4 czerwca 2023

O. Jan Strumiłowski OCist: Trójca Święta – istota naszego istnienia

(Żrodło: youtube.com/Blessed Trinity Orlando FL)

Tekst jest zapisem z serii katechez opublikowanych na kanale PCh24 TV pt. „Mały Katechizm Katolicki”.

Rozważania prowadzi o. Jan Strumiłowski OCist – wszystkie nagrania dostępne są TUTAJ

***

Wesprzyj nas już teraz!

Trzecia Prawda Wiary brzmi: Są trzy Osoby Boskie: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty. Jest to dogmat, który wydaje się być najbardziej teoretycznym, który wydaje się nie mieć odzwierciedlenia w naszym życiu. Oczywiście jest to mniemanie błędne, ponieważ jest to jeden z fundamentalnych, a nawet można powiedzieć – podstawowy dogmat Prawdy Wiary. Wierzymy w Boga, który jest Trójcą Świętą. 

Nie chodzi tu o to, że wierzymy w trzech Bogów, jak zarzucają nam niektórzy poganie. My wierzymy w Jednego Boga. Jest tylko jedna istota Boga, jedna istota Najwyższa. Natomiast ta istota Boga nie jest samotnikiem. Gdyby Bóg był tylko jeden, a nie był Trójjedyny, nie mógłby być Miłością. Bo miłość realizuje się w relacji. 

W takim odczytaniu boskości, można powiedzieć filozoficznym, kiedy Boga przedstawiamy jako monolit, jako monadę, jako absolut – Bóg z trudem mógłby być nazwany miłością. Można byłoby powiedzieć, że Bóg aby kochać potrzebował kogoś jeszcze. Wydawałoby się wówczas, że dla urzeczywistnienia swojej miłości Bóg potrzebował człowieka, potrzebował stworzenia.

Tymczasem Bóg, jako Trójca Osób, jest Odwieczną Miłością. I to miłością istotową. I Bóg zawsze był szczęśliwy – Ojciec kochał i kocha Syna – odwiecznie i zawsze Go kocha. Oddaje mu wszystko w akcie rodzenia. Ów akt z teologicznego punktu widzenia jest udzielaniem własnej istoty przez Ojca – Synowi, aby On był. A zatem jest to miłość pełna, miłość wywłaszczająca siebie, miłość rodząca. Syn zaś przyjmuje wszystko z ręki Ojca i jest to miłość receptywna. Syn nie sam stanowi o sobie, ale jest wszystkim tym, czym rodzi Go Ojciec. Przyjmuje wszystko. 

To jest bardzo ważny aspekt miłości, o którym dziś zapominamy. Nam się wydaje, że kochać, to znaczy całkowicie oddać siebie. Natomiast kochać, to znaczy również przyjąć wszystko od Boga. I Syn wszystko przyjmuje. Jest tym, kim Ojciec Go czyni w akcie rodzenia. Ale zaraz, od razu, jednocześnie, Syn wszystko oddaje Ojcu, oddaje Mu całą swoją istotę, jak gdyby powtarzając ten akt ojca: Chcę abyś był, oddaje wszystko Tobie, wszystko co moje należy do Ciebie.

W Ewangelii ta dynamika życia Trójjedynego bardzo wyraźnie jest widoczna w Chrystusie. Duch Święty tymczasem jest istotową, osobową miłością między Ojcem i Synem. W Bogu kochać, to nie oddzielny akt, oddzielony od osoby. W naszym życiu doczesnym w przestrzeni stworzeń, które są złożone, być i działać, to jest coś innego. Ja jestem i ja działam. Natomiast nigdy nie jestem całym swoim działaniem. W Bogu to jest zjednoczone i jednoznaczne. 

Ojciec nie tylko kocha Syna, ale Ojciec jest Miłością do Syna. Syn nie tylko kocha Ojca, ale Syn jest Miłością ku Ojcu. Duch Święty nie tylko jest wzajemną miłością ich Obu, ale jest osobą współistotną Ojcu i Synowi.

Zatem miłość w Bogu jest pełna i jest miarą absolutnej miłości. Jest wzorem miłości, do której my powinniśmy dążyć. Człowiek, na zasadzie podobieństwa do Boga, jest zdolny do miłości, ale nasza miłość nigdy nie jest pełna. My tęsknimy i pragniemy takiej miłości, gdzie nie tylko będziemy kochali ukochanego aktem miłości, który jest od nas oderwany, ale my pragniemy całkowicie siebie oddać, całkowicie należeć i całkowicie przyjąć.

