opartego na zasadach, zamiast traktować zasady jako opcjonalne, gdy są niewygodne”. Nadto, „główne państwa Globalnego Południa muszą dostosować retorykę do zasobów, zapewniając stały wkład i praktyczne propozycje reform zamiast symbolicznego pozerstwa”.

Meksykanin zwraca uwagę, że nowy Sekretarz generalny może zmienić retorykę ONZ i dobrze by było, by została nim kobieta z Ameryki Łacińskiej. Są już kandydatki typowane na to stanowisko: Alicia Bárcena, Michelle Bachelet i Rebeca Grynspan. „Następny sekretarz generalny musi uzyskać akceptację wszystkich pięciu osób uprawnionych do weta, pokonać głębokie podziały między blokami i sformułować pragmatyczną wizję powolnych, ale systematycznych reform. Bez tego Organizacja Narodów Zjednoczonych ryzykuje utratę znaczenia właśnie w obszarach, do których zarządzania została powołana” – konkluduje ekspert.

Tamir Hayman, dyrektor wykonawczy Instytutu Studiów nad Bezpieczeństwem Narodowym (Izrael) sugeruje, że „system ONZ stoi dziś w obliczu zbiegu kryzysów strukturalnych, politycznych i normatywnych”, a „u podstaw problemu leży głęboki spadek zaufania do jego bezstronności, co jest szczególnie widoczne w kontekście konfliktów zbrojnych”.

Hayman jest niezadowolony z powodu zablokowania ataku na Syrię wskutek polityki weta Rady Bezpieczeństwa ONZ, niewłaściwego wypełniania mandatów operacji pokojowych w Libanie, gdzie „tymczasowe siły ONZ nie zdołały dopilnować rozbrojenia Hezbollahu i wypchnięcia go za rzekę Litani, co umożliwiło jego wzmocnienie”. Nie podoba mu się upolitycznienie Rady Praw Człowieka, która w szczególności atakuje Izrael, a milczy w obliczu naruszania tych praw w Chinach, na Kubie i w Arabii Saudyjskiej, a wcześniej w Iranie. Upolityczniony jest również system pomocy humanitarnej, na który ma mieć wpływ Hamas.

Ekspertowi nie podoba się przyjęcie „jednostronnych narracji” w sprawie wojny na Bliskim Wschodzie, zwłaszcza „kontekstualizacja” okrucieństw Hamasu z 7 października 2023 r. „Dyskurs wokół Gazy – uważa – pokazuje z bolesną jasnością, jak stronniczość ONZ i błędne doniesienia utrwaliły fałszywą relację o konflikcie. Zamiast zapewnić równowagę i jasność moralną, Organizacja Narodów Zjednoczonych wzmacniała zniekształcone narracje i doprowadziła do fałszywego utożsamienia demokracji broniącej swoich obywateli z organizacją terrorystyczną, która żeruje na cierpieniu ludności cywilnej i wykorzystuje pomoc dla własnych celów, a co gorsza, zrzucała winę wyłącznie na Izrael, skutecznie legitymizując Hamas”.

Ekspert z Izraela zarzuca ONZ „głęboką porażkę moralną i instytucjonalną”. Agendy ONZ są „podmiotem politycznym”, a nie neutralnym. Dlatego kolejny Sekretarz generalny „nie może sobie pozwolić na bycie kolejnym ostrożnym biurokratą”, lecz musi być odważny, by „nazywać terroryzm, agresję i masowe naruszenia prawa międzynarodowego po imieniu, bez eufemizmów, fałszywej równoważności czy ustępstw”. Nadto musi on stawić czoła „zakorzenionej polityzacji i stronniczości w systemie ONZ, domagać się odpowiedzialności od swoich agencji, opierać się naciskom ze strony bloków lub państw członkowskich, które podważają jego wiarygodność oraz stosować spójne zasady wobec wszystkich państw członkowskich”.

Wszystko po to, by odbudować zaufanie do instytucji i całego systemu. Konieczna jest „transparentna weryfikacja Rady Praw Człowieka, niezależne przeglądy zapewniające neutralność oraz gotowość do konfrontacji z państwami członkowskimi, które wykorzystują system ONZ jako broń polityczną”. Ekspert przestrzega przed tym, by agencje ONZ nie trafiły w ręce „ekstremistów”.

