Biegli ocenili, że ubezpłodnienie dokonane przez lekarzy podczas porodu na Wiolettcie Szwak, było medycznie niepotrzebne. Kobieta od czterech stara się o to, by sąd ukarał lekarkę, która dokonała zabiegu.
Sprawa Szwak stała się głośna m.in. za sprawą tego, że państwo odebrało jej nowonarodzone dziecko, Różę. Doszło do tego cztery lata temu. Okazało się też, że podczas porodu lekarz przeciął świeżo upieczonej matce jajowody. Sterylizacji dokonano bez zgody kobiety. Lekarze zmieniali też uzasadnienie zabiegu. Najpierw twierdzili, że Szwak groziło wykrwawienie, potem tłumaczyli, że przy kolejnej ciąży istniało ryzyko pęknięcia macicy.
Wesprzyj nas już teraz!
Prokuratura dwukrotnie umarzała sprawę. Szwak jednak nie poddawała się i wystąpiła z oskarżeniem prywatnym przeciwko lekarce. Powołani w związku z tym biegli stwierdzili, że zabieg był niczym nieuzasadniony.
– O ile można przyjąć, że dla zahamowania krwawienia niezbędne było nawet wielokrotnie podwiązanie jajowodu, o tyle nie było żadnych wskazań do jego przecinania, bo to mogło spowodować tylko kolejne krwawienie. To sprowadzanie sprawy do absurdu – ocenił ginekolog prof. Marian Gabryś.
Prokuratura, która wcześniej umarzała postępowania deklaruje, że obserwuje sprawię, ale „to jeszcze nic nie oznacza”.
Źródło: gość.pl
ged