Parlamentarzyści Hondurasu przegłosowali ustawę w sprawie zmiany konstytucji, by utrudnić dostęp do aborcji i możliwość zalegalizowania tzw. małżeństw jednopłciowych.
Deputowani, którzy znowelizowali w czwartek ustawę zasadniczą podkreślali, że nie chcą dopuścić do sytuacji, by można było cofnąć istniejące zakazy aborcji i pseudomałżeństw homoseksualnych.
Wesprzyj nas już teraz!
Zgodnie z nową regulacją, projektodawcy pragnący zmienić prawo w tej kwestii będą musieli uzyskać poparcie trzech czwartych deputowanych. Konstytucja chroni życie dziecka poczętego, uznając je za osobę. W kwestii małżeństwa wyraźnie stanowi, że może ono istnieć jedynie pomiędzy mężczyzną i kobietą.
Za regulacją, utrudniającą zmianę konstytucji w sprawie aborcji i małżeństw zagłosowało 88 kongresmenów. Przeciwko było 28, a 7 wstrzymało się. Projekt wymaga jeszcze drugiego czytania w jednoizbowym parlamencie zanim ostatecznie zostanie przyjęty.
Mario Perez z partii rządzącej prezydenta Juana Orlando Hernandeza wyjaśnił podczas wirtualnej debaty, że projekt wprowadza „blokadę konstytucyjną” wobec wszelkich potencjalnych prób złagodzenie istniejącego ustawodawstwa dot. aborcji i tzw. małżeństw jednopłciowych.
Honduras karze za aborcję karą więzienia. Kodeks karny przewiduje za złamanie prawa od trzech do sześciu lat pozbawienia wolności dla kobiet, które dokonały aborcji, a także dla wszystkich innych zaangażowanych osób.
Zwolenniczki aborcji zarzucają rządzącym, że „trwale potępiają kobiety, dziewczęta w ciąży, które zostały zgwałcone lub ryzykowały śmierć z powodów zdrowotnych” – jak sugerowała Merary Mendoza z CEMH.
Z kolei Kevihn Ramos, szef grupy prohomoseksualnej grzmiał, że nowe regulacje wynikają z „religii narzuconej Hondurasowi”.
Wg brytyjskiego „Guardiana”, regulacja, którą prawodawcy określają mianem „tarczy przed aborcją” jest odpowiedzią na feministyczny ruch „zielonej fali”, jaki przetacza się przez Amerykę Łacińską, a który niedawno odniósł jak dotąd największe zwycięstwo, doprowadzając do legalizacji aborcji w Argentynie.
– To tarcza zatrzymująca zieloną falę – komentowała Cristina Alvarado, przedstawicielka Ruchu Kobiet na rzecz Pokoju. – W Hondurasie dochodzi do bezwzględnego naruszenia praw reprodukcyjnych kobiet i dziewcząt – ubolewała.
W Hondurasie, podobnie jak w trzech innych państwach Ameryki Łacińskiej obowiązuje bezwzględny zakaz aborcji. Działacze proaborcyjni obawiają się, że inne kraje z regionu mogą pójść w ich ślady, a nie Argentyny, która niedawno zliberalizowała prawo. Gdyby tak się stało, oznaczałoby to zatrzymanie, a nawet odwrót od postępów w zakresie „praw reprodukcyjnych” dla kobiet w Ameryce Łacińskiej.
Trzy lata temu ustawodawcy głosowali nad projektem reformy, która miała dopuścić aborcję w przypadku gwałtu lub kazirodztwa, gdy życie matki jest zagrożone, a dziecko poczęte nie mogłoby przeżyć poza łonem kobiety. Za liberalizacją prawa opowiedziało się wówczas jedynie ośmiu na 128 deputowanych.
– Żyjemy w niezwykle konserwatywnym społeczeństwie – twierdzi Beatriz Valle, była ustawodawczyni lewicowej partii Libre, która głosowało za dekryminalizacją aborcji. – To kwestia zdrowia publicznego, ale ludzie nie chcą tego widzieć w ten sposób – komentowała.
Reforma konstytucyjna, jaką zaproponowali i przegłosowali w pierwszym czytaniu parlamentarzyści wyklucza również możliwość narzucenia aborcji za pośrednictwem trybunału, jak to zrobiono np. w USA (orzeczenie Sądu Najwyższego Roe przeciwko Wade).
Działaczki aborcyjne uważają, że reforma nie zapobiegnie aborcji, lecz najprawdopodobniej utrzyma status quo, strasząc, że nadal zabijanie dzieci poczętych będzie się odbywać w tzw. podziemiu aborcyjnym w niebezpiecznych warunkach.
W ub. roku – wg danych działaczek proaborcyjnych – dziewczynki w wieku od 10 do 14 lat miały urodzić ponad 800 dzieci. Kobiety zapowiedziały, że wielką inspiracją dla nich są Argentynki i nie zamierzają ustać w walce o legalizację aborcji. – Będziemy dalej walczyć o prawo do decydowania – zapowiedziała Alvarado. – Myślę, że jeśli jest coś, czego możemy się nauczyć od Argentynek, to należy postępować krok po kroku. Argentynie zajęło to ponad 30 lat – konkluduje.
AS