Judith Vorrath, starsza współpracowniczka ds. bezpieczeństwa międzynarodowego w Niemieckim Instytucie Spraw Międzynarodowych i Bezpieczeństwa skupia się na inicjatywie UN80, czyli planie reform ONZ, jednocześnie wskazując na słabość Rady Bezpieczeństwa ONZ, która nie jest w stanie pełnić roli „strażnika pokoju i bezpieczeństwa międzynarodowego”. Problemy polityczne państwa coraz częściej rozwiązują, sięgając do działań militarnych, przez co cierpią cywile. Misje pokojowe ONZ nie spełniają swojej funkcji. „System wielostronny jest otwarcie kwestionowany, co jest również widoczne w dziedzinie zrównoważonego rozwoju. Znaczna część prac Organizacji Narodów Zjednoczonych koncentruje się wokół Agendy 2030 i siedemnastu Celów Zrównoważonego Rozwoju, które państwa członkowskie uzgodniły w 2015 roku. Oba te cele przyczyniły się do bardziej precyzyjnego programowania i poprawy spójności polityki w całym systemie ONZ. Jednak wiele rządów nigdy nie traktowało Celów Zrównoważonego Rozwoju priorytetowo w swoich krajowych procesach decyzyjnych. Stany Zjednoczone obecnie ignorują to podejście jako globalistyczne, a wycofanie funduszy USAID dodatkowo obciążyło i tak już przeciążony system” – wskazuje niemiecka ekspertka.

Ma ona nadzieję, że podczas tegorocznej sesji z entuzjazmem zostanie przyjęta inicjatywa UN80, by „przekształcić kryzys w szansę na zwiększenie skuteczności i efektywności Organizacji Narodów Zjednoczonych”. Obawia się jednak, że wobec skupienia się na reformach w warunkach silnej presji budżetowej, ucierpi kontynuacja „Paktu dla Przyszłości”, przyjętego w zeszłym roku.

Była niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock będzie przewodniczyć osiemdziesiątej debacie generalnej. Również wybór nowego sekretarza generalnego ONZ odbędzie się pod jej przewodnictwem.

Martín García Moritán, dyrektor ds. organizacji międzynarodowych i G20, członek konsultant Argentyńskiej Rady Stosunków Międzynarodowych również akcentuje kwestię reform inicjatywy UN80 i reformy Rady Bezpieczeństwa oraz realizacji Agendy 2030. Chce „solidniejszych mechanizmów finansowania systemu ONZ i Agendy 2030”. Forsuje kandydata z Ameryki Południowej na stanowisko Sekretarza generalnego ONZ, który miałby „skutecznie i odważnie przewodzić Organizacji Narodów Zjednoczonych w obliczu konkurencyjnych i fundamentalnych kryzysów”.

Karel Lannoo, dyrektor generalny Centrum Studiów nad Polityką Europejską (Belgia) optuje za tym, aby państwa członkowskie UE zrezygnowały ze swojej reprezentacji w ONZ i zgodziły się na reprezentację unijną. „Byłby to idealny prezent z okazji osiemdziesiątej rocznicy powstania Organizacji Narodów Zjednoczonych, wzmacniający jej rolę na arenie międzynarodowej. Wskazałby on, że UE chce sprostać swoim ambicjom, realizować swoje wartości i rozwijać się wewnętrznie, a także ułatwiłby reszcie świata lepsze zrozumienie Europy i UE” – uważa.

Obecnie UE ma wzmocniony status obserwatora w ONZ. Blok jest jedynym podmiotem niepaństwowym, który ma prawo zabierać głos w Zgromadzeniu Ogólnym, składać wnioski i uczestniczyć w debatach. Nie może jednak głosować. Ekspert przekonuje, że „UE często mówi „jednym głosem”, a państwa członkowskie głosują wspólnie, choć nie zawsze. UE i jej państwa członkowskie zapewniają około 30-35% budżetu ONZ i około połowę globalnej pomocy rozwojowej przekazywanej za pośrednictwem systemu ONZ. Jeden z członków UE, Francja, ma stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Dołączenie do Organizacji Narodów Zjednoczonych jako jednego członka zmusiłoby Unię Europejską do posiadania jednolitej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, do której dąży od upadku muru berlińskiego. Pozwoliłoby to UE na realizację jej planów w polityce zagranicznej i przezwyciężenie wszelkich niespójności, niejasności i negatywnych skutków ubocznych obecnego braku spójnej polityki zagranicznej UE. Stworzyłoby synergię z Organizacją Narodów Zjednoczonych w zakresie alokacji i zarządzania pomocą rozwojową, a tym samym zwiększyłoby jej siłę finansową”. Belgijski ekspert tym samym ujawnił cele federalizacji globalnej zawartej w nowym „Manifeście z Ventotene” europejskich federalistów sprzed kilku lat.

