6 kwietnia 2022

Przewodnicząca KE organizuje w Polsce wydarzenie na rzecz uchodźców, a prezydent Duda… dołącza [OPINIA]

(© European Union 2019 – Source: EP, CC BY 4.0 , via Wikimedia Commons)

Wyobraźmy sobie, że ktoś urządza w twoim domu imprezę, zaprasza kolegę zza oceanu, a Ciebie informuje na samym końcu, kiedy wszystko jest już dograne. W taki właśnie sposób potraktowała polskiego prezydenta Ursula von der Leyen, ogłaszając swoją inicjatywę w europarlamencie.

„Polacy są niesamowici. Cały kraj solidaryzuje się z ukraińskimi gośćmi. Dlatego z premierem Justinem Trudeau zwołujemy w sobotę w Warszawie uroczystość „Stand Up For Ukraine”. Dołącza do nas prezydent Andrzej Duda” – powiedziała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podczas dzisiejszej sesji plenarnej.

Tak a nie inaczej sformułowane ogłoszenie oznacza jedno: nasz rząd dostał potężnego dyplomatycznego prztyczka w nos. Mimo wielu inicjatyw na rzecz uchodźców z Ukrainy, przeznaczenia ogromnych pieniędzy na opiekę zdrowotną, edukację, ba!, nawet „500 plus”, przewodnicząca KE ani słowem nie wspomniała o wysiłkach obecnej ekipy rządzącej.

Choć to prawda, że ogromne koszty przyjęcia doświadczonych wojennym dramatem ludzi ponosi przede wszystkim społeczeństwo, to jednak pomoc nie sprowadza się jedynie do zbiórek obywatelskich i oddolnych inicjatyw.

Ale czy mogło być inaczej? Przecież przewodnicząca instytucji, która od dłuższego czasu grilluje nasz rząd za brak dostatecznego oddania w służbie „unijnych wartości” nie będzie nagle chwalić tej samej ekipy za otwarcie na imigrantów. Zwłaszcza, że dokładnie w tym samym dniu, w europarlamencie odbywa się debata na temat… „praworządności” w Polsce.

Sama inicjatywa natomiast aż kipi od hipokryzji. O niepodległej Ukrainie mówić będzie niemiecka komisarz, do niedawna jedna z najważniejszych twarzy ekipy Merkel, której z rosyjskiego gazu stworzyła instrument nacisku politycznego w Europie (izolując Ukrainę) przy jednoczesnym sponsorowaniu machiny wojennej Kremla. Von der Leyen ani słowem nie zająknęła się nad opieszałością, z jaką Niemcy podchodziły do sankcji surowcowych po wybuchu wojny. Co więcej, w swoim dzisiejszym przemówieniu z wielką pompą zapowiedziała nowe unijne sankcje, ale tylko na węgiel; o gazie cicho sza! A nawet te, niezwykle łagodne restrykcje, na skutek sprzeciwu kilku państw ostatecznie nie przeszły.

Z kolei o konieczności sprzeciwu wobec dyktatorskiego tyrana mówić będzie polityk, który w dwa lata zamienił jedną za najbardziej liberalnych demokracji w sanitarny gułag, a protesty przeciwników szczepionkowego zamordyzmu rozpędził w niekonstytucyjny sposób za pomocą pałek, gazu i koni.

Inicjatywa przewodniczącej KE rodzi jednak dużo poważniejsze pytania. Czy już faktycznie staliśmy się już jedną z unijnych republik, gdzie namiestnicy mogą wchodzić z butami i robić co chcą?

Piotr Relich

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(17)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 144 227 zł cel: 300 000 zł
48%
wybierz kwotę:
Wspieram