„Gdyby prawa człowieka można było porównać do waluty – pisze magazyn The Foreign Affairs – to z pewnością ich wartość gwałtownie by spadła, wskutek nadmiernej liczby regulacji”. Organizacje międzynarodowe „naprodukowały” tak wiele różnych konwencji dot. ochrony praw człowieka, że prawa te przestały już chronić obywateli i służą reżimom do realizacji celów właściwych totalitaryzmom.
Prawa człowieka spisane kilkadziesiąt lat temu obejmowały najbardziej podstawowe zasady chroniące wolność i godność ludzką. Dzisiaj jednak katalog tych praw znacznie się poszerzył i obejmuje nawet prawo do solidarności międzynarodowej czy prawo do pokoju.
Wesprzyj nas już teraz!
Organizacja Freedom Rights Project wylicza, że ONZ i Rada Europy wydały w sumie 64 umowy regulujące kwestie praw człowieka. Państwa członkowskie obu tych organizacji, które ratyfikowały wszystkie ww. umowy, dodatkowo muszą uznać 1377 klauzul (niektóre z nich mają jedynie charakter techniczny, a nie merytoryczny). Jeśli weźmie się pod uwagę setki poza-traktatowych instrumentów, takich jak rezolucje Zgromadzenia Ogólnego ONZ i Rady Praw Człowieka (HRC), to wszystko to staje się po prostu niemożliwe do wdrożenia.
Zwolennicy praw człowieka – zauważa „FA” – powinni martwić się z powodu tak niebywałej eksplozji regulacji. Bo przecież, jeśli wymaga się od obywateli przestrzegania praw człowieka, to najpierw muszą oni być w stanie je zrozumieć, co jest niemożliwe, ze względu na biurokratyczną plątaninę przepisów.
Eksplozja praw człowieka często sprzecznych ze sobą
Sytuację pogarsza fakt przyjmowania przez podmioty międzynarodowe norm wewnętrznie sprzecznych. Na przykład Powszechna Deklaracja Praw Człowieka z 1948 r. mówi, że „każdy człowiek ma prawo wolności opinii i jej wyrażania”. Jeszcze w czasie zimnej wojny, za namową państw komunistycznych w konwencji Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych (ICCPR) – stanowiącej niejako podstawę międzynarodowego systemu praw człowieka – wprowadzono zakaz niektórych form „mowy nienawiści”. Nie podano jednak wytycznych dot. sposobu rozwiązywania konfliktu między tymi przepisami. Tym samym powstałe zamieszanie prawne i moralne jest obecnie wykorzystywane do ograniczania, a nie ochrony wolności słowa. Niektóre państwa członkowskie ONZ, w tym Egipt i Pakistan, twierdzą, że negatywne wypowiedzi na temat islamu stanowią popieranie nienawiści religijnej, która – ich zdaniem – jest zakazana na mocy paktu.
Magazyn „FA” zauważa, że upowszechnienie i „produkowanie” nowych przepisów dot. praw człowieka – choć mogło wynikać z częściowo dobrych intencji – przyniosło odwrotny skutek od pożądanego. Nadgorliwość technokratów z organizacji pozarządowych i niektórych jest obecnie wykorzystywana przez państwa totalitarne.
„FA” przypomina, że za ekspansją praw człowieka opowiadały się anty-liberalne państwa, które pod płaszczykiem nowych regulacji, chciały ukryć swoje niecne cele. Forum ONZ czy Rada Europy w gruncie rzeczy służą do opracowania nowych standardów praw człowieka i kształtowanianowych przepisów, umożliwiających legitymizację polityczną tyranii.
Magazyn zwraca uwagę na ekspansję tzw. praw trzeciej generacji. Przypomina, że najważniejsza jest kategoria praw odnoszących się do wolności słowa i wolności od tortur. Druga generacja praw obejmuje prawa dot. jakości życia, zdrowia itp. Trzecia generacja – najchętniej tworzonych praw obecnie – ma rzekomo chronić zbiorowe a nie indywidualne prawa i obejmuje prawo do rozwoju, prawo do międzynarodowej solidarności, czy prawo do pokoju.
Niejasne prawa trzeciej generacji „produkowane” przez marksistów i sędziów
Zwolennikami praw trzeciej generacji stały się kraje komunistyczne. Nowe regulacje tak naprawdę do niczego nie zobowiązują, a pozwalają tym krajom atakować przeciwników politycznych i wzmacniać ich reżimy.
Efekt jest taki, że wydają one później uchwały, chwalące np. Koreę Północną za działania podjęte „w celu umocnienia sprawiedliwego społeczeństwa socjalistycznego, które gwarantuje równość i sprawiedliwość społeczną”. Albo uchwały, które zachęcają Kubę do pracy w ONZ „na rzecz rozwoju praw trzeciej generacji, w szczególności wartości solidarności międzynarodowej”.
Co jednak jest najgorsze, to próba ustanowienia praw tak skandalicznych, jak prawo do zabijania dzieci poczętych pod pretekstem ochrony „praw reprodukcyjnych” kobiet, czy prawo do eksponowania zachowań sprzecznych z powszechnymi normami moralnymi (sodomia).
FA przypomina starą sprawdzoną zasadę: „mniej znaczy często więcej”. Im mniej praw znajdzie się w katalogu praw człowieka, tym łatwiej je będzie egzekwować i tym większa będzie ochrona zwykłych obywateli.
Źródło: Foreign Affairs
Agnieszka Stelmach