Lannoo wskazuje, że „dołączenie UE do Organizacji Narodów Zjednoczonych w miejsce jej państw członkowskich byłoby wielkim aktem wiary w tę instytucję w czasach, gdy jej użyteczność jest kwestionowana. Ułatwiłoby to konstruktywne przedefiniowanie tej organizacji, zamiast podejmowania niemal niemożliwego zadania całkowitej przebudowy międzynarodowych instytucji zarządzania. Biorąc pod uwagę jej rozmiary, UE mogłaby również zająć miejsce Francji w Radzie Bezpieczeństwa”.

Dodaje, że w obecnej sytuacji polaryzacji, to „UE, instytucja skutecznej współpracy międzynarodowej, musi przejąć inicjatywę w zakresie globalnego zarządzania i uporządkować swoje wewnętrzne sprawy, aby uporządkować świat”.

Heena Makhija, Associate Fellow Observer Research Foundation (Indie) zwraca uwagę na szereg słabości ONZ związanych z cięciami wydatków, erozją porządku międzynarodowego opartego na zasadach i zaostrzanie się oraz wykładniczy wzrost liczby konfliktów. Oczekuje naprawy ONZ w taki sposób, by była większa reprezentacja Globalnego Południa.

„Następny Sekretarz generalny ONZ powinien – zaznacza – podzielać podobne poglądy i posiadać umiejętność przekonywania państw członkowskich o zaletach współpracy międzynarodowej. Aby budować konsensus w obliczu spolaryzowanej sytuacji, kandydat powinien być sympatyczny i doświadczony w dyplomacji, ponieważ będzie musiał uzyskać głosy poparcia ze strony P5”.

Chce kandydata z Globalnego Południa, mającego „ugruntowane relacje ze światowymi przywódcami”. Dodaje, że powinna to by kobieta. „Nadchodząca sesja Zgromadzenia Ogólnego ONZ będzie kluczowa, ponieważ ma na celu ponowne przeanalizowanie i ożywienie globalnego dyskursu na temat multilateralizmu, pokoju i rozwoju” – ocenia.

Chen Dongxiao, prezes Szanghajskiego Instytutu Studiów Międzynarodowych wskazuje na potrzebę wyboru „odważnego lidera” ONZ. Jednocześnie domaga się uwzględnienia „rosnącego wpływu gospodarek wschodzących” w systemie ONZ. Ubolewa z powodu luki finansowej i braku zdecydowanej realizacji celów zrównoważonego rozwoju. Wskazuje, że „aby sprostać tym wyzwaniom, przyszły Sekretarz Generalny ONZ powinien uosabiać wyjątkowe cechy wykraczające poza tradycyjne przywództwo. Przede wszystkim powinien być utalentowanym dyplomatą, potrafiącym mediować między mocarstwami i łagodzić napięcia. Świat potrzebuje lidera, który będzie hamował fragmentację, wspierając dialog i współpracę, nawet w erze wzmożonej rywalizacji geopolitycznej”.

Ważne jest także „głębokie zaangażowanie w służbę ludzkości”. ONZ ma pozostać „platformą integracji i równości” i wymaga to „odwagi moralnej i globalnej perspektywy, wykraczającej poza indywidualne interesy narodowe”.

Niezbędne są „kreatywność i wizja”. Ekspert, podobnie jak inni, akcentuje kwestię realizacji Paktu na rzecz Przyszłości oraz skutecznego zarządzania globalnego. Jego zdaniem, „następny Sekretarz generalny ONZ musi być aktywnym zarządcą, który niweluje podziały i jednoczy wysiłki. Powinien on nie tylko przewodzić Organizacji Narodów Zjednoczonych, ale przekształcić ją w instytucję szybszą, sprawiedliwszą i bardziej inkluzywną dla wszystkich”.

Samir Puri, dyrektor Centrum Globalnego Zarządzania i Bezpieczeństwa w Chatham House (Wielka Brytania) spodziewa się zdominowania tegorocznej sesji przez konflikt w Gazie. Ekspert uważa, że chociaż samo „Zgromadzenie Ogólne ONZ należy do najbardziej demokratycznych forów globalnych, biorąc pod uwagę system „jeden kraj, jeden głos”, to jednak Rada Bezpieczeństwa ONZ jest „więźniem polityki siły, która coraz bardziej dyktuje geopolitykę”.

Dlatego zadaje pytanie, „czy spotkanie Zgromadzenia Ogólnego ONZ pomaga w ustalaniu globalnej agendy wokół wspólnych odpowiedzi na wspólne problemy, czy też jest zdane na łaskę mocarstw?”. Dodaje, że „wydaje się coraz bardziej skłaniać ku tej drugiej odpowiedzi”. I podaje przykłady dotyczące pomocy rozwojowej oraz kontroli zbrojeń.

Mimo to, podkreśla, że system ONZ „musi pozostać przy życiu”, nawet jeśli „postęp w globalnym zarządzaniu jest utrudniony z powodu sporów między głównymi mocarstwami, grupy państw o ​​podobnych poglądach powinny dążyć do pogłębienia swoich sieci, aby współpracować w rozwiązywaniu problemów leżących we wspólnym interesie”.

Uważa, że trzeba wybrać Sekretarza generalnego, który będzie „wybitnym komunikatorem globalnym”, umiejętnie poruszając się „w sieciowej rzeczywistości, w której pełny globalny konsensus rzadko jest osiągany, a masa krytyczna państw nadal dąży do wspólnego celu w rozwiązywaniu wspólnych wyzwań”. Musi zapewnić „niezbędną i niezrównaną koordynację, inspirację i potwierdzenie dla indywidualnych działań na rzecz rozwiązywania wspólnych problemów”.

Szymon Zaręba, kierownik programu ds. globalnych z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych wskazuje na ogromną presję, jakiej poddawany jest system ONZ wskutek toczonych wojen na Ukrainie, w Strefie Gazy, w Sudanie i przemocy gangów na Haiti. Giną pracownicy ONZ, a niektóre „agencje stały się nawet celem jednostronnych sankcji”.

Chociaż „porządek oparty na zasadach wydaje się rozpadać, a Organizacja Narodów Zjednoczonych nie jest w stanie rozwiązać tego problemu z powodu postawy pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa, posiadających prawo weta i coraz bardziej niefunkcjonalnych” i w związku z ograniczeniem funduszy różnych agend ONZ, a także naciskami krajów Globalnego Południa na „bardziej inkluzywny multilateralizm”, to wybór nowego Sekretarza generalnego nabiera większego znaczenia. Kandydat powinien „charakteryzować się silną osobowością, niezachwianym zaangażowaniem na rzecz pokojowego porządku światowego oraz być na tyle otwarty, by móc stale przypominać członkom P5 – zwłaszcza Chinom, Rosji i Stanom Zjednoczonym – o ich większej odpowiedzialności za utrzymanie pokoju i bezpieczeństwa międzynarodowego oraz o konieczności przestrzegania prawa międzynarodowego. Osoba ta powinna posiadać transformacyjne umiejętności przywódcze i umiejętność równoważenia aspiracji Globalnego Południa z interesami Globalnej Północy. Najlepiej, gdyby była wrażliwa na kwestie związane ze zrównoważonym rozwojem i eliminacją nierówności ekonomicznych i technologicznych, a także posiadała talent i chęć do angażowania się w działania zapobiegające konfliktom i mediacje. Musi również usprawnić zarządzanie kryzysowe w Organizacji Narodów Zjednoczonych” – zaznacza ekspert, który szybko dodaje, że w kontekście nowych wymogów jednomyślnej rekomendacji wszystkich członków P5 jest mało prawdopodobny wybór takiego kandydata. Oczekuje jednak „maksymalnej przejrzystości procesu selekcji”.

