29 sierpnia 2024

Komuniści przeciwko komunistom i banderowskim zbrodniarzom. Kulisy akcji „Wisła”

(Nieznany autor, Domena publiczna, via Wikimedia Commons)

Zdaje sobie pani sprawę, czym była operacja „Wisła”, i wie pani, że ci wszyscy Ukraińcy zostali przymusowo wygnani z terytoriów ukraińskich, żeby zamieszkać m.in. w Olsztynie – powiedział w środę podczas jednej z debat imprezy politycznej Campus Polska Przyszłości minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba.

Ukraiński polityk próbował zrównać wymordowanie 150 tys. Polaków (do dzisiaj nie wiemy, ilu naprawdę zginęło) przez Ukraińców w trwającym od 1939 roku ludobójstwie na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej z tzw. akcją „Wisła”, a nawet zrzucić odpowiedzialność za rzeź wołyńską na samych Polaków, którzy – jak można było odczytać między wierszami – sami byli sobie winni.

Gdybyśmy dzisiaj zaczęli grzebać w historii, to jakość rozmowy byłaby zupełnie inna i moglibyśmy pójść bardzo głęboko w historię i wypominać sobie te złe rzeczy, które Polacy uczynili Ukraińcom i Ukraińcy Polakom – mówił dalej Kułeba, chcąc sprowadzić dyskusję na temat Wołynia do absurdu.

Wesprzyj nas już teraz!

Biorąc pod uwagę, że obecni na debacie z Kułębą  minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski oraz prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski nie zareagowali na skandaliczne słowa Ukraińca moim obowiązkiem, jako Polaka, któremu leży na sercu podwójny mord dokonany na Polakach na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej (jednego dokonali w latach 1939-1947 Ukraińcy, a drugiego w latach 1947-2024 politycy polscy, rosyjscy i ukraińscy, którzy wykorzystują krew Polaków do własnych brudnych gierek) jest odbić piłeczkę w stronę Kułeby i przypomnieć kilka faktów na temat akcji „Wisła”.

Według najnowszych badań, po wytyczeniu przez Stalina przyszłych granic państwa polskiego, za linią Curzona mieszkało około 700 tys. Ukraińców. Wysiedlenia w rzeczywistości rozpoczęły się po podpisaniu umowy między PKWN a ZSRR we wrześniu 1944 roku, w ramach której ludzie Stalina przetransportowali ze wschodniej Polski do swojego kraju prawie 500 tys. Ukraińców. Operacja ta została przerwana przez kolejny „Wielki Głód”, jaki zapanował w ZSRR w 1946 roku. Ukraińcy widząc „sowiecki dobrobyt”, zaczęli z powrotem masowo uciekać do Polski.

W tym czasie na terenie Polski przebywało około 2 tys. banderowców dokonujących kolejnych aktów terroru wobec Polaków. Co miesiąc dochodziło do ponad 100 brutalnych napaści na naszych rodaków ze strony Ukraińskiej Powstańczej Armii. W tamtym czasie w województwach rzeszowskim i lubelskim śmierć była niczym kromka chleba – Polacy ginęli codziennie i to na ogromną skalę.

UPA stosowała wówczas wobec Polaków wiele „sprawdzonych metod”, wykorzystywanych podczas ludobójstwa dokonanego na Polakach na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Ukraińskie „misterium opętania” rozpoczęło się na nowo i towarzyszyło mu ponad trzysta okrutnych sposobów na mordowanie Polaków. Co gorsza: wyżywanie się na Polakach nadal dawało Ukraińcom „chorą satysfakcję”. Gwałcono młode kobiety, a następnie obcinano im piersi, uszy, nos, wydłubywano oczy. Kobietom w ciąży rozcinano brzuchy, wyciągano nienarodzone dziecko, które rozdeptywano na ziemi. Mężczyznom wycinano na czole symbol orła, rozcinano usta z obu stron i pisano „Polska od morza do morza”.

Komuniści rządzący Polską nie mogli sobie pozwolić na tego typu „incydenty” na swoim terytorium. Działania banderowców na polskich ziemiach znajdowały szerokie poparcie m.in. u Nikity Chruszczowa i Ołeksandra Kornijczuka – jednych z najbliższych współpracowników Stalina. Przez cały czas „molestowali” oni sowieckiego dyktatora, żeby ten odebrał Polsce Włodawę, Chełm, Zamość, Przemyśl, Lesko, Sanok aż po Nowy Sącz. Terror dokonywany na Polakach przez zbrodniarzy OUN-UPA stanowił ku temu doskonały pretekst.

Ze względu na to, że komuniści w Polsce nie chcieli utracić tak ogromnej „strefy własnych wpływów”, a szafowanie ludzkim życiem przychodziło im z nie lada łatwością, podjęto decyzję o rozwiązaniu problemu, czyli o wszczęciu akcji „Wisła”. Bezpośredni impuls do rozpoczęcia operacji stanowiło zamordowanie sowieckiego generała Karola Świerczewskiego przebywającego na inspekcji w Bieszczadach 28 marca 1947 roku.

28 kwietnia 1947 roku do realizacji operacji skierowano cztery dywizje piechoty KBW i wiele samodzielnych pułków wojskowych. Wysiedloną ludność przetransportowano kolejami na tak zwane „ziemie odzyskane”, czyli Dolny Śląsk, województwo Lubuskie, Pomorze Zachodnie oraz Warmię i Mazury. Podczas „załadunku” do wagonów oficerowie bezpieczeństwa publicznego prowadzili infiltrację. Na podstawie przeprowadzonego rozeznania wyodrębniono grupę 3873 Ukraińców. Były to osoby, które uznano za współpracowników UPA. Dominowali wśród nich kalecy, ludzie starsi i dzieci, ponieważ banderowcy założyli, że nie spadną na nich żadne kary. Dlatego też chętnie korzystali z ich „usług” – podkreśla prof. Czesław Partacz. Dodaje, że „zatrzymani” zostali osadzeni w obozie przejściowym w Jaworznie. Tam z powodu chorób, złych warunków bytowych i „działań” podejmowanych przez „klawiszy” zmarło około 150 z nich.

W ocenie prof. Partacza, akcji „Wisła” nie można nazwać deportacją. – W języku polskim słowo „deportacja” ma swoje określone znaczenie i oznacza: wywiezienie na pewną śmierć, skąd nie ma powrotu, a jedynym sposobem na skrócenie cierpień jest szybka śmierć. Ukraińców wywieziono na ziemie zachodnie, częściowo zagospodarowane przez Polaków, m.in. uciekinierów ze wschodu, ale nie tylko. Trafili oni tam oczywiście na gorsze gospodarstwa, ponieważ nie zostały one „przejęte” przez wcześniej przybyłych Polaków – podkreśla historyk. Jednocześnie zaznacza, że największymi ofiarami przesiedleń byli ci, którzy trafili do Państwowych Nieruchomości Rolnych, czyli późniejszych PGR-ów. Panujące tam warunki wielu ludziom odbierały jakiekolwiek perspektywy na przeżycie.

Dla wielu jednak przesiedlenie okazało się „wielką szansą”. Po dojściu do władzy Gomułki otrzymali oni znaczne wsparcie ze strony państwa. Każdy, kto udowodnił, że jego gospodarstwo na wschodzie zostało spalone, mógł liczyć na rekompensatę finansową od państwa polskiego. Było to wielkim szokiem dla Polaków! Na tak zwanych ziemiach odzyskanych mieszkało wielu Kresowiaków, którzy często uciekali przed banderowcami w przysłowiowej „jednej koszuli”. Oni nie dostali żadnego wsparcia! Ukraińcom zaś przyznano ogromne sumy, wybudowano domy, budynki gospodarcze etc.

Inny „pozytywny aspekt” akcji „Wisła”, stanowiła możliwość wykształcenia przez Ukraińców ogromnej rzeszy inteligencji: sędziów, adwokatów, policjantów, wojskowych, nauczycieli itd. Efektem tych działań jest „potężne lobby ukraińskie w Polsce”. Podejmowane przez nich działania mają doprowadzić do wygrania przegranej prawie 80 lat temu wojny. Chodzi przede wszystkim o to, aby państwo polskie zwróciło im swoje wschodnie ziemie i wypłaciło ogromne rekompensaty finansowe.

Wniosek jest prosty: państwo polskie powinno diametralnie zmienić swoją politykę w stosunku do Ukrainy. Wystarczy trzymać się starej zasady: co ty mnie, to ja tobie! Jak do tej pory my bez przerwy ich przepraszamy, my ciągle wszystko im dajemy, a oni wystosowują wobec nas kolejne żądania!

Pamiętam jak po spotkaniu prezydenta Dudy z prezydentem Poroszenką, kiedy podpisano umowę o przekazaniu przez Polskę Ukrainie 1 mld euro, polski prezydent dał Poroszence kartkę, na której była napisana prośba o zwrot kilku polskich kościołów, m.in. we Lwowie, w Winnicy. Prezydent Poroszenko chętnie przytulił wysłane pieniądze, po czym odpowiedział, że on nic nie może zrobić, bo nie ma takiej władzy. Tak się nie robi polityki!

