Poeta pisał: „bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny/ w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy”. W obliczu „ich aż nazbyt parcianej retoryki”, „łańcuchów tautologii”, „paru pojęć jak cepy”, obok nadrzędnej „potęgi smaku”, „włókien duszy i chrząstek sumienia” konieczna była „odrobina odwagi”.
Czytam na nowo w tych dniach „Przesłanie Pana Cogito” oraz „Potęgę smaku” i jestem pełen podziwu dla tych, którzy ze szlachetnego porywu serca stanęli na progach naszych świątyń, by bronić ich przed falą orków. Współczesne zakony rycerskie? W pewnym – najważniejszym – sensie na pewno tak. Ostatecznie bowiem bronią Tego, który jest najważniejszy, dla którego ukrytego w tabernakulum wszystkie świątynie – od wielkich katedr po małe kościółki – są tylko obudową, ornamentem.
Wesprzyj nas już teraz!
Na naszych oczach dzieje się kolejna odsłona ataku na Najświętszy Sakrament. Wcześniej go banalizowano pod pretekstem „potrzeb duszpasterskich” (oddzielonych od prawdy), następnie traktowano jako dodatek (np. do uroczystości rodzinnych w małżeństwach mieszanych wyznaniowo, które dyskomfortu psychicznego miały pozbyć się dzięki interkomunii), poddano go profanacyjnym „środkom sanitarnym” (pakowanie w folię, udzielanie w rękawiczkach, etc.), wreszcie przyszedł czas na otwarty szturm orków. Opatrzność musiała to przewidzieć, przypominając w Sokółce i Legnicy, że jest to Prawdziwe Ciało.
Pierwsi do obrony ruszyli narodowcy z Marszu Niepodległości (Straż Narodowa), dołączyła „Solidarność”, kluby „Gazety Polskiej” i wielu niezorganizowanych do tej pory ludzi dobrej woli. Kogo zabrakło? Pasterzy. Arcybiskup Polak z Gniezna od pewnego czasu nadaje nowy sens tytułowi, który nosi (Prymas pochodzi od łacińskiego „primus” – pierwszy) i po raz kolejny jako pierwszy dał sygnał do ucieczki wydając miałkie i zakłamane oświadczenie. Zakłamane, bo stwarzające wrażenie symetrii w powodowaniu eskalacji nienawiści na ulicach polskich miast. Po raz kolejny – mówiąc językiem pana Zagłoby – okazuje abp Polak kontempt nieprzyjacielowi odwracając się do niego plecami, bo po raz pierwszy uczynił to przy okazji wiosennej fali pandemii namawiając rząd do wprowadzenia restrykcji odnośnie obecności osób w kościołach.
Tchórzostwo wobec wirusa, tchórzostwo wobec organizatorów tumultów – i to ma być następca wielkich Prymasów! Wśród nich Prymasa Tysiąclecia, który w 1958 roku – a więc w samym środku przeprawy przez czerwone morze – mówił: „Porzućmy smutki, wyzwólmy się ze zwątpienia, które może niejednego z Was przyprawia o niespokojne noce. Odrzućmy na bok wszystkie domysły: jak będzie, co będzie? Odrzućmy niepokoje, wyzwólmy się z lęku, bo nie przystoi lęk dzieciom Kościoła, który zawsze zwycięża. Kościół jest taką społecznością, której zawsze sprzeciwiać się będą. Nie było w świecie i w dziejach dwutysiąclecia innej społeczności, która by wytrwalej była zwalczana, a jednak, choć wieki pierzchły w niepamięć, Kościół się ostał” (Gniezno, 1 stycznia 1958).
Grzegorz Kucharczyk