Eghosa E. Osaghae, dyrektor generalny Nigeryjskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych uważa, że „najpoważniejszym wyzwaniem jest powstrzymanie zagrożeń dla globalnego pokoju, bezpieczeństwa i dobrobytu, jakie stwarzają wojny w Strefie Gazy, na Ukrainie i w innych częściach świata, a także zmiany klimatu, rosnące wydatki wojskowe, sztuczna inteligencja, ubóstwo i globalna opieka zdrowotna”.

Wskazuje na niezdolność ONZ do „dostarczania globalnych dóbr publicznych”. Wynika to z jednej strony ze skłonności P5 i innych supermocarstw do realizacji interesów narodowych poprzez samopomoc i działania jednostronne, a nie w drodze konsensusu i współpracy, a z drugiej – z braku funduszy. Wszystko to utrudnia realizację celów Agendy 2030. Tym samym spada rola strategiczna ONZ jako „głównego forum sprawiedliwego, współdzielonego i opartego na zasadach globalnego zarządzania oraz globalnych dóbr publicznych”.

ONZ zawodzi w zakresie „dekolonizacji, ustanowienia nowego międzynarodowego porządku gospodarczego, łagodzenia niestabilności państw, redukcji ubóstwa, realizacji Milenijnych Celów Rozwoju i Celów Zrównoważonego Rozwoju”.

„Nie ma wątpliwości – podkreśla nigeryjski ekspert – że Organizacja Narodów Zjednoczonych stoi w obliczu najtrudniejszego okresu w swojej historii. Następny Sekretarz generalny powinien być świadomy tego historycznego momentu i dążyć do przywrócenia zaufania do zdolności Organizacji Narodów Zjednoczonych do funkcjonowania jako wiarygodnego podmiotu globalnego zarządzania opartego na zasadach. Organizacja musi być w stanie zrównoważyć interesy P5 i innych supermocarstw z wymogami globalnego partnerstwa na rzecz wspólnego dobrobytu i bezpieczeństwa. Nowy lider powinien również być w stanie sprostać żądaniom reform w coraz bardziej burzliwym i rozdrobnionym świecie, w którym siła stała się potęgą, a supermocarstwa coraz częściej realizują interesy narodowe kosztem dobra wspólnego ludzkości”.

Yasushi Kudo, prezes The Genron NPO (Japonia) koncentruje się na potrzebie odbudowy zaufania do ONZ. Wskazuje na niezdolność pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa do położenia kresu konfliktom zbrojnym. Podkreśla, że „nadszedł czas, aby Organizacja Narodów Zjednoczonych skupiła się przede wszystkim na utrzymaniu międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. W końcu jest to zapisane w preambule Karty jako jedna z misji, dla których Organizacja Narodów Zjednoczonych została powołana. Stali członkowie Rady Bezpieczeństwa powinni jasno pokazać światu, jak będą chronić globalny pokój, a jeśli nie będą w stanie tego zrobić, Zgromadzenie Ogólne powinno zaproponować odbudowę całej Organizacji Narodów Zjednoczonych”. Potrzebna jest w tym zakresie „wielka wizja” i wielka reforma, którą poprowadzi nowy szef ONZ.

Lawrence Anderson z S. Rajaratnam School of International Studies (Singapur) akcentuje konieczność uzyskania zgody głównych interesariuszy co do kierunku reform i zaprzestania zbyt dużej ingerencji w prace agend ONZ.

Broni ONZ, wskazując, że jej słabość wynika z rywalizacji państw. Jego zdaniem, „ludzki instynkt i poczucie przyzwoitości będą dyktować drogę naprzód. Następny Sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych musi sprostać systemowym wyzwaniom związanym z kierowaniem organizacji ku jej celom pokoju na świecie i ochroną słabych i uciskanych. W praktyce zdolność Sekretarza generalnego do utrzymywania dobrych relacji z głównymi mocarstwami, zwłaszcza z P5, zadecyduje o stopniu, w jakim możliwe będzie osiągnięcie kompromisu, konsensusu i współpracy między państwami członkowskimi”.

Źródło: cfr.org

AS

Zbrodnie Izraela w Strefie Gazy szokują. Wielotysięczne manifestacje w Brukseli i Hadze

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij

Udostępnij przez

Cel na 2025 rok

Zatrzymaj ideologiczną rewolucję. Twoje wsparcie to głos za Polską chrześcijańską!

mamy: 236 915 zł cel: 500 000 zł
47%
wybierz kwotę:
Wspieram