17 listopada 2020

Unijni urzędnicy narzekają na Węgry. Poszło o blokadę pakietu pomocowego i budżetu

(źródło: pixabay.com)

Węgry i Polska zablokowały w poniedziałek (16 listopada) przyjęcie nowego budżetu UE i pakietu naprawczego po koronawirusie, kwestionując powiązanie wypłaty funduszy unijnych z poszanowaniem praworządności. Dyplomaci zwracają uwagę, że kryzys jaki powstał w związku z decyzją Warszawy i Budapesztu jest poważny, ale główną winą za niego obciążają Victora Orbana.

 

„Poniedziałkowa blokada oznacza, że ​​ani budżet, ani fundusze naprawcze – oba kluczowe dla wpompowania środków unijnych do spustoszonej przez pandemię europejskiej gospodarki – nie mogą być uruchomione w najbliższym czasie” – zwraca uwagę euobserver.com.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Wysoki rangą dyplomata UE miał wcześniej powiedzieć, że blokada wpędzi UE w „kryzys”. Spowoduje to dalsze opóźnienia związane z uruchomieniem środków. O kolejnych krokach zadecydują niemiecka kanclerz Angela Merkel, przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i przywódcy UE.

 

Już trwają zakulisowe negocjacje w sprawie. Dyplomata zwracał uwagę, że decyzja Polski i Węgier dodatkowo wydłuży okres oczekiwania na pieniądze. Większość parlamentów krajowych musi ratyfikować decyzję w sprawie uruchomienia zasobów własnych na odbudowę, co oznacza, że pieniądze z funduszu naprawczego mogłyby najwcześniej napływać do państw UE w drugim kwartale 2021 r., ale w obecnej sytuacji ta data jeszcze się przesunie.

 

W czwartek liderzy UE mają zorganizować wideokonferencję, podczas której będą m.in. szukali rozwiązania obecnego impasu.

 

Niektórzy dyplomaci wskazują, że spełnienie żądań Viktora Orbana niczego nie rozwiąże, ponieważ i tak Parlament Europejski, który musi przyjąć budżet europejski, nie zgodzi się na złagodzenie warunkowości w zakresie praworządności.

 

Komisarz ds. budżetu Johannes Hahn jest rozczarowany wynikiem spotkania. „Wzywam państwa członkowskie do przyjęcia odpowiedzialności politycznej i podjęcia niezbędnych kroków w celu sfinalizowania całego pakietu. Tu nie chodzi o ideologie, ale o pomoc dla naszych obywateli w najgorszym kryzysie od czasów drugiej wojny światowej!” – tweetował.

 

Niemiecki europoseł Manfred Weber z Europejskiej Partii Ludowej (EPP), do której należał premier Węgier Viktor Orban, stwierdził, że „każdy, kto szanuje praworządność, nie ma się co obawiać tego mechanizmu”. Apelował, by polski i węgierski rząd nie „tworzyli fikcyjnej opozycji,” bo jedynym wrogiem UE jest koronawirus., a nie wartości zawarte w traktatach unijnych.

 

Warunek dotyczący praworządności oznaczałby, że w przypadku naruszenia wartości i zasad UE, które można w wyraźny sposób powiązać z funduszami UE, Komisja Europejska mogłaby zalecić zawieszenie lub zamrożenie funduszy, jeśli większość państw członkowskich wyraziłaby na to zgodę.

 

Podczas lipcowego spotkania przywódcy UE zgodzili się na pakiet pomocowy i budżet unijny na następne 7 lat. Chociaż próbowano zdefiniować warunkowość w zakresie praworządności, ostatecznie uznano zapis, który był bardzo niejasny i osłabiał warunkowość wypłaty funduszy. Holandia, Finlandia, Dania, Szwecja, Luksemburg, Belgia i Austria nalegają na silniejsze uzależnienie wypłaty środków od przestrzegania zasad praworządności.

 

W liście do wyższych urzędników UE w zeszłym tygodniu Morawiecki powiedział, że Polska nie zaakceptuje „żadnych mechanizmów uznaniowych opartych na arbitralnych, motywowanych politycznie kryteriach”.

 

Z kolei rzecznik rządu węgierskiego Zoltan Kovacs powiedział w poniedziałek, że powiązanie z rządami prawa „jest sprzeczne” z porozumieniem przywódców UE z lipca.