I taka miłość jest możliwa do zrealizowania tylko i wyłącznie w zjednoczeniu z Bogiem. Między innymi z tego powodu ta miłość naturalnie, która zawiązuje się między mężczyzną a kobietą, została podniesiona do rangi sakramentu, aby w jej przestrzeni realizowała się Miłość Boża. Żeby mąż nie tylko kochał żonę, ale ze względu na Chrystusa, na Kościół Święty, na Boga, stawał się miłością do niej, stawał się wywłaszczeniem siebie na rzecz jej dobra i odwrotnie.

Widzimy więc, że w Trójcy Świętej mamy obraz i wzór prawdziwej miłości. Intuicyjnie mamy zapisany obraz tej miłości w naszej naturze, ale on jest nie do zrealizowania w pełni.

W Trójcy Świętej widzimy cel naszego życia – a więc stać się miłością absolutną ku Bogu i ku swoim braciom. Po wtóre Trójca Święta pokazuje nam jak człowiek powinien żyć w sposób pełny – czyli całkowicie angażujący siebie i swoją istotę: Nie tylko modle się do Boga, ale staję się modlitwą do Boga. Nie tylko oddaje siebie Bogu, ale staje się oddaniem Bogu.

Zatem dogmat o Trójcy Świętej tak naprawdę porządkuje i wyznacza początek i kres naszego życia. Dogmat ów jest jakby przedstawieniem tego za czym intuicyjnie tęsknimy, a czego nie posiadamy we własnej naturze i co nie może nam dać spełnienia. Pokazuje, że nasza natura nie może nam dać spełnienia sama w sobie. Aby człowiek mógł żyć spełniony, potrzebuje Boga.

Dogmat o Trójcy Świętej oczywiście porządkuje też inne aspekty naszego życia. Nie jest przypadkiem, że Trójca Święta, chociaż jest współistotna, to każda osoba posiada tą samą godność, należy się jej ta sama cześć, jest równa co do majestatu i chwały, to jednak w pewnym sensie Trójca Święta jest uhierarchizowana. 

Bóg jest początkiem Trójcy. To On rodzi Syna, który jest Logosem, który jest Rozumem, natomiast dopiero z Ojca i Syna rodzi się Akt Woli (mówiąc metaforycznie), którym jest Duch Święty, akt miłości. I to również powinno porządkować i dawać wzór naszego życia. Jeżeli bowiem zasadą życia chrześcijańskiego jest miłość, to ta miłość musi wynikać z poznania. Musi wynikać i z Ojca i Syna. Nie można postawić miłości ponad poznanie. 

Jeśli zapomnimy o dogmacie, zapomnimy o tym Kim jest Bóg naprawdę, zapomnimy kim jest człowiek, a skupimy się tylko na miłości, to nasza miłość stanie się ślepa, beztreściowa i stanie się karykaturą i wykrzywieniem miłości.

I z takim procesem, jak się wydaje, mamy dziś często do czynienia – kładzie się na piedestale miłość, natomiast mówi się, że prawda jest drugorzędna. Ale miłość bez prawdy może skończyć się nawet na umiłowaniu grzechu. I to widzimy chociażby w takim pojęciu jak „tolerancja”, która jest niczym innym jak wykrzywieniem miłości, jak miłością bez poznania.

Jeżeli poznajemy w Bogu obiektywny porządek rzeczy, poznajemy co się Bogu podoba i to zaczynamy kochać, to wówczas nasza miłość jest uporządkowana, wtedy miłość nie skłoni się ku temu co jest przeciwne Bogu, co grzeszne, ale zacznie to nienawidzić. Święty Tomasz z Akwinu mówi, że nienawiść grzechu również jest owocem miłości.

Dogmat o Trójcy Świętej jest więc dogmatem, który wyznacza istotę naszego istnienia – początek, wzór i cel. Kochać w takim porządku jaki odwiecznie istnieje w Bogu. Zanurzyć się w istotowej, substancjalnej Miłości, jaką jest Bóg. Ona będzie celem i kresem wszelkich pragnień naszej natury i wszelkich pragnień, które Bóg w tej naszej naturze umieścił. Bez Boga, bez Boga Trójjedynego, nie ma prawdziwego spełnienie i nie ma prawdziwej miłości.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie