Dzisiaj

Jak św. Józef Józefę i jej córkę ocalił

(PCh24.pl)

27 lipca 1945 roku był najbardziej tragicznym dniem w życiu rodziny Wysockich. Prowadzili oni duże gospodarstwo rolne, położone na kolonii wsi Biała Woda koło Suwałk. Funkcjonuje ono do dziś. Siedlisko położone jest w bardzo malowniczym terenie pojezierza suwalskiego. Wysokie, zielone, polodowcowe wzgórza utkane są jeziorami. Tego lipcowego dnia do zagrody Wysockich dotarła obława augustowska, ludobójcza sowiecka akcja prowadzona wówczas przeciwko żołnierzom niezłomnym, poakowskich oddziałów zbrojnych. U Wysockich mieściła się kancelaria Suwalskiego Obwodu Armii Krajowej Obywatelskiej, którym dowodził kapitan Mieczysław Ostrowski ps. „Kropidło”. Do organizacji należał też ojciec rodziny Ludwik Wysocki i jego dwie córki Kazimiera i Aniela.  

Właśnie tego dnia w domu Wysockich odbywała się narada dowódcy z oficerami Obwodu AKO. Nadjeżdżających Sowietów pierwszy zauważył dwunastoletni Romek Wysocki, powiadomił o tym swojego ojca Ludwika, który natychmiast przekazał tę informację Niezłomnym. Żołnierze zerwali się z krzeseł, odbezpieczyli pistolety i wybiegli z domu na podwórze, a potem pędem przelecieli przez stodołę na przestrzał i zaraz zniknęli w lesie, który zaczynał się tuż za nią. 

W tym samym czasie na podwórze wjechał sowiecki pojazd wojskowy z odkrytą skrzynią. Z samochodu wysiadło kilkunastu NKWD-zistów i jeden cywil. Od razu zaczęli przeszukiwać wszystkie budynki. Przetrząsnęli stodołę i przyległą do niej małą szopę na drewno opałowe. Znaleźli tam rowery AK-owców i radiostację. Wynieśli to wszystko na podwórze i zapakowali na samochód. Jeden z nich odpalił racę, wzywając w ten sposób posiłki.

Wesprzyj nas już teraz!

Sowieci całą rodzinę Wysockich wraz z ich siedmiorgiem dzieci zebrali w jednym pokoju. Dwóch NKWD-zistów stało na środku kuchni, trzymali pepesze z lufami skierowanymi w ich stronę. Nagle do pokoju wszedł młody mężczyzna w cywilnym ubraniu. Był to konfident, który wskazał Rosjanom Ludwika i jego dwie córki: 17 letnią Anielę i 20 letnią Kazimierę, jako żołnierzy AKO. Zostali oni aresztowani i przewiezieni na przesłuchanie do Suwałk. Później, Sowieci rozstrzelali ich w nieznanym do tej pory miejscu. W ten sam sposób w lipcu 1945 roku zginęło około dwóch tysięcy innych ofiar obławy augustowskiej…

Rosjanie do gospodarstwa Wysockich ściągnęli posiłki. Oficerowie NKWD zakwaterowali się w ich domu. Szeregowi żołnierze ukryci byli w budynkach gospodarczych oraz wielu poniemieckich bunkrach, rozsianych na wzgórzach tej okolicy. 

Józefa zaczęła układać dzieci do snu. Sama przy tym nieco się zdrzemnęła. Kiedy obudziła się, była czwarta nad ranem. Postanowiła, że pójdzie do wsi Biała Woda, do swojej siostry. U niej gościła jej mama Apolonia. Chciała ją wziąć do siebie, żeby ta pomogła jej przy dzieciach, do czasu aż wypuszczą, na co miała wówczas nadzieję, jej męża i córki.

Bała się iść sama, więc wzięła ze sobą 10-letnią Wandę i w razie czego, drewniany kij. Na dworze było jeszcze szaro. Szły na skróty przez łąkę. Pokonały może ze sto metrów kiedy, jak diabeł spod ziemi, wyskoczył przed nimi ruski sołdat. Nic nie powiedział, ale z jego lubieżnego wyrazu nieogolonej gęby, od razu widać było, na co ma ochotę. Rzucił się na Józefę, jak wściekły pies.

Ta zdzieliła go mocno kijem po głowie. Sołdat zaskowytał z bólu, odskoczył w tył, ale najwyraźniej nie miał zamiaru zrezygnować. Rozwścieczony podbiegł do Józefy. Ta chciała go znów uderzyć, ale tym razem nie zdążyła, bo sołdat złapał za kij i wyrwał go z jej ręki. Potem chwycił Józefę za ubranie i zaczął ciągnąć w stronę poniemieckiego bunkra. Mała Wanda wczepiła się w spódnicę mamy. Zapierając się piętami w ziemię chciała mamę zatrzymać, ale silny sołdat ciągnął je za sobą obydwie. Józefa zaczęła krzyczeć, a w duszy błagać o pomoc św. Józefa, jej patrona, który nie raz ją ratował z opresji. Nagle od strony gospodarstwa wybiegł drugi czerwonoarmista, starszy stopniem. Zobaczył i zrozumiał na co się zanosi.

Zostaw ją i wracaj na stanowisko – rozkazał głośno i stanowczo  niedoszłemu gwałcicielowi,

Panie kapralu, ja tylko chciałem ją nastraszyć – tłumaczył się wystraszony sołdat. Puścił Józefę i jej córeczkę, które całe i zdrowe od razu wróciły do domu.

Po tej przygodzie, Józefa i jej córka cudem ocalone przez świętego patrona, zrozumiała że cała do wsi nie dojdzie i mamy ze sobą nie przyprowadzi. Jednak wieść o aresztowaniach u Wysockich szybko dotarła do Białej Wody. Babcia Apolonia, której myślą kierował w tej chwili św. Józef, dowiedziała się o nieszczęściu córki. Jeszcze tego samego dnia, którego bolszewik chciał skrzywdzić jej Józefę, do niej się wybrała. Pomagała przy dzieciach, w tych trudnych dniach była dla córki, prawdziwą podporą.

Adam Białous

Litania do Św. Józefa

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(1)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie