7 marca 2012

Motu Proprio Summorum Pontificum, dokument ogłoszony przez Benedykta XVI w dniu 7 lipca 2007 r. jest wydarzeniem historycznym, którego rzeczywiste znaczenie może pokazać dopiero przyszłość.

 

Rzymski, klasyczny obrządek Mszy Świętej, który prawnie nigdy nie został odwołany, odnajduje teraz pełne zrozumienie. Mszał Rzymski ogłoszony, jak niewłaściwie się sądzi, przez Piusa V, powinien być uznany za nadzwyczajny wyraz tej samej „zasady modlitwy” (lex orandi) sformułowanej przez Nowy Mszał Pawła VI z 1969 i powinien się cieszyć należną czcią ze względu na czcigodny i starożytny zwyczaj (art. 1 M.P.)

Wesprzyj nas już teraz!

 

Każdy kapłan będzie mógł swobodnie celebrować tradycyjną Mszę (art.2), a do obrządku klasycznego mogą być dopuszczeni wierni, którzy z własnej woli o to proszą (art. 4). Proboszczowie i biskupi powinni chętnie przychylać się do próśb wiernych (art.5).

 

Komisja Ecclesia Dei, której władza została wyraźnie wzmocniona, będzie nadal czuwała nad przestrzeganiem i stosowaniem zarządzeń pontyfikalnych (art. 11–12). Oto w dużym skrócie postanowienia nowego dokumentu pontyfikalnego.

 

Spójrzmy, na czym polega ważność tego dokumentu. Głównym celem Motu Proprio, zgodnie ze słowami samego Papieża, jest stworzenie okazji do pojednania i powrotu do pełnej, wewnętrznej jedności w łonie Kościoła, którego rany, spowodowane posoborowymi eksperymentami liturgicznymi, często na granicy możliwości zaakceptowania, jeszcze się nie zabliźniły. Mówię o tym na podstawie doświadczenia – napisał Benedykt XVI w liście towarzyszącym dokumentowi – ponieważ również ja żyłem w tym okresie pełnym oczekiwań i zamieszania. Widziałem, jak samowolne deformacje liturgii bardzo głęboko zraniły osoby, które były w pełni zakorzenione w wierze Kościoła.

Jak zauważył Romano Amerio, pojednawczy charakter klasycznego rytu rzymskiego wynika również z uniwersalności języka łacińskiego, spójnej z religią katolicką, ponieważ język ten, dzięki właściwej mu stabilności leksykalnej i gramatycznej, jest zdolny, bardziej niż jakikolwiek inny, do wyrażania i zachowywania przez pokolenia integralności i niezmienności naszej wiary.

 

Epoka globalizacji zawiera w sobie dążenie do uniwersalności, którą język łaciński i tradycyjny obrządek są w stanie zaspokoić, natomiast droga, na którą wkroczyliśmy pod hasłem „kreatywności” liturgicznej, prowadziła często do fragmentaryzacji językowej i teologicznej, aż do przybrania formy nieakceptowanej „inkulturacji” na płaszczyźnie narodowej, lokalnej, a czasem nawet plemiennej.

 

Drugą ważną cechą rytu rzymskiego jest zdolność przekładu formuł dogmatycznych „zasad wiary” (lex credendi) w jednoznaczne formuły „normy modlitwy” (lex orandi).

 

Kardynał Ratzinger, w napisanej przed wyborem na Stolicę Piotrową książce zatytułowanej Wprowadzenie do Ducha Liturgii, pisał, że dzisiaj, podczas obrzędów liturgicznych, uwaga jest skierowana coraz mniej na Boga, a coraz bardziej na Wspólnotę, a kapłan albo „przewodniczą­cy liturgii”, jak się go teraz chętnie nazywa, staje się rzeczy­wistym i właś­ciwym punktem odniesienia dla całości: Wszystko zależy od niego. To jego trzeba widzieć, to w jego działaniu brać udział, to jemu odpowiadać – to jego kreatywność podtrzymuje całość obrzędu.


W nowej liturgii, centralna część Mszy często nie jest prowadzona w stronę ołtarza, gdzie kapłan działa in persona Christi, ale w kierunku wspólnoty wiernych. Wyrazem tego rozumienia liturgii jest sprawowanie liturgii versus populum, w taki sposób, aby kapłan i wierni mogli widzieć się nawzajem i tworzyć w ten sposób wspólny, zamknięty krąg celebrantów.

 

Już od początków Kościoła, liturgia eucharystyczna była sprawowana przy ołtarzu, który otaczali wierni, a wszyscy, łącznie z celebrującym Mszę, ad Dominum, zwracali się na wschód. Mówi się, że tradycyjna liturgia, ze względu na swoją nieumiejętność zaadaptowania się do współczesnej mentalności, oddaliłaby człowieka od Boga. Współczesna zsekularyzowana epoka zawiera w sobie tęsknotę za świętością i transcendencją, którą ryt rzymski w pełni zaspokaja, jak wynika z rosnącego poparcia dla tego obrządku wśród młodych ludzi. Sam Benedykt XVI podkreślał w swoim liście z 7 lipca: Stało się jasne, że również młode osoby odkrywają tę formę liturgii, czują się nią zafascynowane i w niej upatrują formy szczególnie dla nich odpowiedniej, spotkania z Tajemnicą Najświętszej Eucharystii.

Znaczenie Motu Proprio Benedykta XVI wychodzi jednak poza kwestie liturgii.

 

Jak wszyscy wiemy, na Ojca Świętego wywierano presję, aby dokument nie został opublikowany. Po otrzymaniu papieskiej decyzji, „postępowi” intelektualiści włoscy i zagraniczni oskarżyli Papieża o zamiar przekształcenia biskupów w „notariuszy”, uznano bowiem, iż ci ostatni zostali zwołani wyłącznie po to, aby poświadczyć papieską wolę (artykuł Alberto Melloniego, A biskup staje się notariuszem, opublikowany w „Corriere della Sera” 5 lipca 2007 r. ). Jeśliby uznać rację tych krytyków, to sam Papież stałby się „notariuszem” przywołanym wyłącznie po to, aby poświadczyć wolę biskupów, która zresztą, w tej kwestii, jak i w wielu innych punktach, nie była jednogłośna ani „kolegialna”.

Papież wysłuchał obiekcji i pozwolił, by upłynęło kilka miesięcy, aby sprawa trochę ucichła, a następnie, jak potwierdził w swoim liście apostolskim, wysłuchawszy opinii Ojców Kardynałów zebranych na Konsystorzu w dniu 22 marca 2006, głęboko rozważywszy każdy aspekt sprawy, po przywołaniu Ducha Świętego i zaufawszy w pomoc Bożą, przyjął na siebie, osobiście i w sposób definitywny, odpowiedzialność za własne ­decyzje.

 

Na mocy tego aktu Benedykt XVI ponownie potwierdził prymat i nieomylność Papieża Rzymskiego odpowiedzialnego za sprawowaną władzę tylko i wyłącznie przed Bogiem, w odróżnieniu od wszystkich pozostałych biskupów odpowiedzialnych również przed Papieżem.

 

Papież Rzymski – pisze sławny prawnik, komentując kanony 331 i 333 nowego Kodeksu Prawa Kanonicznego – posiada naczelną władzę jurysdykcyjną nad całym Kościołem i na mocy własnego prymatu władzy uniwersalnej pozostaje najwyższym ustawodawcą Kościoła. Chodzi o dogmat wiary i o rzeczywistość prawną (Joel-Benoit d’Onorio, Le Pape et le gouvernement de l’Eglise, Paryż 1992, s. 100).

 

W sytuacji zamętu, w który popada dzisiaj świat, musimy być szczególnie wdzięczni Benedyktowi XVI nie tylko dlatego, że przywrócił Kościołowi skarb liturgiczny rytu klasycznego, ale że umocnił autorytet Papieża, jedynego, któremu Jezus Chrystus przekazał pełną władzę kierowania ludem Bożym, królowania i zarządzania Kościołem powszechnym (Sobór Watykański I, Konstytucja dogmatyczna „Pastor Aeternus”).

 

Roberto de Mattei

 

Tekst ukazał się w nr. 2 dwumiesięcznika „Polonia Christiana”,

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 793 zł cel: 300 000 zł
45%
wybierz kwotę:
Wspieram