Wszelkie leki, produkty lecznicze i środki stosowane w medycynie to „złote jajka” znoszone przez kury, którymi są firmy farmaceutyczne. Właściwie to nawet nie same wyroby, co popyt na nie, rozkręcany poprzez reklamy, modę i grupy zainteresowane ekonomicznie, aby interes kwitł. To zjawisko charakterystyczne dla rynku i nie powinno wzbudzać większych emocji, pod warunkiem jednak, że nie odbywa się kosztem zdrowia i życia ludzkiego.
Niewątpliwie pewne produkty wytwarzane przez firmy farmaceutyczne nie służą ani zdrowiu, ani życiu ludzkiemu, jak choćby środki wczesnoporonne, dla zmylenia opinii publicznej i dla uniknięcia kolizji z prawem nazywane przez wytwórców antykoncepcyjnymi. Swoją drogą, środki antykoncepcyjne zdrowiu nie służą, wręcz przeciwnie, ale niestety ich obrót jest prawnie dozwolony. Natomiast zabijanie dzieci (farmakologiczne czy chirurgiczne) jest w Polsce prawnie zabronione z trzema niechlubnymi wyjątkami.
Wesprzyj nas już teraz!
Dyskusja wokół środków wczesnoporonnych kręci się wokół ich działania i uważam, że jest to najistotniejsza przestrzeń, w której powinniśmy zabierać głos, aby ewentualni użytkownicy mogli podjąć świadomą decyzję. To, co możemy zdziałać w sferze ludzkiego wyboru, to przede wszystkim poinformowanie, czym jest rzecz, usługa, produkt etc. interesujące wybierającego. Jest wówczas szansa, że człowiek poznawszy prawdę dokona wyboru słusznego, tzn. takiego, który nie krzywdzi, nie zabija, nie niszczy.
Firmy farmaceutyczne nie kierują się zasadami Dekalogu, a wyłącznie chęcią zysku: jak największego i osiągniętego jak najmniejszymi kosztami, dosłownie „po trupach”, w przypadku środków wczesnoporonnych – bardzo małych ludzi. Zarzuca się obrońcom życia, w tym ginekologom i lekarzom innych specjalności nieraz z wieloletnim dorobkiem zawodowym, że nie wiedzą, jak działają środki wczesnoporonne. Otóż, wiedzą lepiej niż redaktorzy pozostający na usługach określonych ideologicznie mediów i pragną podzielić się tą wiedzą z innymi, szczególnie pacjentkami wprowadzanymi w błąd już samą nazwą środków wczesnoporonnych jako antykoncepcją awaryjną!
To logiczne i oczywiste, że jeśli doszło do połączenia się komórek rozrodczych, to powstało nowe życie. Miejscem tego zdarzenia jest bańka jajowodu, z której nowa istota ludzka ma przedostać się do jamy macicy i zagnieździć tam w przygotowanej przez system endokrynny błonie śluzowej. Każde działanie, które zaburza ten proces, jest czynem przeciw życiu ludzkiemu. Nie ma antykoncepcji po zapłodnieniu. Po zapłodnieniu jest już tylko albo rozwój istoty ludzkiej, albo jej unicestwienie. Przyjęcie Escapelle czy Postinoru po zapłodnieniu nie będzie miało nigdy charakteru antykoncepcyjnego. To są podstawowe informacje, które powinny być udzielone potencjalnym użytkownikom w sposób jasny i zrozumiały, aby mogli dokonać racjonalnego wyboru. Bez tych danych, nie wiedzą, co czynią. Chęć zysku nikogo nie powinna zwalniać z dbałości o przekaz danych o produkcie.
Wkrótce może okazać się, jak fatalne w skutkach jest stosowanie środków wczesnoporonnych nie tylko dla zniszczonych małych istot ludzkich, ale także ich matek. Może dopiero pozwy o odszkodowania – jak to miało miejsce w USA przy stosowaniu spiral wewnątrzmacicznych – uspokoi nadmierne apetyty producentów tych preparatów.
Hanna Wujkowska, lekarz medycyny, bioetyk
Czytaj również: http://www.pch24.pl/smiercionosne-klamstwo-pigulki-po,5166,i.html