6 października 2021

Zgromadzenie Narodowe Francji jednogłośnie przyjęło we wtorek zgłoszony przez prezydencką partię LREM projekt ustawy o zakazie tak zwanej terapii konwersyjnej. Uznano, że takie praktyki są homofobiczne i „narzucają heteroseksualność” lesbijkom, homo-, bi-, transseksualistom oraz innym osobom wykazującym zaburzenia tożsamości płciowej.

 

Projekt ustawy został przegłosowany w pierwszym czytaniu i przesłany do Senatu. Za inicjatywą stoi deputowana Republiki w Drodze (LREM) Laurence Vanceunebrock.

Wesprzyj nas już teraz!

Ustawa uznaje stosowanie psychoterapii dla tzw. mniejszości seksualnych za przestępstwo. Terapeutom, którzy zaproponują leczenie na przykład z homoseksualizmu będą groziły sankcje. To forsowany od dawna postulat środowiska LGBT, które nie chce tracić przecież swoich członków. Za „terapie konwersyjne” będzie grozić grzywna do 30 tysięcy euro oraz do 2 lat więzienia. Kara zostaje podwyższona do trzech lat pozbawienia wolności oraz grzywny w wysokości 45 tysięcy euro w przypadku okoliczności obciążających, zwłaszcza gdy pacjent, nazywany tu już z góry „ofiarą”, jest np. małoletni. I pomyśleć, że do 1974 homoseksualizm uznawano na Sekwaną za dewiację, a teraz jej leczenie będzie karane.

Ta ustawa może pomóc ratować życie – zachwalała jej zapisy minister ds. równości Elisabeth Moreno. Twierdziła: – Nie ma tu nic do wyleczenia. Bycie sobą nie jest przestępstwem, nie należy dążyć do zmiany tożsamości płciowej czy orientacji seksualnej ludzi.

Media nad Sekwaną dodawały trochę na bakier z historią, że to „średniowieczne praktyki, pochodzące ze Stanów Zjednoczonych”. Uznano, że wszelkie takie terapie podpadają pod karne paragrafy za umyślną przemoc, nadużywanie słabości, nielegalne praktyki medyczne, nękanie i dyskryminację…

Nowe prawo może jednak nie wejść w życie. Parlament kończy prace pod koniec lutego, w związku z kwietniowymi wyborami prezydenckimi i proces legislacyjny może nie zostać zakończony. Bardziej tu jednak chodzi po prostu o… propagandę i utwierdzanie środowiska LGBT w przekonaniu, że preferencje jego przedstawicieli są normalne. We Francji przypadki terapii to margines marginesu i nie są żadnym problemem. Dlatego też ustawę należy uznać raczej za kolejny akt „oduraczania” społeczeństwa.

Za wprowadzeniem ustawy stoi m.in. „tęczowe” stowarzyszenie Le Refuge, które twierdziło, że „otrzymuje około dziesięciu telefonów na ten temat miesięcznie”. Lewica krytykowała rząd za „zwlekanie” i w końcu ustawa trafiła do parlamentu.

W Europie takich terapii na razie zakazały Malta i Niemcy. Podobne działania podejmowane są w Holandii i Wielkiej Brytanii. W „postępowej” Kanadzie deputowani przyjęli taką ustawę pod koniec czerwca.

Stojąca za ustawą Laurence Vanceunebrock jest aktywistką LGBT, lesbijką. Jej partnerka urodziła córkę z in vitro przeprowadzonego w Belgii, co łamało wówczas… prawo francuskie. Później deputowana oburzała się, że nie może być legalnie uznana za matkę. Para się szybko rozpadła…

 

BD

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(21)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 724 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram