21 sierpnia 2012

Śmiercionośne kłamstwo pigułki „po”

Jednym z powszechniejszych mitów na temat antykoncepcji jest przekonanie, że tzw. pigułka „po” jest środkiem jedynie zapobiegającym ciąży. W internecie roi się od stron i artykułów sugerujących, iż najpopularniejsze preparaty antyciążowe, stosowane po akcie seksualnym, nie mają nic wspólnego z zabijaniem nienarodzonych, eufemistycznie nazywanym „aborcją”.


Wesprzyj nas już teraz!

Jeden z takich portali należy do organizacji prowadzonej przez grupę „edukatorek seksualnych” promujących antykoncepcję na tegorocznym Przystanku Woodstock. Grupa ta spotkała się niedawno z przedstawicielami Ministerstwa Edukacji Narodowej, zachęcając rząd do wprowadzenia do polskich szkół lekcji wychowania seksualnego.

Na wspomnianej stronie możemy znaleźć porady, co zrobić, gdy lekarz nie wypisze recepty na środek antykoncepcyjny „po”, i jak metodą domową pozbyć się niechcianego dziecka. Jeśli masz problem ze zdobyciem pigułki awaryjnej lub cię na nią nie stać (choć zdecydowanie zalecamy stosowanie tej metody), możesz użyć do antykoncepcji awaryjnej zwykłych pigułek antykoncepcyjnych (tzw. metoda Yuzpe). Popytaj koleżanki, czy nie biorą tabletek i nie mają opakowania zapasowego lub poproś o 1 opakowanie ginekologa lub nawet lekarza rodzinnego. Potrzebujesz jednego opakowania pigułek dwuskładnikowych… etc.– czytamy. Dowiadujemy się również, że pigułka awaryjna to nie to samo co pigułka poronna. Antykoncepcja awaryjna służy do zapobiegania ciąży i nie powoduje poronienia, jeśli kobieta już w ciąży jest.

Na innej stronie internetowej odkrywamy, iż przez wiele osób antykoncepcja «po» jest mylona z tabletkami poronnymi – to błędne podejście, gdyż w przeciwieństwie do tych ostatnich pigułki «po» nie wywołują poronienia, lecz działają antykoncepcyjnie.

Jak wygląda takie „działanie antykoncepcyjne”?

Tak zwana antykoncepcja „po” ma powstrzymać dotarcie plemnika do komórki jajowej. Jak wiemy z lekcji biologii, plemnik – aby zapłodnić komórkę jajową – potrzebuje jedynie pięciu godzin (do jądra komórki dociera w ciągu dwóch pierwszych). Od tej chwili mamy do czynienia z nowo poczętym człowiekiem, który 72 godziny od połączenia się plemnika z komórką jajową w postaci zarodka trafia do macicy. Z biologii również wiemy, że zygota powstała w 12 godzin od chwili zapłodnienia posiada już pary chromosomów odpowiadające chociażby za wygląd, cechy psychiczne, kolor oczu i włosów osoby, która dziewięć miesięcy później przyjdzie na świat.

Jeśli antykoncepcji „po” nie uda się powstrzymać zapłodnienia, ma za zadanie nie dopuścić do dotarcia zarodka do macicy i zagnieżdżenia się w niej na kolejne miesiące ciąży. Zatem kobieta, która połknęła tabletkę, doprowadza do śmierci zarodka.

Co ciekawe, na jednej ze stron poświęconych antykoncepcji pod opisem tabletek Postinor Duo (antykoncepcja „72 h po”) napisano: Jeśli uważasz, że ciąża zaczyna się od chwili zapłodnienia, to jest to działanie wczesnoporonne. WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) nie nazywa tabletki „po” wczesnoporonną, ponieważ ciążę definiuje od chwili zagnieżdżenia się tego samego zarodka w macicy. Zdaniem WHO, środkami wczesnoporonnymi są te, które uśmiercają zarodek zagnieżdżony w macicy.

Do tabletek nazywanych antykoncepcją „po” zalicza się także EllaOne, zażywany 120 godzin (czyli aż 5 dni) po stosunku, choć – przypomnijmy – zarodek trafia do jamy macicy w ciągu 72 godzin od zapłodnienia. W tym przypadku w ogóle nie może być wątpliwości co do działania wczesnoporonnego. Mimo to tabletki EllaOne są dostępne przez internet bez recepty, pozostając – obok Escapelle oraz Postinor Duo – najbardziej popularnymi na polskim rynku „środkami awaryjnymi”.

Nieutożsamianie stosowania antykoncepcji postkoitalnej ze sztucznie wywołanym poronieniem, czyli „aborcją”, jest – niestety – powszechne. Wiele kobiet uważa, iż nie jest to żadna forma „aborcji”, ponieważ nie wiadomo, czy doszło do zapłodnienia. Pisząc ten tekst, rozmawiałam na temat tzw. antykoncepcji „po” zarówno z kobietami, których światopogląd dopuszcza stosowanie wszelkiego rodzaju antykoncepcji, jak i z tymi, które jej w ogóle nie stosują ze względu na wyznawane wartości. Zarówno jedne, jak i drugie, mówiły to samo – nie wiadomo, czy doszło do zapłodnienia, więc nie możemy środków wczesnoporonnych utożsamiać z aborcją.

W obu przypadkach padło również pytanie o początek życia. Powstanie człowieka zaczyna się już od chwili samego zapłodnienia. Bez połączenia się plemnika z komórką jajową, bez dotarcia zarodka do macicy nie powstanie żadne nowe życie. Jeśli w 12. godzinie zygota ma już cechy, które poczęty człowiek będzie nosił, gdy przyjdzie na świat – aż do śmierci, jak możemy twierdzić, że nie mamy do czynienia z życiem? I jak możemy uważać, że zarodek zagnieżdżony w macicy jest początkiem życia człowieka, a zarodek, który dopiero tam dociera, nie?

Pigułki „po” są zatwierdzone przez Ministerstwo Zdrowia i oficjalnie dostępne w Polsce. Lekarz ma prawo odmówić wypisania recepty na nie, powołując się na klauzulę sumienia. Coraz częściej słychać głosy postulujące wpisanie antykoncepcji „po” na listę leków refundowanych.

 

Magdalena Żuraw


Czytaj także: http://www.pch24.pl/wolny-wybor-zaklada-pelna-wiedze,5169,i.html

 


Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij