22 stycznia 2013

Niemiecka gospodarka, określana mianem europejskiej lokomotywy, być może wcale nie będzie miała tak dużo „pary”, w co ufa wielu ekonomistów. Bernd Raffelhueschen, profesor finansów z uniwersytetu we Fryburgu opracował symulację, z której wynika, że niemiecki dług wzrośnie do 248 proc. PKB w 2016 r.

 

Reformy, jakie niemieckim finansom funduje minister Wolfgang Schaeuble, mogą okazać się niewystarczające. Strefa euro jest niczym bańka, która w końcu pęknie. Niemcy odczują to m.in. z tego powodu, że do udzielającego gwarancji Europejskiego Banku Centralnego najwięcej dokłada … Bundesbank.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Oficjalnie Republika Federalna miała na koniec minionego roku 2,193 bln euro długu czyli 82,7 proc. PKB największej unijnej gospodarki. 1,059 bln z tej sumy to zobowiązania rządu federalnego, reszta jest zadłużeniem landów i gmin. Traktat z Maastricht zaś określa granicę w wysokości 60 proc. Plan ministra Schaeuble, zakłada, że niemieckie zadłużenie powinno do 2016 r. wrócić do tego bezpiecznego poziomu. W 2016 r. zaś wejdzie w życie poprawka do niemieckiej konstytucji stanowiąca, że rząd RFN nie może zadłużać się na więcej, niż 0,35 proc. PKB. Plany ambitne, jednakże podstawowym ich założeniem jest to, że kryzys w strefie euro nie będzie się pogłębiał.

 

Wówczas do niemieckiego zadłużenia trzeba będzie doliczyć część przypadających na Niemcy gwarancji dla Europejskiego Banku Centralnego. EBC nie ma przecież własnych pieniędzy, a jego kredytodawcami są państwa członkowskie. EBC sporymi sumami gasi od wielu miesięcy kryzys na południu Europy (udzielając kredytów greckim czy hiszpańskim bankom komercyjnym i wykupując państwowe obligacje rządów Portugalii czy Włoch). Kto więc w wypadku niewypłacalności ratowanych poniesie straty?

 

Największym udziałowcem EBC jest niemiecki bank centralny, czyli, de facto, niemieckie państwo. W przypadku odłożenia ad calendas graecas spłaty wpompowanych w południe Europy środków, Niemcy będą musiały dopisać do rachunku dłużnego dodatkowe 445 mld. Wyjście ze strefy euro każdego kolejnego kraju to wzrost gwarancji udzielanych EBC przez Niemcy. I tak, gdyby wyszło całe południe, wtedy do rachunku Berlina trzeba doliczyć nawet 719 mld euro. Faktyczny dług rośnie wtedy do 2,981 bln euro, czyli 112 proc. PKB.

 

Profesor Raffelhueschen posunął się jeszcze dalej, ponieważ uważa, że do tej sumy należałoby jeszcze dodać 3,6 bln euro. Przez starą, poczciwą kreatywną księgowość. Państwo posiada wiele już zaplanowanych przyszłych zobowiązań, które nie ulegną zmianie – renty, wydatki na zdrowie, urzędnicze emerytury. Założenie, że będą one mogły być wypełnione przy pomocy założonych wpływów podatkowych napotyka na podstawowy błąd, opiera się bowiem na fałszywych, bo zawyżonych założeniach demograficznych. Tak powstaje zadłużenie, z którego większość w ogóle nie zdaje sobie sprawy – twierdzi Raffelhueschen. Jeśli wziąć pod uwagę jego wyliczenia, Niemcy w 2016 r. osiągną zadłużenie wynoszące 6,581 bln euro – 248 proc. niemieckiego PKB.

 

 

Tomasz Tokarski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 904 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram