Protestanci nie mogą przyjmować Komunii świętej – chyba, że są Niemcami. W środę biskupi Kościoła katolickiego w RFN opublikowali dokument, w którym mówią wprost o takiej możliwości. Choć nie są to formalne wytyczne episkopatu, a jedynie „pomoc” duszpasterska, efektem jest sformalizowanie heterodoksyjnej praktyki. Wszystko to dzieje się za zgodą i wiedzą Ojca Świętego.
Zmagania z Watykanem
Wesprzyj nas już teraz!
W Niemczech od wielu lat protestanci żyjący w małżeństwie z katolikiem przystępują do Komunii świętej. Księża i biskupi z zasady nie odmawiają im dostępu do Najświętszego Sakramentu. Dotąd działo się to w sposób niesformalizowany. Niemiecki episkopat uznał jednak, że w rok po pięćsetleciu reformacji należy pójść szybko naprzód na drodze ekumenizmu i tę skrajnie kontrowersyjną praktykę oficjalnie usankcjonować. Stąd na zebraniu biskupów w lutym tego roku większością 2/3 głosów przyjęto dokument pod tytułem „Iść z Chrystusem – szukając jedności. Łączone wyznaniowo małżeństwa i wspólny udział w Eucharystii”. Stwierdzono w nim, że ci protestanci, którzy pragną przyjmować wspólnie ze swoim katolickim małżonkiem Komunię świętą, mogą to robić, o ile podzielają katolicką wiarę w Eucharystię. Tekst miał zostać opublikowany jako „wytyczne” Konferencji Episkopatu. Zamysł spotkał się jednak z oporem mniejszości biskupów; siedmiu z nich, pod przewodnictwem arcybiskupa Kolonii kard. Rainera Woelkiego, napisało list do Watykanu, prosząc o wyjaśnienie, czy publikacja takiego dokumentu byłaby w ogóle dopuszczalna. W Stolicy Apostolskiej uznano, że nie. Na początku czerwca prefekt Kongregacji Nauki Wiary abp Luis Ladaria wysłał list do kard. Rainera Marxa, pisząc, że ogłoszenie wytycznych byłoby „przedwczesne”. Decyzję tę podjął sam Ojciec Święty po rozmowach z przedstawicielami niemieckiego episkopatu.
Tekst Kongregacji, mimo że pozornie krytyczny, był bardzo niepokojący. Niezgodę motywowano znaczeniem sprawy interkomunii dla Kościoła powszechnego; uznano, że episkopat nie może jako całość podejmować takiej jak niemiecka decyzji. Ani słowem nie stwierdzono jednak, by sam zamysł udzielania protestantom Komunii świętej był błędny, choć w istocie jasno wynika to z dwutysiącletniej Tradycji oraz z przepisów Kodeksu Prawa Kanonicznego, potwierdzonych przez św. Jana Pawła II w dwóch przynajmniej dokumentach, Ut unum sint oraz Ecclesia de Eucharistia.
Można było mieć wrażenie, że papież Franciszek w istocie aprobuje niemiecki pomysł. Pogłębiało je przypominanie jego słów wypowiedzianych w listopadzie 2015 roku w zborze luterańskim Christurkirche w Rzymie. Ojciec Święty zachęcił tam luterankę mającą za męża katolika, by rozważała rzecz w sumieniu i „szła naprzód”. Teraz okazało się, że rzeczywiście, mimo wielkich kontrowersji dla Stolicy Apostolskiej treść niemieckiego dokumentu jest do przyjęcia. Ojciec Święty powiedział o tym zupełnie wprost podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu. Wracając do Rzymu z Genewy stwierdził, że wysłany za jego zgodą do Niemiec list Kongregacji „nie był hamulcem ekumenizmu”. „Gdy Konferencja Episkopatu coś aprobuje, staje się to natychmiast uniwersalne. I to jest trudność w dyskusji, nie tyle sama treść” – powiedział papież, dodając, że Niemcy intensywnie zajmowali się problemem interkomunii i w swoim dokumencie „dobrze” go opracowali. Ta wypowiedź zwiastowała przełom.
Dokument ogłoszony
I przełom przyszedł. Rada Stała Konferencji Episkopatu Niemiec ogłosiła, że wśród biskupów osiągnięto porozumienie w sprawie interkomunii – i dokument „Iść z Chrystusem…” został opublikowany. Ważna zmiana: nie jako „wytyczne”, a jedynie jako „orientacyjna pomoc”. To znaczy, że nie ma pod nim pieczątki Konferencji Episkopatu; tekst nie ma żadnej mocy prawnej, jest jedynie „głosem w dyskusji”, którym mogą – jeżeli zechcą – kierować się poszczególni biskupi „na własną odpowiedzialność”. Rada Stała w towarzyszącym tej publikacji komunikacie pisze, że podjęła taką decyzję „czując się zobowiązana by odważnie postępować naprzód na drodze do jeszcze większej jedności chrześcijan”. Sam dokument został zaprezentowany jako „duchowa pomoc w podejmowaniu decyzji sumienia w ramach duszpasterskiego towarzyszenia w poszczególnych przypadkach łączonych wyznaniowo par małżeńskich, które mają poważną duchową potrzebę przyjmowania Eucharystii”.
Co szczególnie istotne, publikacji dokonano ewidentnie w porozumieniu ze Stolicą Apostolską. Na stronie Konferencji Episkopatu Niemiec opublikowano notę datowaną na 12. czerwca, jaką kard. Reinhard Marx zaadresował korespondencję do Ojca Świętego. Pisał w niej, że na podstawie wszystkich odbytych rozmów uznaje za możliwe ogłoszenie dokumentu jako „orientacyjnej pomocy”, rozumiejąc, że Watykan sprzeciwia się innej formie publikacji ze względu na wagę problemu dotyczącego przecież całego Kościoła powszechnego. Papież wiedział zatem, że publikacja nastąpi. Co więcej na włoskim portalu „Vatican Insider” z datą 26. czerwca – dzień przed ogłoszeniem dokumentu – pojawił się wywiad z samym prefektem Kongregacji Nauki Wiary abp. Ladarią, który potwierdza „samolotowe” słowa papieża, zapewniając, że wysłany do Niemców list nie był rzeczywiście żadnym rodzajem „hamulca”.
Całkowity triumf progresistów?
Czy można mówić o kompromisie? Do pewnego stopnia tak, bo Stolicy Apostolskiej udało się przekonać Niemców do pewnego samoograniczenia. A jednak kard. Marx i zwolennicy jego opcji odnieśli zasadniczo zdecydowany triumf. Ich celem było formalne umocowanie istniejącej już w całym krajowym Kościele praktyki – i to się dokonało. Choć dokument nie ma pieczęci episkopatu, to przecież zaaprobowała go Rada Stała, w skład której wchodzą przedstawiciele wszystkich niemieckich diecezji; co więcej, tekst został zaakceptowany przez samego papieża. Dzięki temu oficjalnie usankcjonowano udzielanie Komunii świętej protestantom, przenosząc ten proceder z pewnego półcienia w pełne światło dnia. Byłoby kłamstwem twierdzić, że nie ma to znaczenia dla całego Kościoła powszechnego. Publiczne wyrażenie zgody na udzielanie w gruncie rzeczy świętokradczej Komunii świętej nie jest i nigdy nie może pozostawać obojętnym.
Jest przy tym faktem, że każdy biskup może podjąć decyzję odrębną. Problem w tym, że w Niemczech niewielu ordynariuszy dostrzega jakiekolwiek przeszkody w dopuszczeniu protestantów do Eucharystii. Sam kardynał Woelki, twarz oporu wobec pomysłu Marxa, wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że osobiście… nigdy nie odmówił żadnemu protestanckiemu małżonkowi katolika Komunii świętej; taka Eucharystia w ogóle mu nie przeszkadza, nie chciał po prostu tego formalizować, a już z pewnością nie na poziomie krajowego episkopatu! Póki co będzie mógł rzeczywiście zostawić rzeczy takimi, jakimi są: nie ogłaszając żadnych diecezjalnych wytycznych, nadal dawać pełne przyzwolenie na wspólną Komunię mieszanych małżeństw. Inni, o bardziej jeszcze progresywnym nastawieniu, będą mogli wykorzystać dokument do wypracowania własnych formalnych kryteriów. Choćby biskup Gerhard Feige z Magdeburga; ten zagorzały ekumenista po przesłaniu Niemcom listu Kongregacji, pozornie krytycznego, wzywał wiernych, by się nim nie przejmowali i dalej „robili swoje”.
Decentralizacja, czyli gwałcenie prawa Kościoła
Cała sprawa rzuca niesamowicie ciekawe światło na słynną decentralizację Kościoła katolickiego, którą papież Franciszek ogłosił w swojej adhortacji apostolskiej Evangelii gaudium. O ile w przypadku rozwodników w nowych związkach poszczególnym episkopatom i diecezjom dano do ręki papieski tekst, na gruncie którego dokonywali zmian duszpasterskich i de facto doktrynalnych, teraz żadnego dokumentu nie ma. Okazuje się, że w ramach decentralizacji możliwe jest nawet samowolne interpretowanie prawa kościelnego i jego naginanie dla własnych potrzeb czy raczej oczekiwań. Niemiecka propozycja teoretycznie opiera się na Kodeksie Prawa Kanonicznego. W KPK zasadniczo gwarantuje się biskupom możliwość podejmowania konkretnej decyzji, w jakich okolicznościach protestant może przyjąć Komunię świętą. Kodeks formułuje jednak kilka warunków, które można byłoby nazwać brzegowymi. Jednym z nich jest niedostępność duszpasterza własnej denominacji. Drugim – zajście „niebezpieczeństwa śmierci lub innej poważnej konieczności”. Pierwszy z warunków w Niemczech nigdy nie jest wypełniony, ale – mówiąc bez ogródek – biskupi niemieccy po prostu to ignorują. Skupiają się raczej na drugim warunku. Określenie „inna poważna konieczność” interpretują tak, że mieści się w nim – jak się to określa – „paląca duchowa potrzeba wspólnego przystępowania do Komunii świętej”. Tymczasem jest to wyraźna nadinterpretacja, co wyłożył niedawno w krótkim i zwięzłym artykule kardynał Walter Brandmüller; ten wieloletni przewodniczący Papieskiego Komitetu Nauk Historycznych podkreśla, że KPK ogranicza możliwość udzielania Komunii świętej protestantom do sytuacji skrajnych, jak wojna, prześladowania, katastrofy naturalne. W żadnym wypadku nie może mieścić się tu małżeństwo mieszane; w tym wypadku Brandmüller zaleca raczej, by protestant pragnący Komunii świętej po prostu przeszedł na katolicyzm.
Bo sprawa nie ma przecież wyłącznie wymiaru prawnego, ale i wymiar teologiczny. Zdaniem krytyków niemieckiego pomysłu sytuacja, w której protestant będzie podzielał „katolickie rozumienie Eucharystii” jest z powodów zasadniczych niemożliwa; nawet jeśli chrześcijanin taki widziałby w Komunii świętej rzeczywiste Ciało Chrystusa, to przecież odrzuca jeden z fundamentalnych wymiarów Najświętszego Sakramentu, będącego znakiem pełnej jedności z Mistycznym Ciałem Chrystusa, którym w pełni jest tylko Kościół katolicki, a którym nie są na pewno tysięczne wspólnoty protestanckie, odrzucające wiele prawd wiary, kierowane przez samozwańczych biskupów, nieposiadające nawet kapłanów. Tak widzą to kardynałowie Gerhard Müller, Willem Eijk, Paul Cordes, Francis Arinze… I choć bili na alarm, apelując o obronę jedności doktrynalnej Kościoła katolickiego i powstrzymanie Niemców, ich głos nie został wysłuchany.
Decentralizacja ma swoje prawa i w Niemczech warunki dyktują Niemcy.
Polskie milczenie
W swoim komunikacie Rada Stała zapowiada, że temat wspólnej Komunii świętej będzie jeszcze dyskutowany, a okazją do pogłębienia rozumienia tego problemu ma stać się jesienne zebranie plenarne Episkopatu. Niewątpliwie, skoro biskupi chcą „odważnie postępować naprzód” na drodze ekumenicznej, nie należy spodziewać się obrony świętości Eucharystii! Dojdzie raczej do dalszego wyprzedawania wiary katolickiej i pogłębiania stopnia protestantyzacji Kościoła katolickiego w Niemczech. Sytuacja staje się naprawdę paląca. Z miesiąca na miesiąc pogłębia się przepaść dzieląca progresistów od zwolenników wierności nauczaniu Kościoła. W niejednej niemieckiej diecezji Komunię świętą może przyjmować dziś protestant i rozwodnik w nowym związku; do Stołu Pańskiego może przystąpić także osoba stosująca antykoncepcję. I na wszystko ma mniej lub bardziej formalne dokumenty biskupów! Przyjeżdżając z tej diecezji do Polski, ten sam człowiek znajduje się nagle w innym Kościele, bo przecież nie chodzi tu o błahe różnice, ale o ocenę spraw fundamentalnych dla życia ludzkiego i zbawienia człowieka. Czyny w Niemczech dopuszczalne czy wręcz słuszne w Polsce oceniane są za prowadzące do potępienia. Tej szalonej sytuacji nie da się długo utrzymać w jednym Kościele katolickim. Kłopot w tym, że choć nad Wisłą wiele mówi się o wierności niezmiennemu Magisterium, to w praktyce… trudności są ignorowane. W swoich wytycznych do Amoris laetitia polscy biskupi temat Eucharystii dla rozwodników po prostu przemilczali, zupełnie, jakby od kilku lat nie żył nim Kościół na całym świecie.
A rozwój wypadków trwa – rozwodnicy, protestanci, wkrótce może i homoseksualiści. Obyśmy nie obudzili się za późno.
Paweł Chmielewski