Narasta napięcie między rządem Prawa i Sprawiedliwości a samorządami będącymi często w rękach polityków opozycji. To coś więcej niż tylko różnica zdań dotycząca konkretnych rozwiązań. „To przygrywka przed czekającymi nas partyjnymi potyczkami” – informuje dziennik „Rzeczpospolita”.
Do problemów na linii centrala – „prowincja” należy między innymi reforma edukacji, prawo zezwalające na wycinkę drzew (tzw. Lex Szyszko), ustawa o metropolii warszawskiej czy finansowanie przez samorządy procedury zapłodnienia pozaustrojowego.
Wesprzyj nas już teraz!
Nie wszędzie udaje się załagodzić spory, jak to miało miejsce w przypadku rozbieżności między Warszawą a Ministerstwem Finansów. Resort Mateusza Morawieckiego chciał, by osoby którym miasto stołeczne umorzyło długi za czynsz zapłaciły od tego podatek. Przeciwnego zdania był ratusz. W końcu Ministerstwo odpuściło. Zapłacić muszą jednak ci, którzy skorzystali na anulowaniu mandatu za jazdę bez biletu.
Łatwo o ugodę między rządem a samorządem nie będzie w sprawie in vitro. Wojewoda pomorski, a więc przedstawiciel rady ministrów, unieważnił w piątek decyzję gdańskich radnych dotyczącą finansowania zapłodnienia pozaustrojowego z pieniędzy miasta. Rajcy zarzucają Dariuszowi Drelichowi, że to decyzja polityczna, a nie – jak przekonywał – proceduralna.
Problemem jest ponadto reforma edukacji. Samorządy mają poważne zastrzeżenia do likwidacji gimnazjów, sztandarowej propozycji PiSu z kampanii. Łódź zdecydowała o nie przyjmowaniu uchwały o nowej sieci szkół, gdyż do wypracowanych rozwiązań poprawki zgłosił kurator.
Samorządowcy narzekają również na Lex Szyszko, gdyż ich zdaniem nie mają wpływu na to co dzieje się „na ich placach, skwerach i deptakach”. Nie wiadomo jednak czy mają oni na myśli tereny gminne, czy za „ich” uważają prywatną własność obywateli mieszkających w danym miejscu.
Przed wyborami samorządowymi w roku 2018 walka na linii rząd – „prowincja” z pewnością się zaostrzy, szczególnie, że władza posługując się stanowczą retoryką zarzuca samorządowcom tworzenie „klik”. Nie jest tajemnicą, że propozycja ograniczenia władzy wójtów, burmistrzów i prezydentów miast do dwóch kadencji jest pomysłem mającym na celu ograniczenie dominacji opozycji w terenie. Przeciw propozycji protestuje m.in. Związek Miast Polskich.
Źródło: rp.pl
MWł
Rewolucyjny „by-pass” dobrej zmiany. Jak obejść Warszawę z lewa