Wiecie Państwo, co jest w tym wszystkim najgorsze? Akcja „Wisła” była, co wyżej wykazałem, operacją w stylu „komuniści przeciwko komunistom”. Zainstalowani w Polsce przez Stalina „czerwoni”, chcieli utrzymać w swoich łapskach jak największy obszar, a istniała groźba jego odłączenia na rzecz tzw. Republiki Ukraińskiej wchodzącej w skład ZSRR. To komuniści wspierali banderowców na powojennym terytorium Polski! To komuniści dali zbrodniarzom z UPA zielone światło do mordowania Polaków! To komuniści zdecydowali, że trzeba odpowiedzieć siłą i tylko czekali na pretekst, żeby tej siły użyć. Mało kto, a już na pewno nie strona ukraińska, zwraca uwagę na te „detale”.

Czy w związku z tym odpowiedzialnością za akcję „Wisła” można obarczać Polaków? Ta operacja bez wątpienia uratowała tysiące naszych rodaków. Mało tego – można zaryzykować stwierdzenie, że bez niej Podkarpacie nie byłoby dzisiaj w granicach Polski, tylko w granicach jednego z krajów na wschodzie. Nie usprawiedliwiajmy wykonawców akcji „Wisła”, że mieli oni prawo postępować z Ukraińcami w taki, a nie inny sposób, tylko dlatego, że Ukraińcy stosowali jeszcze bardziej zbrodnicze metody. Pamiętajmy jednak – i będę to powtarzał jak mantrę – że to nie Polska podjęła ostateczną decyzję, tylko zrobili to komuniści!

My – Polacy, potrafimy przyznać się do błędu, potrafimy uderzyć się w pierś, potrafimy przeprosić za błąd, jeśli mamy wyrzuty sumienia. W przypadku akcji „Wisła” od lat jesteśmy karmieni propagandą, że to „nasze dzieło”. Są oczywiście tacy, którzy oskarżą nas o każdą zbrodnie i niegodziwość, tylko po to, żeby połechtać własne ego, bądź działając na polityczno-biznesowe zamówienie, ale tacy ludzie i ich ojkofobia są tematem na odrębne przemyślenia. Tutaj jednak sprawa jest czysta: akcja „Wisła” to akcja komunistyczna zorganizowana i przeprowadzona przez ludzi zainstalowanych w Polsce przez stalinowskich okupantów.

Czy akcja „Wisła” była błędem? Jedni powiedzą, że tak. Inni powiedzą, że nie. Jeszcze inni, że trochę tak, a trochę nie. Ja zaś mówię: trzeba było działać i działania podjęto. Komunistom nie chodziło jednak o ratowanie życia i zdrowia Polaków, tylko utrzymanie strefy wpływów! Życie i zdrowie Polaków to aspekt poboczny całej tej operacji.

Z drugiej strony mamy rzeź wołyńską, która nie była żadnym błędem, żadnym „konfliktem w rodzinie”, tylko starannie zaplanowanym i przeprowadzonym z chirurgiczną precyzją ludobójstwem Polaków i polskości! Oprócz morderstw zrównywano z ziemią polskie miejscowości, wyrąbywano sady, palono kościoły, zakopywano studnie. Po Polakach miał nie zostać ślad! I co robią w związku z tym obecnie Ukraińcy? Uniemożliwiają nam ekshumacje, utrudniają dostęp do archiwów, pomnik upamiętniający ofiary ludobójstwa na Wołyniu nazywają „pomnikiem nienawiści”, wypasają krowy na polskich cmentarzach, a teraz jeszcze wyskakuje taki Kułeba, mówi to, co mówi, a szef polskiego MSZ i niedoszły prezydent Polski robią miny, jakby mieli problemy gastryczne i… w sumie tyle.

Cóż więcej dodać? Chyba tylko słowa jednego z utworów Jacka Kaczmarskiego i Przemysława Gintrowskiego:

„Chroń mnie, Panie, od pogardy

Od nienawiści strzeż mnie, Boże”.

 

Tomasz D. Kolanek

 

Dmytro Kułeba na Campusie Polska Przyszłości mówił o Wołyniu i Akcji „Wisła”. Skandaliczne słowa Ukraińca

Prof. Partacz: PRL lepiej traktował Ukraińców, niż polskich kresowiaków. Kulisy akcji „Wisła”

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(12)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 311 931 zł cel: 300 000 zł
104%
wybierz kwotę:
Wspieram