 

Podczas gdy zarówno Budapeszt, jak i Warszawa zablokowały postęp w sprawie przyjęcia budżetu i pakietu naprawczego, wielu dyplomatów i urzędników unijnych obarczyło większą winą premiera Węgier Viktora Orbána. Zarzucono mu, że szantażuje Brukselę.

 

– Wszyscy wiedzą, że to impas. Jesteśmy na rozdrożu i nikt nie wie, dokąd to zaprowadzi. Wiemy tylko, że cały pakiet nie może zostać zatwierdzony, dopóki nie będziemy mieli Węgrów po swojej stronie – tłumaczył jeden z dyplomatów, dodając, że negocjacje będą kontynuowane i Węgrzy w pewnym momencie będą musieli odkryć swoje karty. Dyplomata użył niecenzuralnego słowa, narzekając, że w przeciwnym razie UE znajdzie się w bardzo trudnej sytuacji.

 

Po decyzji ambasadorów w sprawie mechanizmu praworządności, Węgry i Polska wykorzystały prawo weta, blokując działania w kierunku sfinalizowania tak zwanej decyzji w sprawie zasobów własnych. To warunek wstępny zaciągnięcia pożyczek na nowy fundusz naprawczy w wysokości 750 miliardów euro.

 

Warszawa i Budapeszt zasygnalizowały również, że wstrzymują polityczne poparcie dla siedmioletniego budżetu, który powinien obowiązywać od 1 stycznia. Bruksela i inni urzędnicy unijni oskarżają polski i węgierski rząd o krzywdzenie własnych obywateli.

 

Ubolewają także, że „Orbán odmówił ustąpienia nawet po serii spotkań i osobistych błagań, w tym ze strony niemieckiej kanclerz Angeli Merkel, przewodniczącego Rady Charlesa Michela i najwyższych urzędników z Francji, Włoch, Hiszpanii i Portugalii, niektórych krajów najbardziej dotkniętych przez koronawirusa” – zaznacza „Politico”.

 

– To nie koniec historii, wkraczamy teraz w fazę polityczną. Ale jeśli paraliż będzie trwał, ryzykujemy, że będziemy dysponować bardzo ograniczonym budżetem i jedynie obowiązkowymi wydatkami i bez zobowiązań w zakresie funduszy strukturalnych, polityki zagranicznej itp. – zasugerował jeden z wpływowych dyplomatów, wypowiadających się dla „Politico” dodając, że w rzeczywistości opcje są dość ograniczone.

 

Zwraca się uwagę, że nawet gdyby udało się przyjąć plan naprawy po koronawirusie jako „porozumienie międzyrządowe”,  to ta opcja jest zbyt skomplikowana i czasochłonna, a także ryzykowna, jeśli chodzi o zarządzanie, co pokazał program zwalczania kryzysu zadłużenia strefy euro.

 

Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro przed lipcowym szczytem zwracał uwagę, że nie można ustąpić  w kwestii praworządności. – To jest kwestia, która przesądzi o tym, czy Polska będzie suwerennym podmiotem UE, czy też będzie politycznie i instytucjonalnie zniewolona. Nie chodzi o państwo prawa… ale o niewolnictwo polityczne i instytucjonalne – tłumaczył.

 

Siedmioletni budżet będzie musiał zyskać akceptację Parlamentu Europejskiego i jednomyślne poparcie Rady, by mógł wejść w życie. Decyzja w sprawie zasobów własnych także wymaga jednomyślnego poparcia w Radzie, zanim zostanie ratyfikowana przez parlamenty krajowe państw członkowskich.

 

Nawet jeśli premierzy Węgier i Polski ustąpiliby w kwestii powiązania wypłaty funduszy z przestrzeganiem zasad praworządności, ostatnie słowo i tak będzie należeć do parlamentów krajowych.

 

Chociaż decyzja o wecie Węgier i Polski nie była zaskoczeniem, europejscy urzędnicy oburzyli się, że oba kraje stanęły na drodze do przyjęcia „przełomowego planu finansowania”.

 

Niemiecki minister ds. europejskich Michael Roth twierdzi, że  żaden kraj nie ma żadnego powodu, by sprzeciwić się przepisom dotyczącym praworządności, chyba że zamierza naruszać zasady UE. – Jeśli przestrzegasz zasad praworządności, nie masz się czego obawiać – przekonywał.

 

Francuski minister ds. europejskich Clément Beaune nalegał na osiągnięcie kompromisu, ale zastrzegł, że Paryż nie wycofuje się ze swojego poparcia dla mechanizmu praworządności.

 

Źródło: euobsserver.com, politico.eu

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 515 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram