Jeśli ktoś myślał, że po zwycięstwie homoseksualisty o pseudonimie Conchita Wurst Eurowizja już nikogo nie zaskoczy skalą rewolucyjnej propagandy, to był w potężnym błędzie. W tym roku zwyciężyła bowiem artystka śpiewająca utwór o feministycznym wydźwięku, a podczas występu Netty Barzilaj na scenie ustawiono dziesiątki pogańskich kotów maneki-neko rodem z Dalekiego Wschodu. Inna sprawa, że zwyciężczyni reprezentowała kraj, którego geograficzna europejskość pozostawia wiele do życzenia.
Tekst piosenki pt. Toy (pl. Zabawka) nawiązywać ma do akcji #MeToo, której celem jest walka z plagą molestowania seksualnego. Jednak zamiast ochrony kobiet, słowa śpiewane przez Nettę Barzilaj brzmią raczej jak bełkotliwy feministyczny manifest ideologiczny nastawiony na konfliktowanie płci.
Wesprzyj nas już teraz!
Jest więc zarówno mowa o sprowadzaniu mężczyzny do parteru, jak i stawianie kobiet w roli istot wyższego rzędu – tym kończy się bowiem walka o „równość”. Mężczyzna – nazwany w piosence chłopakiem – jest więc głupi, kobieta zaś boska.
Innym kontrowersyjnym wymiarem występu Netty Barzilaj jest fakt, że w jego trakcie na scenie zobaczyć mogliśmy wiele kotów maneki-neko. Kojarzone są one z religiami Dalekiego Wschodu – słowem: z pogaństwem. Niewykluczone więc, że ortodoksyjni żydzi – rodacy wokalistki, nie będą zadowoleni z takiej aranżacji. Szczególnie, że towarzyszyły jej również trudne do zidentyfikowania chaotyczne, wręcz szalone tańce.
Fakt, że tegoroczny zwycięzca konkursu Eurowizji pochodzi spoza Europy – z Izraela – wydaje się najmniejszym problemem przy przesłaniu zwycięskiego utworu oraz budzących uzasadnione zastrzeżenia elementach scenicznej aranżacji występu.
MWł